Obudziłam się rano po raz kolejny z bólem głowy. Robiło się to już
strasznie nudne. Głosy w głowie były przerażające. Szeptanie zjaw nie
pozwoliło mi się skupić. Naprawdę miałam już tego dość! Postanowiłam się
przejść nad wodopój.
Po drodze nie spotkałam żadnego wilka. Dopiero w miejscu do, którego
przyszłam się napić byli wszyscy. Właśnie w tym momencie poczułam jak
dzisiaj jest gorąco. Istny upał! Zbliżyłam się do wody i wypiłam kilka
łyków tej zimnej cieczy. Anielska ulga dla gardła.
- Cześć! Jesteś nowa? Chodź popływać! Lubisz pływać? Jak się nazywasz? - z mojego błogiego stanu wyrwał mnie głos szczeniaka.
- Cześć... Jestem Mi..Mi... - no nie... Proszę...
- Miniru?
- Tak.
- Słyszałem o tobie! To ty uratowałaś Nigrum od tej spadającej gałęzi!
- No tak... A ty jak się nazywasz?
- Nirvaren! - uśmiechnął się do mnie pokazując swoje kły. - Chodź
popływać! Może jeszcze będzie dla nas miejsce! - dodał i po chwili
prawie zniknął mi z oczu.
- Nirvaren, zaczekaj! - krzyknęłam za nim, a on się zatrzymał. Podbiegłam do niego. Minutę po tym byliśmy już przy wodospadzie.
- Kto ostatni to zgniłe jajko - powiedziałam i wskoczyłam do wody.
- To było nie fair! - Nirvaren udawał obrażonego, a ja wciągnęłam go za
łapę do wody. Zanurkowałam i podrzuciłam szczeniaka do góry. Jego mina
była bezcenna!
- Szkoda, że siebie nie widziałeś. - zwijałam się ze śmiechu.
- Zobaczysz jeszcze na co mnie stać - powiedział próbując być poważnym,
ale ja wybuchłam jeszcze większym śmiechem. Mały chyba się już trochę
zdenerwował, ponieważ rzucił się na mnie. Pod jego niewielkim ciężarem
nie można było zatonąć, ale zrobiłam to dla niego. Gdy wypłynęłam na
powierzchnię i udawałam zaskoczoną, on zaczął się śmiać. Nasze zabawy
przyciągneły uwagę wielu wilków.
- Miniru?
- Tak?
- Wiesz... Chyba muszę już iść...
- Aha... Dobrze...
- Do zobaczenia!
- Cześć - odpowiedziałam wilczkowi, który wyszedł z wody.
Reszta dnia minęła spokojnie. Chodziłam po lesie. Nie miałam nic
lepszego do roboty. Nikogo w pobliżu nie czułam. Zaczęłam po cichu sobie
śpiewać. Kocham to. Tekst wymyśliłam na poczekaniu. Zobaczyłam stare
drzewo, które wyglądało na bardzo mocne. Bez namysłu wdrapałam się na
nie. Teraz leżałam na gałęzi i nuciłam jakąś melodię... Zasnęłam...
Obudziłam się, gdy słońce już zachodziło. W pośpiechu zaskoczyłam, ale
można też powiedzieć, że raczej spadłam z drzewa. Pobiegłam szybko w
stronę jaskiń. Nie powinnam przebywać sama w nocy na zewnątrz. W jaskini
ułożyłam się wygodnie i poszłam spać lecz nie na długo. Zbudził mnie
kogoś głos...
- Hej... Śpisz?
<Nirvaren?>
Uwagi: "Do zobaczenia" piszemy osobno.
Zdanie poprzedzające ostatnią wypowiedź: "Znudził mnie kogoś głos". Nie powinno być "czyiś"?
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale z reguły nie zwracam uwagi na takie błędy. Musiałabym KAŻDEMU z osobna to tłumaczyć (niestety zwykle mówimy "kogo to jest?", a nie "czyje to jest?", co oczywiście jest błędem). Właściwie... Twoim zdaniem (choć nie wiem, kim jesteś) powinnam o tym pisać, czy też nie? Jest tego całe mnóstwo. ;/
UsuńNie, nie musisz o tym pisac. Przepraszam, za komentarz po prostu tak rzuciło mi się to w oczy.
Usuń