Zapis
z rp na czacie prywatnym WMW z dnia 26.06.2017 r. Dla każdego z
uczestników przyznane zostaje po 1 SG za op., 0,5 pkt. umiejętności oraz
o 0,5 oceny z danego przedmiotu w górę.
Marzec 2020 r.
- Torance, proszę, wystaw na zewnątrz tamtą miskę. Niech do środka napada trochę deszczówki. - Polecił nauczyciel, patrząc w kierunku nieco wysłużonego naczynia opartego o ścianę. Skinęła głową i wzięła w pysk wskazane naczynie. Wyszła na dwór i prawie natychmiast uderzyły w nią zimne krople deszczu. Zostawiła miskę i uciekła do jaskini.
- Wszystko się zgadza? - zapytał - Sprawdź, czy aby na pewno ilość odpowiada podanemu przeze mnie przepisowi. Macie do przygotowania dwie fiolki.
Skinęła głową i podeszła do składników.
- A jak to było...?
Niespodziewanie zza wyjścia jaskini słychać brzdęk i krzyk:
- GŁUPIA MISKA! - Wrzeszczy Aokigahara, która się o nią potknęła. Tori podskoczyła ze strachu i pobiegła sprawdzić co się stało. Co prawda bardziej martwiła się o miskę, niż koleżankę, ale...
Kai za to z nieustającym opanowaniem skierował spojrzenie ku wejściu do jaskini, oczekując na pojawienie się Aoki. Torance w tym czasie napotkała na niecodzienny widok: Aoki cała ubłocona stała obok potłuczonej od upadku miski. Weszła do jaskini cała brudna od błota i potargana. Fajna kąpiel błotna, myślała ze złością. Kiedy młodsza samica zniknęła w środku, Tori patrzyła dalej na wgniecioną z jednej strony miskę. Psuja, skomentowała w głowie.
Aokigahara odeszła na bok i zaczęła czyścić futro, wypluwając błoto z jamy ustnej. Torance wzięła do pyska wygięte naczynie i weszła z nim do jaskini. Wgniecenie było na tyle mocne, że zahaczało lekko o jej nos.
- Jest jakaś inna...? - zapytała nauczyciela.
- Na szczęście tak, ale i tak będę musiał wysłać kogoś do Miasta po zapasową - oznajmił, wzdychając cicho.
- Mogłaś pomóc - wymamrotała, zwracając się do Aoki.
- A ty mogłaś nie stawiać jej na przejściu.
- A gdzie miałam ją zostawić? Trzeba było patrzeć pod łapy, a nie na czubek nosa!
- Po drugiej stronie?
- Przejścia? I tak byś wpadła! - wykrzyknęła starsza.
- Zrobiłaś to specjalnie! - Zawarczała - Mogłaś to przynajmniej trochę odsunąć do przodu i w drugi bok!
- Nie szpiegowałam cię, ok? Skąd miałam wiedzieć, że poszłaś w krzaki na prawo?
- Myśl zanim coś zrobisz. Według mnie w ogóle nie używasz tego co masz w głowie... - Po dłuższym namyśle dodała: - A nie przepraszam, ty nic tam nie masz.
- Kiedyś skombinuję ci okulary, dobra? - prychnęła Tori.
- Proszę o spokój! - Wtrącił ostrzej, niż miał w zwyczaju. Było od razu widać, że powoli kończy mu się cierpliwość. - Aoki, rozumiem, możesz być zła, ale to nie jest rzecz warta aż takiej reakcji - Spojrzał na drugą uczennicę. - A ty, Torance, nie powinnaś odpowiadać na zaczepki.
Tori poczuła jak na skutek uwagi nauczyciela ogarnia ją zawstydzenie. Pomyślała: Idiotka. Po co w ogóle zniżam się do jej poziomu?
"Ja tam jestem z ciebie dumny - odpowiedział As - W końcu nie byłaś bierna, a trzeba było w końcu utrzeć jej nos.".
As, naprawdę ci dziękuję za słowa otuchy, ale... Na litość Boską! Miałeś nie odzywać się na lekcjach z Kai'm!
"No tak, przepraszam" - odparł skruszony. Wadera zerknęła lekko na nauczyciela, by widzieć jego reakcję. Kai spojrzał przelotnie w kierunku Torance, przechwyciwszy myśl, która nie miała takiego samego natężenia energii, co te należące do niej samej. Źródło było bardziej roztrzęsione, a chłód odczuwany wskazywał na płeć męską. Delikatnie zmarszczył brwi, ale raczej wolał się nie wtrącać w prywatne sprawy wadery.
"Nic nie powiedział!" - bronił się młody basior.
As... Zamknij się. Pogadamy po lekcji - skarciła kolegę. To, co za chwilę usłyszały zmroziło im krew w żyłach. Głos był niski, zdecydowanie męski, ale i jednocześnie znajomy:
Ale wszystko słyszał.
"O kurde. Dobry jest. Możliwe, że dorównuje Nevrze." - skomentował As. Tori podskoczyła że strachu, na obcy głos w swojej głowie. Do przyjaciela była przyzwyczajona, ale ta mocna i dominująca siła ja wystraszyła. As był pod tym względem delikatniejszy i spokojniejszy. Kai w tym czasie jak gdyby nigdy nic wstał z miejsca i przeszedł się na drugi koniec jaskini. W końcu w oczach Aoki na lekcji zapanowała w końcu dziwaczna cisza. Nie chciał wzbudzać jej zbytnich podejrzeń, więc mimo kłótni toczącej się we wnętrzu głowy Tori postanowił przeprowadzić dalej lekcję.
- Aoki, po tym jak wyszłaś, poleciłem twojej koleżance sprawdzić, czy wszystkie składniki się zgadzają. Możecie zrobić to teraz wspólnymi siłami.
"Dobra, to w takim razie nie przeszkadzam. Słyszymy się za godzinę!" - usłyszała, a po jego nonszalanckim tonie mogła przysiąc, że na jego pysku widniał szeroki, łobuzerski uśmiech.
Nareszcie... - pomyślała z ulgą, a jej wzrok utknął w postaci Aoki siedzącej tuż przy stercie. Wyglądała tak, jakby usiłowała w myślach skontrolować ilość poszczególnych ziół i zapewne to właśnie robiła. Tori podeszła do koleżanki z klasy i zaczęła przeglądać składniki, mrucząc coś pod nosem. Prawdopodobnie usiłowała przypomnieć sobie odpowiednią liczbę każdej z nich.
- Możesz się zamknąć? Przeszkadzasz mi - usłyszała opanowany głos samicy, na co zmarszczyła brwi. Aoki spokojna? Po kryjomu spróbowała trochę meliski czy co?, pomyślała Tor. Aokigahara w tym czasie oddzielała starannie rośliny. Wadera odrzuciła myśli o stanie emocjonalnym młodszej koleżanki i wróciła do sprawdzania składników. Po chwili zmarszczyła brwi. Coś jej tutaj nie pasowało.
- Nie ma tego czegoś od akacji. Nie pamiętam czy miały być liście, czy kwiaty...
- Kwiaty - Zerknęła na koleżankę, a później na ich stertę - Niech spojrzę...
- Dzięki, Aoki - Tori postanowiła być miła dla drugiej samicy.
- Torance, na serio zapomniałaś tych kwiatów? - Zapytała zdenerwowana
- Nie zaczynajcie się znowu kłócić... - wtrącił nauczyciel.
- Przepraszam! To... - zaczęła się tłumaczyć, jednak szybko przerwała - Może lepiej po nie pójdę. Zaczekaj chwilę. - Powiedziała i pobiegła szukać odpowiednich kwiatków. Nie było to trudne. Dziwnym trafem wrzosy, wierzby i akacje potrafiła rozpoznać z wielką łatwością, ale niestety były to chyba jedyne rośliny, z którymi nie miała problemów.
- Mam - Oznajmiła i wróciła z odpowiednią saszetką w pysku do Aoki - Teraz mamy wszystko, prawda?
- Cztery sztuki?
- Czekaj... - mruknęła i sprawdziła - Idealnie.
Torance uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba wszystko - powiedziała Aoki po dłuższym namyśle.
- Dobra... A ilościowo dobrze? - Wiedziała, że samica miała niebywałą zdolność zapamiętywania wszystkiego co dotyczyło eliksirów, więc wolała upewnić się i zapytać. Może się czuć dowartościowana, pomyślała i uśmiechnęła się krzywo.
- Nie - powiedziała sarkastycznie - brakuje kwiatów akacji.
- Brakowało - wadera przesadnie zaakcentowała ostatnią sylabę - Teraz mamy.
- Aż taka głupia jesteś, że nie rozpoznajesz ironii? - Zaśmiała się - R-Z-A-L P-E-E-L!
Kai cicho westchnął, już nawet nie mając siły komentować wymiany zdań swoich uczennic. Tori również wypuściła z płuc powietrze z zrezygnowaniem i pomyślała: Starałam się. Zawsze coś, no nie?
- Proszę pana, nie będziemy mogli zaparzyć eliksiru jeżeli nie będziemy mieli wody... A miski raczej nie ma - Mówiąc to, spojrzała ukradkiem na Tor.
- Właśnie dlatego wystawiliśmy wcześniej naczynie. Poza tym, jak już wcześniej wspomniałem, jest tu gdzieś kolejna, którą nietrudno zauważyć - wyjaśnił ze spokojem nauczyciel tworzenia eliksirów.
Aoki rozejrzała się po pomieszczeniu. Zobaczyła miskę.
- Ach, no tak... Wystawić na deszcz?
- Wyjść za ciebie? - Tori naprawdę się starała, chociaż nie wiedziała dlaczego.
- Nie, dzięki - Rzekła, idąc po miskę - Przynajmniej obmyję się z błota.
Kiedy wadera opuściła jamę, Tori usiadła i opatuliła łapy ogonem. Nie wiedzieć czemu, ale zrobiło jej się nagle o wiele zimniej.
- Już się cieszę na powrót do siebie... - mruknęła.
Wówczas Aokigahara weszła do jaskini, a po jej futrze skapywały krople wody, tak jakby przed chwilą zanurzyła się w rzece.
- Leje jak z cebra - podsumowała. Otrzepała się i poszła do kąta. Usiadła i zaczęła wylizywać sierść.
- Tor, ty pójdziesz po miskę jak już zostanie napełniona wodą.
Toracne wzdrygnęła się na myśl, że jednak będzie musiała wyjść, ale się zgodziła bez zbędnych kłótni. Taki podział był sprawiedliwy. Wtedy spojrzała na młodszą. Aoki wylizywała swoją sierść niczym kot. Próbowała powstrzymać komentarz, cisnący się jej na język, ale bezskutecznie.
- Kici-kici, Aoki...
Przerwała na chwilę, uniosła wzrok na Torance. Odwal się, pomyślała i wróciła do czynności.
- O, zareagowałaś. Dobry kotek!
Musiałam..., skomentowała swoje zachowanie w myślach. Aoki zacisnęła szczękę, o mało nie przegryzając sobie języka. Kai odchrząknął.
- Przypominam o tym, że lekcja wciąż trwa.
- Czekamy aż się miska napełni - powiedziała pomiędzy liźnięciami.
- W takim razie... Co teraz mamy zrobić? - Zmrużyła oczy druga samica.
- Przygotować wywar. Wykonanie wcale nie jest tak skomplikowane jak mogłoby się wydawać. Należy wrzucić i zaparzyć wszystkie składniki prócz liści niebieskiego agrestu. Je należy zgnieść na papkę i wrzucić dopiero gdy woda będzie letnia.
- Przepraszamy, ale przecież czekamy aż się woda nazbiera - wtrąciła Aoki.
- Już przecież miska jest prawie pełna. - Oznajmił nawet nie patrząc w kierunku naczynia, choć rzeczywiście miał rację. - W tym czasie możecie rozpalić ogień.
- W sumie... Jest taka ulewa, że miska pewnie jest pełna - skomentowała Tori.
- Ja rozpalam - rzekła Aoki, wstała z miejsca i zaczęła ustawiać kamyki i patyki. Tori wyszła z jaskini, wzdychając z rezygnacji. Ledwo pojawiła się na zewnątrz, a poczuła, jak robi się jej jeszcze bardziej zimno. Żebym tylko nie była chora..., myślała. Spojrzała na naczynie, z którego wylewała się woda. W jaki sposób mogła je przenieść, żeby woda w nim została? Nie miała żadnych pomysłów. Może... Nosem? Durny pomysł, ale dobra.
W tym czasie Aoki zapytała:
- Ma pan coś czym można wskrzesić ogień?
Basior zerknął ku ścianie, przebiegając wzrokiem po całej tej apokalipsie.
- Zdaje się, że Fermitate gdzieś tu miał stertę krzesiw.
- Dziękuję - Zaczęła szukać kamyczków. W końcu coś znalazła.
Tymczasem Tori zaczęła przesuwać lekko miskę. Była bardzo ostrożna, starała się, żeby nic się nie rozlało, co jak się po chwili okazało było całkowicie bezsensowne. Naczynie wpadło na jakiś durny, wystający kamień i się przewróciło. Co prawda, nie było to tak mistrzowskie przewrócenie miski jak to w wykonaniu Aoki, ale wystarczyło, by ją opróżnić. Zanim się opanowała, z gardła Torance wypadło mało eleganckie słowo, jakim było głośne przekleństwo.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz