Lipiec 2019 r.
Ciemno. Zimno. Mrok. Szelest. Cisza. Idę. Znów. Odwracam się. Strach.
Adrenalina. Postać. Zagrożenie. Ból. Bezgłos. Spokój. Nicość.
****
Spojrzałam na niego gniewnie. Warknęłam i odepchnęłam go od siebie.
Przeleciał przez połowę Areny i spadł na ostry kamień, który przebił mu
kręgosłup. Wydał z siebie krzyk, a z grzbietu zaczęła lecieć mu krew.
Spadł z głazu odsłaniając dużą ranę, która jakby nigdy nic goiła się.
Zaczęłam iść w jego stronę. Gdy byłam już blisko niego usłyszałam jego
zachrypły głos.
- Litości...
- Żartujesz! - Zaśmiałam się.
- Nie udzieliłaś pomocy potrzebującym - powiedział zwykłym głosem co
mnie zdziwiło - TRZEBA CIĘ UKARAĆ! - Krzyknął. Jego grzbiet zagoił się
całkowicie. Skoczył na mnie, tym samym mnie przewracając. Zamachnął się
łapą i przejechał mi po pysku. Centymetr wyżej i po wzroku. Pisnęłam i
przewróciłam go na bok. Teraz to ja byłam u góry. W szale drapałam go po
klatce piersiowej, jednak on nie dał za wygraną. Przeturlał się i znów
zaczął atakować.
****
Spojrzałam na niego. Jego biała sierść emitowała światłem. Nie czułam się przy nim bezpiecznie.
- A po co mam wybierać?! - Warknęłam.
- Musisz - rzekł stanowczo.
- Nie mam zamiaru.
- Zginiesz.
- I co z tego? Już raz zginęłam.
- Teraz na wieki.
- Bo uwierzę - prychnęłam - Jestem Nieśmiertelna
- Pozornie - na jego pysku zagościł szyderczy uśmieszek. - Więc jakim
cudem partner Kiiyuko, Rafael zginął, chociaż był nieśmiertelny?
****
Nie chciałam tam iść. Przeczuwałam złe wydarzenia. Obejrzałam się. Tak. Już wiem co zrobię.
****
Obnażyłam kły i zaczęłam warczeć. On się tylko uśmiechnął.
Nienawidziłam jego złotych oczu. Chciałam go ich pozbawić. Wydrapać,
wygryźć, wydłubać, wyrzuć i zgnieść. Jak najohydniejszego pająka.
- Więc, chcesz rozstrzygnąć to bitwą?
- Chcę - zaczęłam - cię - zrobiłam pauzę - ZABIĆ! - Krzyknęłam po czym rzuciłam się na niego, jednak coś mnie odrzuciło.
- Głupiaś - zaśmiał się - Mnie się nie da zabić.
- Powiadasz?
- Tak powiadam
- Przypomnij sobie co mi dzień temu mówiłeś - uśmiechnęłam się szyderczo, a on tylko prychnął.
- Nie bądź taka pewna siebie, Nero cię zabije w osiemdziesiąt sekund.
- Chcę to zobaczyć
- Obawiam się że to będzie niemożliwe - z groty wyszedł
brązowo-kremowo-szaro-biało-czarny basior - pierwszy mój ruch to będzie
wydrapanie ci oczu.
- Dziękuje za wiadomość, teraz wiem jak się przygotować
****
I przyszedł ten czas. Czas Bitwy. Nie mogłam się poddać. Nie mogłam
tego zepsuć. Spojrzałam w tafle wody. Nie wyglądałam zbyt dobrze. Nie
karmili mnie dobrze. Zbyt mało jadłam. Jak mam walczyć z silnym
basiorem, którego pewnie brali przez te dni na ostre treningi, dawali mu
dużo jedzenia, jak na dzień dostawałam jednego chudego, małego królika?
****
Nie pozwolę. Nie dam się. Muszę się przeciwstawić. Ale... Nie
mogę. Jestem zbyt słaba. Nie poradzę sobie. Nie umiem. Jestem
beznadziejna.
<C.D.N>
Uwagi: Akapity i wypowiedzi to też zdania, więc należy je również kończyć kropką!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz