Kiedy samica Alfa przyjęła mnie do watahy, cieszyłam się jak mały
szczeniak z kości. Od razu zaczęłam oglądać okolicę. Była naprawdę
piękna. Poszłam na Wrzosową Łąkową. Było tam naprawdę ślicznie! Wrzosy,
świeże powietrze i przede wszystkim czułam się nareszcie wolna! Hasałam
po łące jak opętana. Czułam się jak w raju, nie umiem inaczej opisać
tego uczucia. Gdy się zmęczyłam położyłam się na plecach i oglądałam
chmury. Nagle wyczułam coś w pobliżu... Zerwałam się na równe nogi i
zaczęłam węszyć. Przed nosem pomknął mi zając. Poczułam, że muszę go
gonić. Warczałam na niego przez krótką chwilkę, po czym wystrzeliłam na
niego jak rakieta. Biegłam wśród wrzosów i nie widziałam świata oprócz
zająca. Cwaniaczek robił różne skręty i slalomy, ale nie przechytrzył
Kary. Po dziesięciu minutach gonitwy, złapałam tego gryzonia! Lecz mimo chęci
nie zjadłam go i wypuściłam. To był idealny trening, abym mogła być
jeszcze szybsza! Zdyszałam się strasznie. Chciałam pójść do jaskini, ale
nie miała opiekuna. Poszłam na jakąś sosze i czekałam, aż ktoś się mną
zainteresuje. Siedziałam tak dobrych trzydziestu minut. Nikt się nie zbliżał. No
to postanowiłam położyć się. Po chwili zasnęłam ze zmęczenia...
Uwagi: Następnym razem postaraj się napisać coś dłuższego. Zapisuj prawidłowy tytuł op. Liczby i cyfry w op. zapisujemy słownie. Położyła się na sosze ("sosze - dawne prymitywne narzędzie do orki")?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz