Marzec 2020
Oto i nadszedł czas, kiedy zapanował u nas względny spokój, nikt nikomu nie dokuczał, a my mogliśmy nareszcie w spokoju się uczyć. Tym razem przyszedł czas na lekcje historii, na które narzekało wiele szczeniąt, a szczególnie Moone. Naprawdę nie lubiła tego przedmiotu. Strasznie marudziła na Kai'ego, na co Aoki wyjątkowo reagowała sykami. To był chyba jedyny nauczyciel, którego tolerowała, a może i nawet lubiła. Brzmiało to w jej ustach aż nienaturalnie, szczególnie, że ta sama ruda wadera jeszcze nie tak dawno obrażała całą kadrę.
Winteren za to już dorósł i opuścił nasz szczenięcy skład na rzecz przyjęcia poważniejszego, już dorosłego stanowiska. Nie usłyszałam jednak co to dokładnie było i właściwie to nieszczególnie mnie to interesowało. Nawet go nie widywałam, kiedy wychodziliśmy z Shenem, Torance i Sakurą na sporadyczne spacery, więc raczej zajmowało mu to sporo czasu.
- Dzisiaj zajmiemy się historią ludzi - oznajmił Kai, jednocześnie wyrywając mnie z zamyślenia. Akurat kładł na ziemi jakąś dziwnie niezniszczoną książkę. Miała lśniącą, twardą okładkę z obrazkiem pozbawionej futra istoty i dziwacznie spłaszczonym pyskiem, a nieznany mi dotąd, dziwaczny zapach kartek czułam aż w miejscu, w którym siedziałam. Wzięłam kilka głębszych wdechów, by lepiej go wyłapać, lecz wciąż nic kompletnie mi nie mówił. Aoki zaś, jako, że siedziała na samym przedzie, nachyliła się do dość grubego tomiszcza i je obwąchała.
- Jaka dziwna książka... - wymamrotała.
- Dziwna, bo nowa. Jest najnowszym dobytkiem naszej biblioteki. Suzanna była łaskawa udać się do Miasta w poszukiwaniu nowej literatury przydatnej do naszego zbioru - wytłumaczył z uśmiechem nauczyciel historii.
- Czyli jest z Miasta? Zrobili ją ludzie? - dziwiła się Aoki. Spojrzałam na nią, marszcząc brwi. Zachowywała się zdecydowanie nienaturalnie jak na siebie. Nie przywykłam do takiej jej wersji.
- Zgadza się. Z wydawnictwa, do którego wcześniej została nadesłany przez autora treść... Nie jest to rękopisem, jak większość tworów w naszej bibliotece - objaśniał, ale nim Aoki zdążyła zapytać o to, czym są wydawnictwa, przerwała mu Moone:
- Historia ludzi, tak? Ten przedmiot nie czasem nazywa się WILCZA historia? Nie mam zamiaru słuchać o tych łysych...
- Dość, Moone - Uniósł łapę ostrzegawczo - Warto poszerzać horyzonty, a sądzę, że większość z was jest zaintrygowana naszymi sąsiadami. Im więcej wiedzy posiadacie, tym lepiej. Będziecie lepiej rozeznanymi dorosłymi waderami i basiorami. Pomyślcie tylko, że staniecie się bardziej wszechstronni od większości, nawet starszych od was, wilków - Rozmarzył się. Chyba powoli zaczynałam rozumieć, co takiego Aoki w nim widziała. Wyróżniał się zaskakującym zaangażowaniem. Uczył z samej przyjemności przekazywania wiedzy.
- A jeśli ja nie chcę wiedzieć nic o ludziach, mogę wyjść? - zapytała Moone.
- Wtedy będziesz miała nieobecność, którą zgłoszę do Alfy. Jesteś już w takim wieku, że decyzja zależy od ciebie. Możesz mieć za dalsze unikanie szkoły poważne problemy u Alfy, nie zapominaj - stwierdził neutralnym tonem. Moone westchnęła zrezygnowana i już nie odzywała się więcej. Najwyraźniej musiała być w międzyczasie na rozmowie... To by wyjaśniało, dlaczego w ostatnich dniach miała pełną frekwencję.
Kai otworzył książkę na pierwszej stronie. Mimo, że tomiszcze było obrócone przeciwną stroną do mnie, a tekst widziałam do góry nogami, dostrzegłam, że literki znacznie różniły się od tych, które kojarzyłam. Nie wiedziałam co oznaczają, ale te przypominały raczej hieroglify niż właściwe pismo...
Przebiegł wzrokiem po literkach, odchrząknął i zaczął czytać:
- Ludzie powstali od małpy wiele milionów lat temu. Poprzez stopniową ewolucję przekształcili się w obecną formę, czyli w postać poruszającą się pionowo, na tylnych kończynach, nazywaną człowiekiem rozumnym. Zdolny on był wytwarzać bardziej zaawansowane narzędzia, jednak wiele rozpoczęło się od wynalezienia ognia.
- Ludzie umieją czarować? - zapytał zdezorientowany Shen.
- Nie, ale początkowo nie mogli ujarzmić tego żywiołu. Aktualnie umieją go wywołać poprzez pocieranie krzemieni, różnego rodzaju reakcje, choćby dzięki zapałkom, zapalniczkom... - wyliczał.
- Zmienia się pan w człowieka? - zainteresowała się Torance. Kai pokręcił przecząco głową.
- Wszystko wiem z opowieści. Lubię dociekać - Tym razem jednak na jego pysku nie pojawił się nawet cień radości. Miałam wrażenie, że to dla niego delikatny temat.
Dopiero po chwili, jakby koniecznej na jakieś drobne rozważania, kontynuował czytanie na głos:
- To właśnie on pozwolił ogrzać jaskinie tak zwanych "jaskiniowców" w trakcie zimowych mrozów i pozwolił na przetrwanie wiele kolejnych wieków. Następnym znaczącym wynalazkiem, zaraz obok broni, dzięki której możliwe było polowanie, było koło. Umożliwiło przewożenie towarów na większe odległości bez konieczności wykorzystania siły roboczej. Dzięki temu wiele prac było wykonywano znacznie sprawniej.
- Ludzie to jednak prymitywne istoty. Cieszyć się z istnienia kółka - Prychnęła pod nosem Moone.
- Wcale nie tak prymitywnych. Są gatunkiem starszych od nas, nie zapominaj. Gdyby nie oni, nie mielibyśmy prawdopodobnie jeszcze długo świadomości istnienia czegoś takiego jak koło i nosilibyśmy towary na plecach. Pomyśl tylko, że nadal to robimy, choć istnieje wiele innych, znacznie praktyczniejszych i bardziej nowoczesnych rozwiązań. Jakbyś zobaczyła Miasto, zrozumiałabyś może o co mi chodzi. Ludzie posiadają zdolność rozwoju i z niego korzystają, a my czerpiemy z nich jedynie drobną inspirację, bo nie potrzebujemy aż tyle techniki w życiu. Momentami stanowimy ich marną imitację. Sądzę, że zagarnianie sobie ich urządzeń to nic złego i jeszcze co najmniej kilka by nam się przydało na co dzień. Nie można sobie jednak przypisywać zasług wynalezienia ich.
- Wymyślają sobie te głupoty, bo są słabi - oświadczyła tonem wskazującym na dużą pewność swego Moone.
- Nie lekceważ ich siły, pomimo nieposiadania zdolności magicznych - Kai pokręcił głową z dezaprobatą - Nigdy nie powinno się lekceważyć przeciwnika. Nie uczyli was na lekcjach obrony, że nie należy tak postępować, bo łatwo się przeliczyć?
Zapanowała cisza. Oczywiście, że Fermitate nam to mówił, ale najwyraźniej teraz nikt nie chciał się do tego przyznać. Kai westchnął.
- Nie możecie też podchodzić do pewnych spraw tak sceptycznie. Rozumiem, że pewne kwestie wam nie odpowiadają, ale takie jest już życie. Nie ze wszystkim musimy się zgadzać, nie wszystko musi się nam podobać. Czasem to jednak zwykłe zbieranie doświadczeń... Powiedzcie mi, czy jest lepsza nauka niż uczenie się na błędach własnych, lub poprzednich pokoleń? Poprzez dociekanie jakie wystąpiły w przeszłości możemy uniknąć kolejnych katastrof. To właśnie ta wiedza często przyczynia się do wrażenia, że jesteśmy ponad ludźmi. Prawda jest taka, że nie różnimy się aż tak bardzo, a historia jest bardzo ważnym elementem edukacji każdego z gatunków. Jest to temat rozległy, ale niezwykle istotny...
Przerwał, wpatrując się tępo w otwartą książkę. Nie słyszeliśmy niczego prócz naszych własnych oddechów.
<C.D.N.>
Uwagi: Brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz