maj 2021
Spoglądałem zmęczonym wzrokiem na wilka, który kazał mi iść. Co ja w życiu zawiniłem, stęknąłem sam do siebie. Byłem wymęczony długą podróżą przez góry. Najpierw przedzieranie się przez las, w którym kilkukrotnie musiałem "przytulić się" z ziemią. Później góry, w których już nie padałem na pysk ze zmęczenia. Na kolejny, wspaniały dodatek do tego koszmaru byłem niesamowicie głodny. Basior uśmiechał się od ucha do ucha. Chciałem zgromić go wzrokiem, jednak na to również nie miałem siły. Mogłem tak po prostu się położyć i leżeć. Raczej nie mogłem, a chciałem. Głupi basior.
- Mógłbyś chodzić może nieco szybciej? - Na jego miejscu cieszyłbym się, że chociaż idę, a ten na dodatek narzeka. Zgromiłem niejakiego Asa wzrokiem, na tyle ile mi pozwalały przemęczone oczy.
- Mógłbyś może mniej peplać? - Przyrzekam na święte albinosy, ten gościu nic więcej nie robi tylko gada. No może jeszcze pędzi nie wiadomo gdzie. No przecież zdążymy! Jeżeli będzie mnie tak pośpieszał to zaraz sam będzie toczył mnie do tych jaskiń.
- Nie – odparł basior wyraźnie zadowolony z siebie. No świetnie. Mógłbym go bez tego paplania polubić, może.
- Daleko jeszcze? - Stwierdziłem, że przyda się trochę podenerwować tego wilka. Wiedziałem, że już się załamuje, wewnętrznie byłem bardzo zadowolony z siebie. Gdyby nie ból każdej części ciała, odtańczyłbym taniec deszczu. Pokręcił przecząco głową.
Jedyne, o czym marzyłem to patrzeć na jego załamujący się pysk. Właśnie tego było mi trzeba. To była chyba najlepsza nagroda dzisiejszego dnia. Co najlepsze była to nagroda-niespodzianka. Skąd mogłem przecież wiedzieć, że spotkam kogoś takiego... jak As. Musiałem przyznać, że wilk nie był aż taki zły, jak na pierwszy rzut oka mogło się zdawać. Śmieszyła mnie jego osobowość, a tym bardziej imię, no może zdrobnienie. Jego wydźwięk był krótki i próbował być groźny, ale czy ja wiem, czy to imię do niego pasowało? Z drugiej strony było całkiem zabawne i dziwne. Zupełnie jak ten wilk.
- Dzięki niech będą Eydis. - ŻE NIBY CO?! Krzyknęło coś w moich myślach, czym miało być tym całym... Nie ma opcji, że powtórzę to dziwne słowo. Takie coś przecież nie istnieje. Przez chwilę nic nie mówiłem i skupiłem się dalej na tym, co powiedział basior. Jednak zobaczyłem, że to chyba mnie przerasta i odpędziłem jakieś zupełnie nierealne słowo od mojego zbyt genialnego umysłu.
Rozglądnąłem się po okolicy. Nie wyróżniała się niczym szczególnym w porównaniu do tego, co było wcześniej. Na pewno było stromiej. To dało się odczuć z każdą łapą stawianą do przodu. W niektórych miejscach były też dziury, w które o mało co nie wpadłem. Jednak wilk biegnący z mojego boku zdawał się wcale tego wszystkiego nie odczuwać. Biegł dumnie z pełnym wyszczerzem na pysku. Było to bardzo denerwujące, nawet się nie potknął. Czułem, że powinienem coś powiedzieć i to nie w swoich myślach. Tylko do tego osobnika.
- Chciałbyś mi coś ciekawego jeszcze powiedzieć? - spojrzał na mnie prawie ze zdziwieniem. Chciałem być po prostu kulturalny, a nikt mi tego nie zauważa. Co za bezczelność z ich strony! Chyba się obrażę, niech zobaczą moją okrutność i przebiegłość, pomyślałem z uśmiechem na pysku.
- Zdaję mi się, że raczej nie – odparł samiec. Prawie nieznacznie przytaknąłem na to głową. Przynajmniej będę miał trochę spokoju, pomyślałem. - Resztę wyjaśnią ci Alfy.
Miałem już dość wszystkich spraw na dzisiaj. Najchętniej położyłbym się na ziemi i nawet nie zważał na wilka stojącego nad moją głową. Co on mi tak właściwie zrobi, prychnąłem sam do siebie. Na szczęście samiec chyba nie zdawał się tego słyszeć. Zrobiłbym wszystko, aby tylko wygodnie się rozłożyć na ziemi. Jednak nie mogłem jeszcze tego zrobić. Wygoda była dla mnie ważna, a tutaj sturlałbym się z górki, jak jakiś kamień, jeszcze czego.
- W takim razie może ty coś o sobie opowiesz o sobie, Valky? - Ledwo powstrzymałem się, żeby zachować spokój i nie zrobić nic czego później bym żałował. To zdecydowanie nie szło na moją korzyść, ale wilk mnie zirytował.
- Nie wiem, czy jestem na tyle ciekawy, żeby o sobie coś opowiadać – odparłem po chwilowym zamyśleniu. O ile jeszcze taka istota jak ja umiała myśleć. - Bardziej mogę powiedzieć, że liczyłem na twoje opowieści. Można uznać je za ciekawsze – powiedziałem posyłając dumny uśmiech do Asa.
Zamilknąłem i nie mogłem z siebie wydobyć żadnego słowa. Coś spowodowało, że szedłem cicho i totalnie mnie zatkało. Chyba było to pytanie, jak wiele mogę o sobie opowiedzieć?
- Pochodzę ze strasznie gorących lasów, jednocześnie są wilgotne. - Wspomniałem o tym, ponieważ nic innego nie przychodziło mi na myśl. Wiedziałem, co prawda, że to nie było jakieś ciekawe, ale na nic więcej nie mogłem się silić. - No i jestem tutaj totalnie sam.
- Ha! - Prawie krzyknął basior, przez co serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Przysięgam, wypatroszę cię kiedyś, powiedziałem do niego w myślach. - Kłamca! A ja to co, zeszłoroczna kość?!
- Żeby tylko – odparłem unosząc delikatnie kącik ust i pokpiwając z niego w duchu. To nie tak, że go nie lubiłem. Teatralnie zlustrowałem samca wzrokiem.
- Dzięki – powiedział, po czym przewrócił oczami jeszcze bardziej teatralnie, niż to, co zrobiłem przed momentem.
Stwierdziłem, że nie mogę aż tak się pastwić nad biedaczkiem. Jeszcze by mu samoocena spadła, co bym zrobił z takim strasznym czynem? Miałbym go jeszcze na sumieniu, a wolę pozostawić je chociaż trochę czyste.
- No Młody, nie frustruj się tak. - Chciałem zabrzmieć przekonująco. Za dobrze mi to nie wychodziło. Stwierdziłem więc, że lepiej będzie pozostać przy tym, co mi wychodziło najlepiej. To znaczy wyśmiewanie się z innych i leniwienie się! Mogłem już chyba nauczać tej sztuki.
W całej mojej karierze, czy tam życiu, nie spotkałem nikogo tak lubiącego się wyśmiewać z innych i upartego. Leniwy jestem tylko od czasu do czasu. Moja upartość zdecydowanie czyniła mnie wyjątkowym. Kiedy w czymś się wyróżnia, zdecydowanie trzeba to pielęgnować. Wspaniałe cechy tym bardziej powinienem. Normalnie cały jestem wspaniały, nic tylko pokłony bić.
- Z pewnością masz jakąś tam waderę, no nie? - Sam w to wątpiłem, ale lepszy był ten temat, niż żaden, a jak się zdecydowałem na gnębienie jego, to mogę już to wykorzystać. Spróbowałem się jeszcze uśmiechnąć, żeby jakoś dodać mu odwagi w mówieniu. Chyba nie była mu konieczna.
- Żeby tylko jedną – powiedział bardzo rozbawiony. Trochę mnie to zdezorientowało, nie wiedziałem, z czego się śmiejemy. Chciałem się pośmiać! Chyba że... on śmieje się ze mnie! Już chyba nawet wiedziałem, o co chodzi. Mój piękny, zgrabny uśmiech, a pod nim wspaniała blizna, która już lepiej się uśmiechała ode mnie. Chyba muszę zacząć brać od niej jakieś lekcje lub wcale się nie uśmiechać. Ona bardzo dobrze odgrywa moją rolę.
- Sądzę, że tylko jedną – rzuciłem zaczepnie w stronę Asa. Wilk był bardzo spokojny w każdym momencie. Nawet był uśmiechnięty od ucha do ucha. Budził przez to we mnie respekt do niego. Szanowałem go za to, że jest taki spokojny, mimo że robię mu na złość przez całą rozmowę. Nawet jeżeli coś go uraziło, nie dał po sobie tego poznać.
C.D.N
Uwagi: Tylko ludzie mają twarz. Wilki mają pysk. "Alfa" w WMW piszemy wielką literą. Miejscami zbyt wiele przecinków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz