Sierpień 2022 r.
Yuki wyszła z łazienki dopiero po upływie nieco ponad pół godziny. Miała włosy przemoczone do suchej nitki i właśnie zalewała skapującą z nich wodą koszulkę, więc szybko do niej podbiegłem, żeby przetrzeć je innym ręcznikiem, na co pewnie sama nie wpadła. Podłogę też zalała... Przeszło mi przez myśl, że będę ją musiał przetrzeć mopem, żeby nie poślizgnąć na kałuży.
Kiedy zdjąłem z jej głowy ręcznik poczułem jak bardzo jej skóra jest zimna. W zasadzie z otwartych drzwi łazienki nie wylatywała gęsta chmura pary, jak się początkowo spodziewałem...
- Myłaś się w zimnej wodzie...? - zapytałem nieco zbity z tropu.
- Jest w ogóle ciepła? - mruknęła smętnie. Westchnąłem cicho. Tłumaczyłem jej przecież regulację temperatury... Nie słuchała, czy co? Pokręciłem ze zrezygnowaniem głową i odebrałem jej ręcznik. Kiedy już go rozwiesiłem na sznurku na mokre ubrania, wróciłem do niej i zaczesałem za pomocą palców jej bujne czarne włosy do tyłu. Nie wyglądała na jakoś szczególnie zachwyconą tym gestem, ale przynajmniej nie narzekała. Nawet nie były tak poplątane, jak się spodziewałem. Ba, nie trafiłem na ani jeden kołtun, co było dość... nietypowe jak na spędzenie całego życia w dziczy bez dostępu do szczotki.
- Kran nie działa - oznajmiła w końcu.
- Nie działa...? - powtórzyłem zdezorientowany.
- No... kręciłam, kręciłam i odpadło takie metalowe coś - objaśniła i wzruszyła ramionami. Uniosłem brwi i udałem się do łazienki, aby dowiedzieć się co się stało... W mig pojąłem, w czym rzecz.
- Odkręciłaś kurek - objaśniłem, czując na swoich plecach wzrok Yuki. Podniosłem niewielką metalową część i spróbowałem ją z powrotem wkręcić w bok kranu... Zajęło mi to dłuższą chwilę, ale ostatecznie zakończyło się powodzeniem. Obróciłem się do niej. Stała w drzwiach, wpatrując się we mnie w ciszy.
- No co? - zapytałem.
- Nic - odparła, potrząsając głową. Już chciała wycofać się do sypialni, ale zaraz potem ją skarciłem, że ma zawrócić, bo nie umyła zębów. Wywróciła oczami i zrobiła to, o co ją prosiłem. Tym razem to ja odkręciłem jej wodę, przygotowałem szczoteczkę i obserwowałem jak jej idzie. Skoro słuchała mnie jak słuchała, to wolałem dopilnować, aby przypadkiem nie połknęła pasty do mycia zębów. Nie miałem zamiaru rano trzymać jej włosów podczas gdy będzie wymiotować, ani tym bardziej wybierać się w razie takiej konieczności do szpitala. Co im wtedy powiem? To moja znajoma-wilkołak i po raz pierwszy w życiu myła zęby?
Dopiero gdy przepłukała usta wodą pozwoliłem jej iść do sypialni. Tak zrobiła. Zgasiłem światło w łazience i powędrowałem za nią. Byłem świadkiem tego, jak skacze na łóżko, po czym czym prędzej się zakopuje w kołdrze. Zwinęła się w kłębek i westchnęła z rozkoszą. Pomyślałem, że będę mieć przez jej włosy mokre poduszki, ale nic już na to chyba nie poradzę.
- Skończyłeś tę swoją śmieszną pioseneczkę? - zapytała mając już zamknięte powieki.
- Prawie. Niby coś tam mam, ale nadal wymaga pewnych poprawek...
- Ile można siedzieć nad jedną piosenką?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Zdecydowanie nie znała się na muzyce. Prawdopodobnie nigdy nie miała z nią większego kontaktu.
- Od kilkunastu minut do kilku lat. Zależnie od długości utworu i tego, jak ma być dopracowany. Zazwyczaj to kwestia kilku dni, aby być pewnym, że brzmi dość dobrze.
Zauważyłem drobny grymas na jej twarzy. Nie odezwała się już.
- Tooo... to ja chyba już nie będę ci przeszkadzać i pójdę się myć - powiedziałem, na co również w żaden sposób nie zareagowała. Cicho zabrałem z szafy piżamę, zgasiłem światło w sypialni i poszedłem do łazienki z myślą, że pewnie gdy wrócę ona już będzie spać. Nie wiedziałem tylko czy powinienem się kłaść obok niej, czy zająć kanapę... W końcu jest gościem, a ja nie powinienem być nachalny. W końcu nie jesteśmy parą, zatem dlaczego mielibyśmy zajmować jedno łóżka? Chyba powinna spać sama. Miałem co prawda kanapę, ale szczerze powiedziawszy nie należała do najwygodniejszych. Może zabiorę gitarę i przed snem jeszcze coś napiszę...? Z taką myślą rozebrałem się i wskoczyłem pod prysznic. Ten pomysł nie był nawet taki zły.
***
Zasiedziałem się w łazience. Zazwyczaj myłem się do dziesięciu minut, ale tym razem spędziłem tam dobre dwadzieścia. Tak bardzo tęskniłem za ludzkim mieszkaniem, za bieżącą wodą, za ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa... Dzicz miała swoje plusy, jak przykładowo częściej ujawniająca się adrenalina oraz poczucie ryzyka, z którym rzadko się spotykałem podczas gdy mieszkałem w Mieście, czy bliskość z naturą, ale ostatecznie chyba wolałem życie jako człowiek...
Gdy wszedłem do sypialni, wyglądało na to, że Yuki śpi. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem się skradać w kierunku gitary. Miałem nadzieję, że tym razem to jej nie przestraszy. Nie miałem zamiaru jej budzić...
- Zimno mi - wymruczała nagle. Znieruchomiałem w pół kroku, kiedy gitara był ode mnie już na wyciągnięcie ręki. Spojrzałem w kierunku mojego łóżka. Widziałem tylko zarys jej sylwetki pod kołdrą. Leżała na boku...
- Na co czekasz? Chodź tutaj i mnie przytul - wymamrotała, wtulając twarz w poduszkę. Wahałem się. Ktoś ją podmienił? To brzmiało irracjonalnie. Ja? Przytulić ją? Chciała przytulenia w nocy? Ta sama groźna Yuki, która lubi mnie obrażać na każdym kroku?
- Dlaczego...? Miałaś koszmar?
- Zimno mi - powiedziała z uporem. Dostrzegłem ruch jej rzęs. Otworzyła oczy. Czułem, że patrzyła centralnie na mnie.
- Naprawdę?
- Nie denerwuj mnie.
Zacisnąłem usta w wąską kreskę i zostawiłem gitarę w spokoju. Niepewnie wgramoliłem się na łóżko, zbliżyłem się do niej, a później również okryłem się kołdrą. Nim objąłem Yuki jeszcze chwilę ją obserwowałem, jakby zastanawiając się, czy nie próbuje mnie czasem przechytrzyć i czy nie trzyma w dłoni sztyletu, albo czegoś w tym rodzaju. Jej wzrok wyrażał drobne zniecierpliwienie. W końcu przełknąłem ślinę i zrobiłem to, o co prosiła. O dziwo ze spokojem się wtuliła w moją pierś i znowu zamknęła oczy. Czułem, że serce łomocze mi jak szalone. Bałem się jej? Może trochę. Bardziej... cieszyłem się. Cieszyłem się, że nie chce się ode mnie oddalić, jak to było do tej pory. Cieszyłem się, że poznałem ją z nieco innej strony. Drżącą dłoń przeniosłem z jej pleców na głowę i zacząłem powoli głaskać. Wtedy poczułem, że przysuwa się jeszcze bliżej, a mnie żołądek podchodzi do gardła. Yuki lubiła głaskanie...? Miałem ochotę płakać ze szczęścia. To bardzo skomplikowane i trudne do opisania uczucie...
- Yuki... czy ja ci się podobam? - wypaliłem nagle.
- Przymknij się... chcę spać - wymruczała.
- Zmieniasz temat.
Wciągnęła powietrze nosem i wyprostowała się. Zaraz potem poczułem jej gorące usta delikatnie muskające moją szyję.
- Chcę spać - wyszeptała zmysłowo. Może tak mi się tylko wydawało? W tamtym momencie wewnętrznie już całkiem zwariowałem. Miałem milion myśli na sekundę. To wszystko przyprawiło mnie to o jeszcze szybsze bicie serca, co na pewno poczuła. Była tak blisko mnie... Poczułem, że się uśmiecha z rozbawieniem.
- Dobranoc, Joel.
- Dobranoc... - odpowiedziałem cicho.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz