Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 20 lipca 2018

Od Agrima "Utracone Wspomnienia" cz. 5

Marzec 2021r.
Wadera w odpowiedzi prychnęła i odwzajemniła szturchnięcie. Użyła jednak chyba trochę za dużo siły, bo poleciałem na kilka kroków do przodu. Na Eydis, silna była. Nie spodziewałbym się tego po takiej małej i drobnej wilczycy. Z tego co widziałem, sylwetki niektórych wilków były tak samo niepozornie. Miałem jednak przeczucie, że choć nieodznaczające się, ich mięśnie były znacznie lepiej wyćwiczone od moich. Widocznie tylko ja byłem taki chuderlawy... A w połączeniu z moimi niezwykle wysokimi umiejętnościami polowania oraz magicznymi... Tak, tworzyło to zdecydowanie idealny zestaw.
Oto Asgrim! Świetny materiał reprodukcyjny! Jest szansa, że szczeniaki będą umiały w miarę normalnie chodzić! - pomyślałem z przekąsem.
- Rany, Mała... Spokojnie – powiedziałem, kiedy zdołałem odzyskać równowagę.
Wilczyca słysząc jak ją nazwałem, przewróciła oczami.
- Wrócił stary As. Możesz nic nie pamiętać, a i tak będziesz mi dokuczać na temat wzrostu, co?
Na jej słowa nie mogłem powstrzymać śmiechu. Jeśli bycie „starym Asem” zobowiązywało mnie do dokuczania mojej uroczej przyjaciółce przy każdej możliwej okazji, to zaczynało mi się to podobać.
- Dokładnie. Nie zapominaj również o wieku, Młoda.
- Pamiętam. Niestety – jęknęła Tori. Żałosny ton jej głosu spowodował u mnie kolejny wybuch śmiechu. Wadera obserwowała moją głupawkę spod zmarszczonych brwi. Próbowała być groźna, ale widziałem w jej oczach rozbawienie. - Chodź lepiej. Nie mogę przesiedzieć całego patrolu.
No tak, patrol... Całkiem o nim zapomniałem.
Wilczyca podniosła wzrok na niebo i przyglądała mu się przez chwilę. Czyżby coś – a może ktoś? - tam latał? Kiedy chciałem zobaczyć, co takiego ją tak zaciekawiło, nie dostrzegłem nic oprócz kilku chmur. Nuda.
- Właściwie to jest już za późno... Niedługo kończy się moja zmiana – westchnęła.
Nareszcie – pomyślałem z ulgą. Nie to żeby coś, ale miałem dość chodzenia po tych płaskich terenach...
Nagle poczułem na sobie zimne spojrzenie Tori. No chyba tego nie powiedziałem na głos, prawda? Rany, tylko nie to...
- Aż tak było nudno? - zapytała samica. Jej głos dorównywał zimnem spojrzeniu, jeśli nie przewyższał.
- Broń mnie, o pani, bo mogę zginąć śmiercią nagłą i bolesną – powiedziałem bezgłośnie.
Tori widząc poruszenie mojego pyska wydawała się jeszcze bardziej zirytować. Nie rozumiałem, czemu tak się zdenerwowała. Chyba mogłem jakoś skomentować to całe patrolowanie.
- Nie. No coś ty.
Wadera wpatrywała mi się przez chwilę w oczy. Dość dziwnie się z tym czułem. Nie wiedziałem, czego w nich szukała, co trochę mnie niepokoiło. Jednak nie miałem zamiaru odwracać wzroku.
- Tori? Co robisz? - zapytałem.
- Co? Ach, wybacz. Przepraszam za moją reakcję. Trochę źle zrozumiałam, co masz na myśli – roześmiała się nerwowo.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem. No zdarza się.
Tor ruszyła w jakąś stronę, a ja podążyłem za nią. Ponownie między nami nastała cisza. Nie wiedziałem, o czym myślała samica, co dalej napawało mnie lekkim smutkiem. Chciałem wiedzieć, o co chodziło. Oraz ciekawiło mnie, czemu tak się wpatrywała w moje oczy. Musiała w nich coś dojrzeć, ale w jaki sposób? Czyżby i ona potrafiła wkradać się do czyjegoś umysłu?
- Em... Tor? - zapytałem niepewnie. Wadera słysząc swoje imię, spojrzała na mnie wyczekująco. - Potrafisz czytać w myślach?
Ruda samica otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Zszokowało ją to, że pozbawiłem ją takiego atutu czy ogółem taki pomysł?
- Niezupełnie... - odpowiedziała, kiedy otrząsnęła się z pierwszego szoku. W jej głosie słychać było wahanie.
- Niezupełnie? - powtórzyłem marszcząc brwi. Co miała na myśli?
- Noo... - zaczęła. - Nie potrafię odczytać, co ktoś w danej chwili myśli. Po prostu umiem odczytywać emocje. Jestem w stanie je zmieniać z pomocą magii. Mogę też delikatnie manipulować pamięcią. Nic specjalnego. Taka trochę malutka namiastka twoich zdolności plus ta zmiana.
Zagwizdałem z podziwem.
- Nieźle, nieźle. Biorąc pod uwagę, że jeśli chodzi o odczytywanie czegokolwiek, to jestem zdany jedynie na swoją spostrzegawczość, to już wiadomo, kto jest z naszej dwójki silniejszy...
- I na pewno jesteś to ty – wtrąciła wilczyca.
- No oczywiście. Zawsze będę od ciebie lepszy, Mała – roześmiałem się.
- Hej! Miałeś zaprzeczyć!
- Nie, nie miałem – posłałem jej uśmiech, który miał stopić jej serce i sprawić, że padnie u mych łap w uwielbieniu. Chyba nie zadziałał, bo wadera dalej szła jedynie uśmiechając się z rozbawieniem. - W każdym razie... Dokąd my idziemy?
- Nad Wodospad. To chyba oczywiste, nieprawdaż? - Tori zaciągnęła się demonstracyjnie powietrzem.
Zbliżyłem pysk do mojej przyjaciółki i również wciągnąłem powietrze nosem. Następnie skrzywiłem się i szybko zabrałem łeb jak najdalej od niej. Starałem się, żeby na moim pysku widniała czysta odraza.
- Tak, zdecydowanie przydałaby ci się kąpiel...
- Zgadzam się w zupełności. Twój smród przeszedł na mnie, kiedy się przytulaliśmy. Będę go zmywać wieczność... - westchnęła teatralnie. - Rany! Obym tylko nie złapała od ciebie pcheł!
Pcheł? Ja nie mam pcheł – pomyślałem, mrużąc oczy. Pchły kojarzyły mi się z czymś najbardziej poniżającym, co tylko może dotknąć żywe stworzenie.
Po takim oświadczeniu postanowiłem jedynie prychnąć i nie zaszczycać dłużej tej istoty rozmową ze mną. Nie była tego godna.
Uniosłem wysoko łeb i przyspieszyłem. Widziałem ten wszechobecny las, więc wątpiłem, że się zgubię. Cała ta wataha była związana z tym ogromnym lasem, który pomimo wczesnej pory, był już wypełniony zielonymi pąkami liści. Może był czymś na wzór jego serca? Zresztą nieważne. Miałem wrażenie, że jeśli chciałem dokądś dotrzeć, to muszę przejść przez ten lasek.
- As? Dokąd idziesz? Przecież nie znasz drogi – Tori znalazła się tuż obok mnie. Czy ona musiała być tak szybka w porównaniu do mnie?
- Do lasu – odpowiedziałem dumnie. W chwili wypowiadania ostatniej sylaby przypomniało mi się, że miałem się do niej nie odzywać. Agh...
- Do lasu, powiadasz? A gdzie dalej?
Tym razem ją olałem i uniosłem jeszcze wyżej pysk.
- O Losie, czemuś mnie tak ukarał? - mruknęła wadera. - As, przepraszam cię. Tylko żartowałam. Uspokój się.
- Jestem spokojny.
- Nie, nie jesteś. Przestań się fochać, proszę.
Nagle poczułem jak moje zdenerwowanie mija. Samica miała rację. Nie miałem o co się fochać. To były tylko żarty. Nie chciała przecież mnie obrazić, prawda? Zareagowałem zdecydowanie zbyt przesadnie. Głupi As.
Chwila, chwila... Skąd ta nagła zmiana? Byłem zirytowany, a pod wpływem jej słów, moje emocje zmieniły się całkowicie. Czy ona...?
- Skorzystałaś z magii – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
- Co? Ja nie... - Tori pokręciła łbem. - Chociaż... Możliwe. Przepraszam. Nie zawsze nad tym panuję...
Pokiwałem głową ze zrozumieniem. Skoro to nie było specjalnie, to mogłem jej to wybaczyć. Zresztą, nie potrafiłem się teraz na nią gniewać. Choć przebija się przeze mnie lekka irytacja – no halo, jak mogła coś takiego powiedzieć i jeszcze użyć na mnie magii, żebym się na nią nie denerwował? - czar nadal działał.
- Chodźmy już po prostu nad ten cały Wodospad. Oboje śmierdzimy – rzuciłem pojednawczo. Nie chciałem się dłużej kłócić.
Tori potaknęła. Następnie wyprzedziła mnie o pół kroku wiedząc, że jakbym się nie zarzekał, to i tak po dotarciu do tego lasu – chwila... Tori jakoś go nazwała... Zielony Las? Nie słuchałem jej wówczas zbytnio... - nie wiedziałbym, gdzie powinienem skierować swoje kroki i stał tam jak totalny głupek.

C.D.N.

Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz