Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Desperado'sa "Czy ja jestem inny?" cz. 1 (cd. chętny)

Kwiecień 2020
Budząc się o czwartej nad ranem zastanawiasz się co do cholery skłoniło cię aby wstać o tej godzinie. Siadając na łóżku przecieram dłońmi zmęczoną twarz, po czym wzdycham ciężko zaciągając na siebie jakąś koszulkę z szafy.
Czy ja mam dzisiaj coś do roboty?
Zastanawiam się, idąc do kuchni po duży kubek kawy, który pozwoli mi się przebudzić do końca.
Coś czuję, że ten dzień będzie ciężki.
- Ty już na nogach? - usłyszałem za sobą głos Jareda, który jest dla mnie jak przyjaciel w tym świecie, choć on czasem zachowuje się jak by łączyło nas coś więcej. Nawet nie zorientowałem się kiedy jego dłonie znalazły się na moich biodrach.
- Muszę zniknąć na jakiś czas - powiedziałem, niepewnie odwracając się do niego.
- Na ile tym razem? Znowu cię nie zobaczę przez pół roku?
- Nie mam bladego pojęcia, Jared, ale wrócę. Zawsze wracam, wiesz o tym doskonale.
- Chcesz mnie doprowadzić do załamania nerwowego, stary...
- Nie przejmuj się, szybko ten czas minie - uniosłem jego głowę do góry i szczerze się uśmiechnąłem.
- Oby - westchnął zrezygnowany.
Wiem, że go załamuje w tych chwilach podwójnie. Nie widzi mnie przez długi okres czasu, a na dodatek ja nie pałam do niego takimi uczuciami jak on do mnie.
- Ej, uszy do góry - zaśmiałem się, poklepując go lekko po ramieniu, gdzie zauważyłem, że moja ręka zmienia się powoli w wilczą łapę.
Serio, akurat teraz? Pół roku w ludzkim ciele mi najwidoczniej nie służy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tyle czasu spędziłem po tej stronie świata...
To jest oczywiste, będąc kapitanem jednostki potrzeba czasu aby nauczyć czegoś rekrutów, zdarzyły się również wyjazdy, które nie były planowane pod żadnym pozorem, więc to wszystko się przeciągało. A jak wrócę teraz do mej podstawowej formy, to na wakacje wrócę do Jareda, który boi się o mnie jak cholera. Skąd to wiem? Nie raz mi o tym mówił, że nie lubi jak znikam tak nagle i nic nie mówię, gdzie się podziewam. Jest to młody chłopak, on da sobie radę beze mnie, choć różnica wieku to osiem lat ludzkich. Czuję się jak dziadek w tym ciele, ale co ja na to poradzę? W wilczej skórze mam tylko cztery wiosny, a tutaj dwadzieścia osiem. Jest różnica czyż nie?
Z rozmyślań wyrwał mnie on, przytulając mnie. - Jesteś głupi tak odchodząc, bez słowa, gdzie cię szukać..
- Nic mi nie będzie. Jared, ja przepraszam ale muszę już iść.. - powiedziałem trzymając za sobą prawą łapę.
~☆~
Ubierając buty wybiegłem z domu i ruszyłem w stronę lasu, aktualnie mój organizm ma dość zabawy w człowieka i chcę wrócić tam gdzie jego miejsce.
Gdy byłem już w głębi lasu zamieniłem się w moją prawdziwą postać. Niesforne kosmyki z nieułożonych włosów opadły na me złote oczy. Przejechałem przez nie łapą po czym ruszyłem dumnie przed siebie. Błądząc między potężnymi drzewami oraz krzakami dotarłem do wodopoju, nad którym zawsze zatrzymywaliśmy się z ojcem i podziwialiśmy widoki.
Schyliłem się aby dać łyka krystalicznie czystej wody, po czym usłyszałem za sobą szelest i deptanie gałązek. Osz w mordę... chyba szykuje się zabawa.
Odwróciłem się w stronę zagrożenia, przyjmując postawę gotową do mordu.
Dwa wilki, które wyszły zza krzaków stanęły jak wryte. W kłębie jestem wyższy niż większość wilków, lecz mam drobną posturę, ale niech was to nie zmyli, mam strasznie dużo siły.
- Co tutaj robisz?! - do mych uszu dotarł głos, który był dość piskliwy.
- Wędruję - mówię grzecznie, ale przez zęby.
- Nie masz wstępu na te tereny, tu jest wataha!
- Phi, jaka niby? Jakoś tu nie widzę stada, które mnie otacza...
- Magicznych Wilków.
- Super nazwa - prychnąłem.
- Masz coś do tego? - jeden z nich podszedł bliżej.
- Nie, bo mój ojciec do niej należał.
- Kto niby? - zapytał marszcząc nos.
- Naaz, ale chyba jesteś zbyt smarkaty aby wiedzieć kto to.
- Możemy to sprawdzić.
- Proszę bardzo.
Dwa wilki ruszyły przodem, a ja wlokłem się i zastanawiałem czy dobrze robię idąc do watahy. Czy Kiiyuko jeszcze jest alfą, przecież minęło kilka lat, a znałem ją tylko z opowieści ojca.
Przecież wszystko mogło się zmienić, nikt nie jest wieczny.
Droga była długa a ja, jak niewolnik szedłem za wilkami i czekałem aż dotrzemy, do tego miejsca, gdzie mam spotkać się z Alfą.
Minuty ciągnęły się niczym godziny, a ja nadal miałem mętlik w głowie.
- Mogę wiedzieć chociaż jak was zwą? - warknąłem
- Torance i Shen, tyle powinno ci wystarczyć, a ciebie jak zwą?
- Desperado - wycedziłem przez zęby i nadgoniłem kroku.
~☆~
Gdy dotarliśmy na miejsce, spotkałem się z Alfą, która zastanawiała się czy mogę dołączyć, ale w końcu zgodziła się.
Walić już to wszystko, jestem tutaj i jest dobrze. Mogę iść zwiedzać, bądź się z kimś zapoznać.
Przecież nie będę tutaj sam jak palec, prawda?
Minęła godzina, a ja wpadłem w końcu na kogoś. Wilk był jak każdy inny, ale może ja chociaż pysk odezwę?
- Cześć - powiedziałem pewnym siebie głosem, a po chwili ujrzałem jak ten patrzy na mnie pytającym wzrokiem.

<Ktos?>

Uwagi: Brakowało jednego elementu w tytule. Nie wiem, czy można "zaciągać na siebie koszulkę". Literówki, przecinki... Nie sądzę, by wilk zdołał poprawić grzywkę łapą. "Alfa" w WMW piszemy wielką literą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz