Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 1 lipca 2018

Od Navri "Jestem młodsza, ale nie gorsza" cz. 14

Kwiecień 2020 r.
Nie tak dawno w watasze zaszły poważne zmiany administracyjne. Zmienił się nam Alfa... To było również równoznaczne ze zmianą obsady na stanowiskach nauczycieli. Z tego co słyszałam, ci, którzy nas uczyli aktualnie w znacznej części robili to tylko dlatego, że nikt nie zgłosił się dobrowolnie do pełnienia tej funkcji, mimo, że była niezbędna w prawidłowym działaniu stada. Poniekąd było to przykre, bo zawsze zdawało mi się, że nauczyciel to wcale nie takie złe stanowisko. Co prawda niewdzięczne pod względem częstego braku wdzięczności od uczniów, ale nie wymagało choćby biegania, czy innego przemęczania się. Trzeba było jedynie opanować grupkę szczeniąt, zorganizować plan działania na najbliższą lekcję...
- Jak myślisz, jaki jest Hita? - zapytał Shen. Torance wzruszyła ramionami.
- Ale wydaje mi się, że nazywał się Hitam.
- Tak, Hitam - Zaśmiała się Sakura - I może jest przystojny.
- Hej, przecież on ma żonę! - Torance zwróciła się do naszej najnowszej koleżanki.
- Z tego co wiem, wcale nie jest dużo od nas starszy - odrzekła dumnie Sakura - A małżeństwo ze znacznie starszą Suzanną było pod przymusem.
- Oho, ktoś tu się interesuje za bardzo swoim nowym stadem - skomentował Shen.
- Wcale nie za bardzo - oburzyła się biała wadera.
- Sakura ma rację. Trzeba się choć trochę interesować tym, co się dzieje - dodała stanowczo Torance. Shen wywrócił oczami.
- Jasne. Hitam, nie Hita. Młody. Przystojny. W pewnym sensie nadal wolny. I co jeszcze?
Sakura się zamyśliła, ale w tym samym czasie na Szczenięcej Polanie pojawiła się smukła, dość wysoka postać basiora ze skrzydłami. Miał ciemne futro i jasne oczy, które były dla mnie doskonale widoczne nawet z pewnej odległości. Poruszał się z gracją, ale jednocześnie rozglądał się niepewnie. Moone i Aoki zwróciły na niego uwagę jako pierwsze. Moone szturchnęła Aoki, by ta zamilkła. Ruda wadera urwała na wpół zdania, byleby popatrzeć na nowo przybyłego. Shen chyba kierując się moim spojrzeniem, również się odwrócił. Zrobiło się całkiem cicho.
- Dzień dobry... - Zaczął nieśmiało basior, który musiał być Hitamem. Miał zaskakująco gładki głos, całkiem inny niż Fermitate. - Jestem waszym nowym nauczycielem obrony i walki. Wybaczcie mi wszelakie błędy w moim sposobie nauczania, ale nie spodziewałem się, bym kiedykolwiek musiał uczyć szczenięta. Jakbym was omyłkowo uraził, lub zrobił coś nie tak, natychmiast mi o tym powiedzcie. Chciałbym, byście się dobrze czuli w moim towarzystwie.
Odpowiedzieliśmy jedynie skinieniem głowami. Hitam nerwowo poruszył łapami, było widać, że się stresuje.
- Yuki - Na to imię Aoki natychmiast prychnęła - mi przekazała, że niedawno mieliście wypadek i powinniście być dodatkowo przeszkoleni w razie ataku zbyt silnego potwora. Ponadto nie znacie w pełni zasad oceny oceny jego siły...
- A czy to nie powinno być na lekcjach polowania, skoro akurat pani Yuki kazała to przekazać? - skomentowała Moone.
- Nie... raczej nie. Na lekcjach polowania się poluje, z tego co wiem. My na potwory nie polujemy, a co jedynie się przed nimi bronimy. Ich mięso jest dla nas śmiertelnie groźne, jak już pewnie zresztą wiecie...
- Jak jest w Watasze Czarnego Kruka? - wypaliła Sakura. Hitam zamarł, wbił w nią swoje jasne oczy. Dopiero po chwili przełknął ślinę i odpowiedział:
- Nie jest, a było... Głód, bieda i nędza. Byliśmy zmuszeni polować na niektóre typy potworów, by wygrzebać z nich choćby maleńkie kawałki mięsa zdatnego do jedzenia. Byłem wtedy młody, nie znałem wszystkich reguł... - Zrobił krótką przerwę - Tutaj żyje się znacznie lepiej. Nie musimy się martwić o to, czy przeżyjemy kolejny dzień, czy padniemy z niedożywienia. Może i wiem nieco więcej o samoobronie niż wy. Wiedzcie, że to bardzo przydatna umiejętność, niezbędna, powiedziałbym. Gdyby nie ona, już dawno bym był martwy.
Zapanowała martwa cisza. Fermitate nigdy nie przekazywał nam tak wstrząsających informacji, na pytania o Watahę Czarnego Kruka nie odpowiadał. Ten temat dla niego nie istniał. Dopiero do mnie zaczęło docierać, dlaczego podjął taką właśnie decyzję. Nie chciał nas straszyć.
- Ponadto zdarzają się takie środowiska, gdzie trzeba się bronić każdego dnia. Codziennie walczyć o przetrwanie. Jesteśmy aktualnie w dogodnych warunkach, kiedy to my jesteśmy dominującą rasą. Ale co będzie za jakiś czas? Trzeba zawsze mieć się na baczność, bo nie wiadomo co nam zgotuje los. Prosiłbym, abyście przyłożyli się do nauki, dobrze? - Popatrzył na nas wręcz błagalnie. Tak, rzeczywiście musiał być niewiele starszy. Coś w jego sposobie bytu mówiło mi, że dzielą nas maksymalnie dwa, trzy lata.
Pokiwaliśmy głowami. Uśmiechnął się, ucieszony i się wyprostował, jakby nagle nabierając pewności siebie.
- Świetnie. Zatem... Póki co nie będzie lekcji z praktyce, w razie, jakby miało dojść do kolejnej tragedii. Wolałbym tego uniknąć i najpierw postarać się wam przekazać wszystko, co wiem. Pamiętam, że pierwszą i najważniejszą rzeczą, jaką mi przekazano, było, żeby patrzeć na zęby i umięśnienie przeciwnika. Czy jego ciało nie zawiera żadnych widocznych pułapek, czy nie dysponuje większą siłą niż się zdaje... Warto również patrzeć na zostawiane odciski łap, one dają wskazówkę o ciężarze potwora. Im są głębsze, tym większa szansa, że dysponuje dużą siłą. Zdarzają się również wyjątki, co jest oczywiście logiczne... - Zadumał się na chwilę, po czym mówił dalej: - Skóra lub pancerz to również ważna cecha. Im jest grubszy, tym trudniej nam zranić potwora. To, że trzeba zawsze celować w miejsca najbardziej miękkie jest chyba dla was oczywiste.
Pokiwaliśmy głowami. Wtedy zmrużył oczy i po chwilowym zawahaniu, nagle jakby doznał olśnienia:
- Jednak najłatwiej jest oszacować nasze możliwości na podstawie znajomości poszczególnych potworów. Mieliście już jakieś lekcje na ten temat?
Tym razem zgodnie pokręciliśmy głowami. Hitam westchnął głośno.
- To bardzo źle. Bardzo, bardzo źle. Jest to absolutna podstawa. Ja wam orientacyjnie objaśniłem jak postępować w nieznanych wam dotąd przypadkach... Sądzę, że możemy póki co kontynuować ten temat i dopiero na kolejnej lekcji zajmiemy się rozpoznawaniem konkretnych gatunków.
Przystaliśmy na tę propozycję, z czego nauczyciel obrony zdawał się być zadowolony. Odnosiłam wrażenie, że coraz lepiej czuje się na tym stanowisku.
- Dobrze... Znacie jeszcze jakieś sposoby ustalania siły przeciwnika?
- Pazury. Długość pazurów - powiedziała Moone nieco znudzonym głosem - To, czy używa magii...
- Masz rację. Niektóre z nich występują pod postacią samej skupionej magii, jak na przykład tantibus. Słyszeliście kiedyś o czymś takim?
Shen się zgłosił.
- Raz do mnie taki przyszedł.
- Naprawdę? - Hitam wyglądał na zaskoczonego - Możesz nam opowiedzieć.
- No... Spałem, budzę się, a tam taki dziwny stwór. Myślałem, że chce mnie zjeść, albo coś... - Spuścił głowę - Z tym, że obudziłem się jeszcze raz. Nie wiedziałem, czy mi się to śniło czy nie. Dopiero wtedy zrobiłem hałas, biegałem po całej jaskini, więc Sohara się obudziła, a jak powiedziałem co się stało, powiedziała, że to jakiś bus. Uważam, że to ten tatabus.
- Tantibus - Poprawił Hitam - Masz rację. Nie jest szczególnie groźny, bo jedynie podjada trochę waszej energii gdy macie koszmary.
Przysłuchiwaliśmy się temu uważnie. Obrona była znacznie ciekawszym i bardziej rozległym tematem niż mi się początkowo zdawało.

<C.D.N.>

Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz