Opowiadanie wchodzi w skład sztafety.
Sierpień 2020 r.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne. Navri musi nauczyć się rozróżniać odpowiednie rośliny. Jest to część jej szkolenia.
Z zaciekawieniem słuchałam Kai'ego. Siedziałam z Lind i Manahane nad
Wodopojem. Wczoraj nastąpiła gwałtowna burza, a temperatura spadła o
kilka stopni, więc postanowiłam przyjść porozmawiać z przyjaciółkami.
Dalej było bardzo ciepło, ale nie chciałam ich zamartwiać moimi
problemami. Nie wspomniałam o gorączce.
- Nie uczono w moich stronach wiele o ziołach, a sam pan przed chwilą
przyznał, że zapasów jest mało. Może dołączyłybyśmy się do pomocy w
dalszym gromadzeniu?
Basior przyjrzał mi się uważnie. Chyba próbował przypomnieć sobie, kim jestem.
- Wszelka pomoc jest wskazana. - uśmiechnął się. - Lecz nie gwarantuje,
że zdobycie wszystkich ziół będzie łatwe lub nawet możliwe. - Przez
chwilę się nad czymś zastanawiał. - Żeby nie było, że wracacie z pustymi
łapami, możemy się na końcu równo podzielić.
Brzmiało to bardzo zachęcająco. Propozycja nauki o magicznych roślinach
bardzo przypadła mi do gustu, zwłaszcza odkąd tu jestem, bardzo mnie to
interesowało.
- Co wy na to, kompania? - spytała ochoczo Lind.
- Czemu nie?
- Wyśmienicie. - powiedział Kai. - Możemy się spotkać jutro rano, przy Kamieniu pod Górą.
Gorączkowo próbowałam przypomnieć sobie, o jakie miejsce chodzi,
niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Starszy basior widząc nasze
zakłopotanie, natychmiast wytłumaczył, o co chodzi.
- To głaz, tuż przy ścieżce prowadzącej w kierunku szczytu. Bliżej jednak znajduje się ścieżynki ku jaskiniom mieszkalnym.
Zrozumiałam. Ostatnio dość rzadko tamtędy przechodziłam, ale kojarzyłam gdzie to jest.
- To właśnie tam Alfa przemawiała, gdy miało się odbyć nieplanowane wcześniej zebranie. Gdy sytuacja była wyjątkowo ciężka.
Lind zerkała raz w stronę Hane, raz w moją. Navri odwróciła się do Kai'ego.
- Ja też mogę dołączyć? - spytała. - I znalazłam ten szczypiorek. - dodała po chwili.
Kai zamyślił się.
- O ile tata ci pozwoli i dasz się zwolnić z jutrzejszych zajęć.
- Mogłabym zapytać o zgodę twojego tatę. - zaproponowałam. - Dzisiaj spotkam go podczas polowania.
- No dobrze. - Wzruszyła ramionami.
- W takim razie ustalone. - powiedziała Hane.
- A więc do jutra! - pożegnał się Kai.
- Do widzenia! - odparłyśmy chórem, tym samym doprowadzając się do śmiechu.
***
Luźne polowanie na ryby było doskonałą okazją do przedstawienia całej
sytuacji Dante. Basior był zadowolony z zaangażowania swojej córki w
naukę.
- Oczywiście, że może iść! A sprawą zajęć zajmę się zaraz po polowaniu.
- Świetnie. Navri na pewno się ucieszy.
- Jeszcze raz - kto również idzie?
- Kai, Manahane, Lind i ja.
- Życzę powodzenia! Proszę, przekaż Navri, że zajmę się jej nieobecnościami na lekcjach.
- Nie ma problemu. - Powiedziałam, uśmiechając się.
Uderzyłam łapą w taflę wody, tym samym pozbawiając życia błękitnej ryby o bladoczerwonych płetwach. Kątem oka zauważyłam, że stojąca nieopodal Yuko, przypatruje się mi uważnie. Spojrzałam w jej kierunku. Odwróciła głowę, zerkając na mnie wrogo.
Czasami zastanawiam się o czym myśli ta wadera. Z zewnątrz jest taka wroga... Ale czy wewnątrz jest tak samo?
Dotarłam na miejsce spotkania. Wszyscy już tam byli... Razem z Yuki.
<Yuki?>
Uwagi: Ledwo się załapałaś na te 50 linijek.
- Oczywiście, że może iść! A sprawą zajęć zajmę się zaraz po polowaniu.
- Świetnie. Navri na pewno się ucieszy.
- Jeszcze raz - kto również idzie?
- Kai, Manahane, Lind i ja.
- Życzę powodzenia! Proszę, przekaż Navri, że zajmę się jej nieobecnościami na lekcjach.
- Nie ma problemu. - Powiedziałam, uśmiechając się.
Uderzyłam łapą w taflę wody, tym samym pozbawiając życia błękitnej ryby o bladoczerwonych płetwach. Kątem oka zauważyłam, że stojąca nieopodal Yuko, przypatruje się mi uważnie. Spojrzałam w jej kierunku. Odwróciła głowę, zerkając na mnie wrogo.
Czasami zastanawiam się o czym myśli ta wadera. Z zewnątrz jest taka wroga... Ale czy wewnątrz jest tak samo?
***
Żar buchał z nieba i ziemi, na równi doprowadzając mnie do szewskiej
pasji. Nie wiem czy to wytrzymam. Pomimo około dwunastogodzinnej wizyty w
Śnieżnym Lesie, gorączka nie spadła zbytnio. Odczuwałam chwilowe
nudności i bóle głowy.Dotarłam na miejsce spotkania. Wszyscy już tam byli... Razem z Yuki.
<Yuki?>
Uwagi: Ledwo się załapałaś na te 50 linijek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz