Sierpień 2020 r.
- Spadaj wilczku, jesteś za wielka do naszych zabaw. - powiedział Marko.
- Ale dlaczego? - zapytałam ze łzami w oczach. Nie rozumiałam dlaczego
inne lisy nie chciały się ze mną bawić. Mówiły, że to przez to, bo
jestem taka duża, ale ja im nie wierzyłam. Na pewno musi chodzić o coś
więcej. Tylko co? Wróciłam do nory z płaczem. Moja lisia mama spytała co
się stało, a ja opowiedziałam jej wszystko. Chciałam iść spać, ale po
mojej głowie krążyła myśl o ucieczce. Po paru godzinach myślenia
zdecydowałam o tym że opuszczę stado lisów i poszukam innego. Rano byłam
już gotowa by odłączyć się od lisów. Wszyscy spali, więc miałam szansę.
Zrobiłam to co miałam w planach i uciekłam.
*Pół roku później*
Niedawno skończyłam dwa i pół roku, więc jestem dorosła. Wyśmienicie. W
końcu czuje się odpowiedzialna i nie mam aż takich wyrzutów sumienia po
pozostawieniu przyszywanej matki. Za braćmi nie tęsknię.
Szłam sobie spokojnie przez las, gdy nagle zauważyłam łąkę na której
stały łanie z młodymi. Zaczęłam biec w ich stronę, aby upolować choć
jedną. Gdy tak biegłam, nagle się z kimś zderzyłam. Upadłam. Noga bolała
mnie niemiłosiernie. Gdy na nią spojrzałam nic szczególnego nie
zauważyłam. Podniosłam głowę. Zauważyłam stojące nade mną dwie wadery.
Jedna o szaro-niebieskim, druga szaro-czarnym futrze. Spojrzałam na nie
pytająco, a one one zrobiły zdziwione miny.
- Wszystko dobrze? - spytała szaro-niebieska wadera.
- Chyba tak - powiedziałam, wstając.
- Jak się nazywasz?
- Bona... Bona Caeli.
- Ja jestem Leah, a to jest Yuki - uśmiechnęła się
- UWAŻAJ JAK BIEGASZ TY SU*O!!! PRZEZ CIEBIE UCIEKŁY NAM ŁANIE!!! - wrzasnęła Yuki.
- P-rzepraszam. J-ja nie ch-chciałam - przestraszyłam się, a do moich oczu napłynęły łzy.
Nagle przybiegły dwa basiory. Jeden beżowy, a drugi niebieski.
- Co się stało!? - zapytał beżowy basior.
- TA OTO TUTAJ GÓW**ARA WŁAŚNIE POZBAWIŁA NAS OBIADU. - prychnęła Yuki, odbiegając na kilka metrów.
- Daj spokój Yuko, każdemu się zdarza. - powiedział, patrząc na mnie z uśmiechem niebieski basior.
- Tak w ogóle jak się nazywasz? Bo ja jestem Shiryu, a to jest Dante.
- Bona Caeli.
- Może zaprowadzimy cię do Alfy? - zapytała Leah
- No proszę jeszcze jej pomagacie?! - wściekła się Yuki.
Ja tylko pokiwałam łbem na znak, że się zgadzam.
No i poszliśmy.
Alfa nazywa się Suzanna. Ma miedziano-brązowe futro, które jest bardzo gęste. Przez brzuch do brody ciągnie się beżowy pasek.
Czoło przysłania jaj falowana grzywka. Czuć było od niej autorytet, choć nie była zbyt wysoka.
- Jak się nazywasz?- spytała Alfa
- Bona Caeli. Czy mogę dołączyć? - spytałam niepewnie
***
Zostałam przyjęta. Jestem atakującą. Teraz chodzę po lesie i zwiedzam. Nagle słyszę kroki. To chyba jakaś wadera.
- Hej, co tu robisz? - zapytała jasna wadera z kolorową grzywką.
- Zwiedzam teren.
- Jak się nazywasz? Bo ja jestem Lind. - uśmiechnęła się.
- Bona Caeli. - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Może cię oprowadzę?
- Ok.
Gdy mnie oprowadziła poszłam do jaskini. I tak to się zaczęło.
Uwagi: Nie "wilczaku", tylko "wilczku". "Się" piszemy przez "ę". "Szczególnego" piszemy przez "ó". "Uśmiechnęła" piszemy przez "ę". "Prychnęła" piszemy przez "ch". Generalnie bardzo często zapominasz o "ę". Sporo literówek (a przynajmniej mam nadzieję, że to literówki). Yuko z odległości 100 m nie słyszałaby tak dobrze rozmów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz