Pewnego dnia wstałam rano i stwierdziłam, że to idealna pogoda na... zakupy.
Pieniądze miałam za sprzedaż różnych roślin, miodu itp. z lasu, wiec uzbierałam niezłą sumkę.
Zmieniłam się w człowieka, włożyłam pieniądze do kieszeni i z dreszczykiem emocji ruszyłam w stronę miasta.
Moje szczęście i wolność nie trwało długo, bo zatrzymała mnie (jak zawsze) Kytaku:
- A ty gdzie się wybierasz?
- Do miasta
- Bez mojej zgody?
- Weź wyluzuj. Nic mi się nie stanie...
- Idę z tobą
- Zwariowałaś?! - oburzyłam się - Tam ludzie chodzą bez lisków miniaturek z 5 ogonami!
- Mam swój sposób... - zrobiła chytrą miną zmieniła się w kotka. 1:0 dla niej.
- Ale... co... - Kytaku właśnie zaczęła chodzić dookoła moich nóg i mruczeć - Jak ty?...
-"Jak ty możesz się zmieniać w człowieka, to ja mogę w kota" przesłała mi myśl
- Możesz się z innymi porozumiewać w myślach?!
-"Tak, a co? Chodźmy już" - kotka ruszyła przed siebie. Ja dalej stałam w bezruchu -"Idziesz, czy nie?" - Poszłyśmy. Ona jeszcze tylko poinformowała w myślach pozostałych członków watahy, że wychodzimy.
Po niecałych 30 minutach wędrówki dotarłyśmy do miasta. Westchnęłam z ulgą. Ruszyłam w stronę wszystkich wystaw. Kytaku ledwie nadążała. Wszystko chcę kupić!
Po chwili moją uwagę przykuła mini-torebeczka, idealna do przechowywania drobiazgów. Weszłam do sklepu i wyszłam z nią przewieszoną przez ramię. Schowałam do nie kasę
-"Przydałby się portfel. To takie coś do przechowywania pieniędzy" - mruknęła mi towarzyszka
Kupiłam sobie ten "portfel" i włożyłam do niego moje oszczędności. Konkretniej całej watahy.
Kolejną zachwycającą rzeczą był...
-"To jest telefon"
- Cudowny... - patrzyłam na wystawę
-"Można dzięki niemu rozmawiać z kimś na odległość, pisać wiadomości, czyli SMS-y itd."
- Kupujemy!
-"Kiiyuko!" - weszłam do sklepu. Ona musiała zostać na dworze. 1:1 jesteśmy kwita
Facet który sprzedawał te cuda, wszystko mi wyjaśnił co one robią. Był zdziwiony, gdy kupiłam 7 dotykowych - różowy - dla mnie, niebieski - dla Vailxy, fioletowy - dla Glimmer, czarny - dla Steve'a, zielony - dla Elizabeth i jeden szary - zapasowy.
Po tych zakupach wróciłam do watahy i zrobiłam zebranie, rozdałam telefony, wytłumaczyłam co to, wymieniliśmy się numerami telefonów, podliczyliśmy pieniądze i zakończyłam spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz