Maj 2021 r.
Zaraz potem zalała nas fala gorąca, a następnie uderzającego zimna. Nawet spod powiek widziałam, że otoczył nas blask. Aoki wydała zduszony odgłos, jakby łapanego oddechu, ale nie brzmiało aż tak niepokojąco, bym rzuciła się jej na pomoc. Później odczułyśmy coś, jakby rozsadzanie kości od środka. Ostatnie było ciepło w głębi piersi. Wtedy również blask opadł, niczym wyjątkowo ciężka kurtyna na scenę. Rozchyliłam powieki, by zobaczyć, że z niewiadomej przyczyny moje okulary zaparowały.
- Nie zastanawiajcie się zbyt wiele, tylko uderzcie w ścianę - podpowiedział nauczyciel magii.
Poczyniłam wedle jego rady. Przeszło mi przez myśl, by raz jeszcze skupić się na tym bólu kości sprzed kilku chwil, a następnie skumulować go we wciąż nie mijającym cieple w piersi, które na którejś lekcji magii Kai określił jako nasze uaktywnione źródło mocy. Zrobiłam to z całych sił, jakie tylko posiadałam. Zacisnęłam zęby, później powieki. Ostatnią rzeczą, jaką widziałam, były drgające cząsteczki powietrza wokół mnie. Falowały tak, jakby cały świat się topił.
Nagle poczułam, że coś się zmienia. Straciłam grunt pod łapami, a ciepło było coraz mocniejsze, rozprzestrzeniło się po całym moim ciele. Niespodziewanie wszystko minęło, a mnie uderzyło zwykłe, letnie powietrze. Zamrugałam powiekami, po czym z zaskoczeniem dostrzegłam, że byłam za tarczą Kai'ego. Dokładnie w miejscu, w które mieliśmy celować. Falująca powierzchnia pozwoliła mi dostrzec nadal napiętą sylwetkę Aoki, która próbowała wywołać jakikolwiek czar, oraz przerażonego nauczyciela. Podbiegł do tarczy i coś krzyczał, ale nie słyszałam co. Byłam zbyt zaskoczona, by zrobić cokolwiek. Wyglądało na to, że się teleportowałam. Dlaczego przeskoczyłam przez solidnie wyglądającą tarczę dużo potężniejszego magicznie wilka? Tego nie wiedziałam. Może jednak nie była tak stabilna jak mu się wydawało...? Podeszłam, jednak Kai dawał znaki, abym nie dotykała falującej powłoki. Odsunęłam się więc. Aoki już przestała próbować wywołać jakikolwiek czar, odsunęła się speszona w kąt jaskini. Dopiero po chwili dostrzegłam, że ona również miała szeroko otwarte oczy ze strachu. Możliwe, że nauczyciel na nią nakrzyczał, byleby tylko nie użyła mocy. Mogłaby mi w końcu zrobić wtedy krzywdę.
Kai gorączkowo próbował coś zrobić, wertował księgi, a ja spokojnie usiadłam. Naprawdę było tutaj cicho. Aż zaczęło mi dzwonić w uszach. Nieznacznie nimi poruszyłam, wciąż wpatrując się beznamiętnym wzrokiem w Aoki. Podeszła do Kai'ego, rozmawiali o czymś. Rzadko kiedy widywałam u niej takie poruszenie. Właściwie to wbrew wszystkiemu, co by się mogło wydawać, wciąż pozostawałam spokojna. Wiedziałam, że prędzej czy później mnie stąd wyciągną, bądź zrobię to sama...
Właśnie, mogę zrobić to sama. Jak to właściwie się stało? Czy to by oznaczało, że przed chwilą odkryłam swój żywioł? Tylko do czego można by zakwalifikować teleportację? Może to oddzielny żywioł i niczego poza tym nie mogę się spodziewać? Nie, coś mi się zdawało, że to nie wszystko. Mogę jeszcze czekać na dalsze postępy.
Wstałam, ponownie zamknęłam oczy i bardzo skupiłam się na swoim ciele. Wyobraziłam sobie, że przemieszczam się w powietrzu na drugą stronę tarczy, ale już po chwili uświadomiłam sobie, że nic się nie stało. Właściwie racja, nauczyciel magii wspominał o tym, że możemy użyć magii jedynie jednostronnie. Nie możemy jej odbić z powrotem. Najwyraźniej tarcza zinterpretowała moją sztuczkę nie jako przemieszczenie mnie samej, a przemieszczenie fali mocy. Musiałam się zdematerializować...
Nagle tarcza z cichym bzyczeniem zniknęła. Kai patrzył na mnie z ulgą wymalowaną na pysku. Aoki z kolei wróciła do poprzedniego obojętnego wyrazu. Udawała, jakby nic się nie stało. Poprawiła jedynie futerko na piersi.
- Och, udało się! - Nauczyciel podbiegł do mnie. Powoli pokiwałam głową, a on się nerwowo zaśmiał. - Tak się zestresowałem, że myślałem, że nie uda mi się skupić na tyle, żeby cię wyciągnąć.
- Ważne, że się udało - Wzruszyłam ramionami.
- Tak, tak... I udało ci się odkryć swój żywioł! Gratuluję! - oznajmił wesoło nauczyciel magii. Mówił bardzo szybko. Naprawdę cieszył się z mojego sukcesu.
- Żywioł? - powtórzyłam, patrząc na niego wyczekująco.
- Materia! - Oświadczył równie rozentuzjazmowany, na co ja uniosłam brwi. - Jeden z rzadszych, silniejszych i trudniejszych do ujarzmienia żywiołów! Zaledwie kilka razy w dziejach Watahy Magicznych Wilków zdarzyło się, abyśmy witali przedstawiciela materii.
Przysłuchiwałam się temu z wysoko uniesionymi brwiami. Kątem oka dostrzegłam, że Aoki aż przestała przygładzać futerko. Wpatrywała się na mnie najpierw z konsternacją, a później się uśmiechnęła rozbawiona. Miałam poczucie, że musiałam mieć idiotyczny wyraz pyska.
- Materia... - powtórzyłam, nie wiedząc jak inaczej to skomentować. Nie przerabialiśmy tego na lekcjach, byłam pewna. Popatrzyłam na Aoki, poszukując pomocy. W końcu to ona spędzała najwięcej czasu z nauczycielem. Może jej o czymś wspominał.
- Ojej, Navri czegoś nie wie! - Powiedziała z rozbawieniem ruda wadera, ale coś mi się zdawało, że gdzieś tam w środku cieszyła się z szansy przekazania wiedzy - W zakresie zdolności wilka materii jest teleportacja, telekineza, tworzenie swoich klonów, korzystanie z cudzej energii, a także niewidzialność czy przechodzenie przez ściany.
- Wszystko jest możliwe jedynie za odpowiednią praktyką - stwierdził Kai, patrząc na mnie wyczekująco. Popatrzyłam to na Aoki, to na niego. Nie wiedziałam co zrobić, więc wzruszyłam tylko ramionami.
- Zrobię co w mojej mocy, by się nauczyć. Zapowiada się na żmudną i trudną pracę, ale ostatecznie powinnam podołać - odparłam, wcale nie przejmując się tym, że zabrzmiało mało skromnie. Nauczyciel pokiwał głową, nadal z dużym przejęciem w oczach.
- A ja dalej nie wiem jaki mam żywioł - burknęła z niezadowoleniem Aoki. Kai czym prędzej do niej podszedł i otulił łapą.
- Na wszystko przyjdzie czas. Trochę cierpliwości, wytrwałości, i powinnaś się dowiedzieć. Może to jeszcze ciekawsza moc, kto wie? Szykuje się na coś dużego, skoro tak się przed nami chowa - stwierdził. Na te słowa wadera lekko się uśmiechnęła, choć widziałam, że stara się to zamaskować. Ładnie wyglądała z takim wyrazem pyska. Delikatniej, bardziej nieśmiało... Wyglądało to na szczere i wcale nie ironiczne. Chciałabym, by była taka na co dzień... Niespodziewanie podniosła na mnie wzrok, a mnie zrobiło się jakoś niekomfortowo. Miałam nadzieję, że nie umie czytać w myślach, w innym wypadku miałabym dość spory problem. Jak mogłabym wtedy objaśnić te wszystkie szczegółowe rozważania na jej temat?
Uwagi: Brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz