Luty 2020r.
Kiedy tylko dostrzegłam wysoką sylwetkę Shena, nie mogłam się powstrzymać, by nie rzucić się w jego stronę biegiem. Moje kroki były ciche, jednak gdy zauważyłam siedzącą obok samca niewielką wilczycę o białej sierści, zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie się starałam – nawet stado smoków lądowych nie odciągnęłoby jego uwagi od Navri.
Uśmiechnęłam się na tą myśl. Jako dobra przyjaciółka starałam się wspierać Shena w jego próbach zdobycia serca najmłodszej wilczycy. Owszem, była między nimi spora różnica wieku, ale czyż wśród dorosłych par nie zdarzały się większe? Liczyło się jedynie to piękne uczucie, które – jak miałam nadzieję – pewnego dnia połączy tę dwójkę.
- Hej! - zawołałam, siadając z rozmachem tuż obok Shena i zmuszając go tym samym do przysunięcia się w stronę Navri. - Nie przeszkadzam wam?
Wilczyca skinęła mi głową w odpowiedzi i cicho zaprzeczyła. Niemal w tym samym czasie odezwał się Shen.
- Cześć, Tori – uśmiechnął się w moją stronę Ashe – Może trochę.
Odwzajemniłam uśmiech, postanawiając udawać przed waderą, że był to jedynie żart. Dostrzegłam jednak lekkie rozdrażnienie u basiora, który niewątpliwie chciał spędzić trochę czasu sam na sam ze swoją ukochaną.
- Mówiłem poważnie, idź sobie – wilk próbował uderzyć mnie łapą, ale zdążyłam się uchylić przed jego przyjacielskim atakiem.
- Dobra, dobra. Moment – przewróciłam demonstracyjnie oczami i przyjrzałam się mojej młodej przyjaciółce, która patrzyła na nas z typową dla niej obojętnością – Jak ty z nim tyle wytrzymujesz, co?
Navri wzruszyła ramionami, co wywołało oburzone parsknięcie u najstarszego szczeniaka.
- Zdrajca – mruknął niezadowolony samiec, by po chwili skierować na mnie zniecierpliwione spojrzenie – Coś od nas chciałaś?
- Posiedzieć w miłym towarzystwie, ale to chyba nie jest możliwe – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem, nie biorąc do siebie słów skrzydlatego – Szukam Yuki.
Navri, słysząc jej imię, zdawała się wybudzić z lekkiego letargu. W jej oczach niemal było wypisane pytanie: „po co?”, jednak szybko się opanowała.
- I pytasz się nas? Przecież wiesz, że jej unikamy.
Skinęłam głową zniecierpliwiona.
- No właśnie. Dlatego będziecie wiedzieć, gdzie jej nie ma – odpowiedziałam, jakbym tłumaczyła im różnice między wiewiórką a sarną.
Shen w odpowiedzi pokręcił głową.
- Nie wiem nic.
Westchnęłam nieszczególnie zadowolona i pospiesznie się żegnając, odeszłam szukać dalej mojej cudownej opiekunki, która powinna już dawno wrócić do naszej jaskini. Od jakiegoś czasu samica wracała do jaskini co raz później. Niestety, gdy pytałam o powód jej spóźnień, ta zbywała mnie jedynie nieprzyjemnym komentarzem.
Tego dnia szczególnie zależało mi na obecności Yuki – w końcu obiecała mi skontrolować moje postępy w nauce czytania, które tak mnie zainteresowało ostatnimi czasy. Po tym jak zaczęłam odróżniać wszystkie literki oraz poprawnie je nazywać – było to znacznie trudniejsze, niż mogłabym się tego kiedykolwiek spodziewać – przystąpiłam do samodzielnych ćwiczeń pod nieobecność samicy, a dzisiaj...
W oczach stanęły mi łzy. Było mi tak przykro, że wilczyca o mnie zapomniała. Może stwierdziła, że skoro uzyskała nade mną pełne prawa opieki, to nie musi się już tak starać? W końcu zaczęła się spóźniać niedługo po zdaniu relacji Alfie z moich pierwszych dwóch miesięcy jako jej podopieczna.
Zrezygnowana postanowiłam jednak przerwać poszukiwania i wrócić do jaskini, by tam poczekać na ciemnoszarą samicę.
- Gdzie byłaś? - usłyszałam przerażająco lodowaty głos, gdy tylko postawiłam łapę w jaskini. Wzdrygnęłam się, słysząc go. Już od dawna nie używała go względem mnie...
- Szukałam cię – powiedziałam cicho, czując jak moja sierść zaczyna się jeżyć pod naporem jej surowego spojrzenia. Uśpiona obawa przed wilczycą nagle całkiem przejęła moje myśli.
- Byłam cały czas tutaj.
Skinęłam pospiesznie głową i starając się opanować delikatnie drżenie, które wstrząsało moim ciałem, usiadłam w pobliżu Yuko
- Następnym razem masz czekać do mojego powrotu, jasne? - spytała, już nieco mniej groźnym tonem.
- D-dobrze. - wyjąkałam nadal przestraszona.
Yuki przyjrzała mi się spod zmrużonych powiek, by po chwili potrząsnąć lekko łbem i podejść do stosu książek, które polecił mi bibliotekarz. Obserwowałam jak przegląda je i prycha, gdy spostrzegła najgrubszą z wypożyczonych powieści, która – według opisu – miała opowiadać o miłości dwójki młodych elfów. Nie mogłam się doczekać, by zacząć ją powoli wertować, ale... Chyba wolałabym, żeby w tym momencie nie stała nade mną moja opiekunka.
W końcu wilczyca wybrała jedną z książek z krótkimi opowiadaniami i dała mi znak, żebym się zbliżyła.
Usiadłam tuż obok Yuki, by jak najlepiej widzieć zapisane w środku zbioru litery. Czułam na sobie nadal chłodny wzrok wilczycy, gdy uważnie podważałam pazurem okładkę. Otwieranie i przewracanie stron książek było najgorsze w całym tym czytaniu. Wilcze łapy całkowicie się do tego nie nadawały, a wątpiłam, by kiedykolwiek udało mi się zmienić w człowieka. W końcu dopiero co odkryłam w sobie jakąkolwiek moc, a zaledwie za kilka miesięcy kończyłam naukę w szkole.
- „Tru...jąca” - przeczytałam powoli nagłówek i zerknęłam na Yuko, która w odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami. Widocznie nie miała zamiaru powiedzieć mi, czy popełniłam jakiś błąd. Westchnęłam cicho i ponownie spojrzałam na czarne znaki. - „Słyszała ci... ciszy... szelest, dźwiąk rozsu... rozsu-wa-ją-cej sią pod jej naborem ziemi. Czuła ją wo...kół siebie i oddyszała głąboko, wyo...bra...żając sobie świat”. Jest dobrze?
Yuko tylko westchnęła poirytowana.
- Co robiłaś przez ostatnie tygodnie?
- Czytałam...? - odpowiedziałam cicho, niepewna czy powinnam w ogóle się odzywać.
- Ach tak? Czytałaś? - powtórzyła po mnie samica, unosząc w niedowierzaniu brwi. - Nie nazwałabym tego czytaniem.
Stwierdziłam, że najrozsądniejszym wyborem będzie pozostanie w milczeniu. Wolałam nie denerwować dodatkowo mojej opiekunki.
Obserwowałam w ciszy, jak wilczyca mruży oczy i przeklina pod nosem. Nie skupiałam się na słowach, którymi mnie określała, a jedynie jej kąśliwym i pełnym niezadowolenia głosie.
Po jakimś czasie zamilkła, by dosłownie chwilę później westchnąć.
- Po pierwsze, ta litera – wskazała pazurem na odpowiedni znak, by po chwili pokazać kolejny – a ta, to dwie różne i wymawia się je w inny sposób. „E” z ogonkiem czytamy jako „ę”, a nie „ą”. Zapamiętaj to w końcu.
Skinęłam głową.
- „Ę” - powtórzyłam po samicy.
- I nie spiesz się tak bardzo. Lepiej przeczytać wolniej, ale dobrze, niż szybko i błędnie - poradziła samica – Teraz powiedz mi jeszcze, co robiła bohaterka tego opowiadania.
Zaskoczona pytaniem, którego się nie spodziewałam, zamknęłam oczy i próbowałam przypomnieć sobie, co przed chwilą przeczytałam. Po chwili odezwałam się trochę niepewnie:
- Wychodziła z ziemi?
- Pytasz czy odpowiadasz?
- Odpowiadam – powiedziałam, starając się brzmieć możliwie jak najbardziej pewnie – Wychodziła z ziemi i wyobrażała sobie świat. Nie rozumiem tego. Co ona robiła w tej całej ziemi? I czemu musiała sobie wyobrażać świat. Nie widziała go wcześniej?
Yuki wzruszyła ramionami.
- Tego prawdopodobnie dowiemy się w dalszej części opowiadania. Dobrze, że choć czytasz z karygodnymi błędami, rozumiesz najważniejsze rzeczy. Gdyby nie to, to już całkiem straciłabym nadzieję odnośnie twojej edukacji.
Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć, więc w ogóle się nie odezwałam. Przez kilka chwil trwałyśmy w takiej niezręcznej ciszy, jedynie patrząc sobie w oczy. Ciekawiło mnie o czym myślała dorosła wadera, jednak zanim zdążyłam skupić się na wykrywaniu emocji, ta odchrząknęło trochę niezręcznie i poprosiła mnie – należałoby raczej powiedzieć, że kazała. Yuki praktycznie nigdy nie prosiła – żebym przeczytała jeszcze raz, powoli i dokładnie pierwszy akapit.
Nachyliłam się nad książką i zaczęłam powoli wyszeptywać zapisany w opowiadaniu tekst.
- „Słyszała cichy szelest, dźwięk rozsuwającej się pod jej naporem ziemi. Czułą ją wokół siebie i oddychała głęboko, wyobrażając sobie świat.” - przeczytałam powoli, lecz pewnym głosem.
Gdy skończyłam wymawiać ostatnie słowo, podniosłam wzrok na nauczycielkę polowań. Wilczyca skinęła mi głową, a ja wyczuwałam cichą, niemal niezauważalną dumę. Yuki była ze mnie dumna. Ta myśl sprawiła, że nie potrafiłam powstrzymać szerokiego uśmiechu wstępującego na mój pysk.
Uwagi: Zgubione słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz