Spojrzałam w niespokojne oczy kobiety. Uważa się za
królową. Niech się udławi tym wisiorkiem. Stanęłam i podeszłam nerwowym
krokiem do niej. Ściskałam medalion spoconą dłonią, która aż się wyrywała
by walnąć tą „królewnę” w jej „piękną” mordę. Medalion próbował się
wyśliznąć, ponieważ był cały od potu. Kobieta niechętnie wysunęła w moją
stronę dłoń z wyrazem twarzy mówiącej: „What The F*ck?!”. Moja dłoń otworzyła się
niespodziewanie wypuszczając medalion. Odwróciłam się w stronę ruin
domku. Podeszłam do niego niechętnym krokiem. Jak mam to w dwadzieścia
trzy godziny zbudować? Same gruzy. A jak mam uzyskać drewno z tych
drzew? Przecież ja tymi dłońmi nie zetnę drzewa, ani nie utnę gałęzi bo
jestem słaba. Jakbym miała żywioł natury, mogłabym sprawić, że wyrośnie tu duże drzewo,
które byłoby tak stare, że spadłoby i zgniotło tą kobietę - marzyłam.
Zrozumiałam, że stoję i patrzę na stertę gałęzi po upomnieniu
Kazumy. Zaczęłam oczyszczać gruzy dzieląc je na dwie sterty - zużyte i
jeszcze się nadające. Rezultatem była wielka sterta zużytych rzeczy i
bardzo mała jeszcze się nadających do czegokolwiek. Spojrzałam wokół siebie.
Czemu musiała sobie wybrać ten teren? Drzewa nie wyrwę, bo za słaba.
Gałęzi nie połamię, bo są za wysoko. Westchnęłam. Poczułam bezradność.
Wszystko wydaję się być bez sensu. Już się zbierałam by podejść do tej
kobity i powiedzieć jej że rezygnuję. Układałam już dialog jak to jej
powiem. Mieszanina uczuć wypełniała moje ciało. Byłam smutna,
zażenowana, a zarówno wściekła. Poczułam mocne uderzenie psychiczne.
„Dość” pomyślałam. Zobaczyłam pod swoimi nogami błoto i kamienie.
Wpadłam na pomysł. Zabrałam się do pracy. Nazbierałam kamienie i
zebrałam trochę uschłych gałązek. Zaczęłam wbijać w ziemie deski jako
rusztowanie. Pod koniec rusztowanie wyglądało na solidne. Nie wiem czemu,
ale to błoto było dosyć lepkie jak glina. Może to zasługa tej ziemi?
Zaczęłam sypać kamienie na „podłoże”. Co warstwę dawałam to błoto. Pod
koniec „fundamenty” były bardzo wytrzymałe. Zabrałam poniszczone deski i
włożyłam je coś w stylu ścianek łączyłam je błotem. Umacniałam ścianki
kamieniami. Gdy wszystkie ścianki były już gotowe popatrzyłam z zewnątrz
na chatkę. Wyglądała pięknie. Zebrałam te gałązki i zaczęłam robić z
nich dach. Miałam lekki problem z dostaniem się na dach, ale się udało.
Wsadziłam nogę w dziurę „okienną”
i wspięłam się na górę. Szło mi dosyć lekko. Pod koniec zebrałam trochę
trawy i wykończyłam dom. Naglę zobaczyłam, że nie ma drzwi. Zabrałam
trochę gliny i połączyłam resztę desek w jedną „blaszkę”. Teraz jak mam
zrobić zawiasy? Obejrzałam się w poszukiwaniu czegoś pomocnego.
Zobaczyłam parę patyczków, które wydawały się giętkie, ale za równo
wytrzymałe. Doczepiłam je do drzwi i wsadziłam końce patyczków w
„ścianę”. Obejrzałam swoje
dzieło.
<Kazuma? Sr. Że tak długo ale musiałam naprawić word’a i poroszę odpisz ;-;>
Uwagi: Powtórzenia, literówki... jak zwykle siedziałam nad tym op. wieczność. Dlaczego w środku zdania stawiasz wyraz od wielkiej litery (np. Piękną, Kobiety)? "bym wyrosła tu durze drzewo" - zaraz, ale że co? "Zażenowana" piszemy przez "ż". Czy tobie naprawdę nie podkreśla na czerwono tych wszystkich błędów?
<Kazuma? Sr. Że tak długo ale musiałam naprawić word’a i poroszę odpisz ;-;>
Uwagi: Powtórzenia, literówki... jak zwykle siedziałam nad tym op. wieczność. Dlaczego w środku zdania stawiasz wyraz od wielkiej litery (np. Piękną, Kobiety)? "bym wyrosła tu durze drzewo" - zaraz, ale że co? "Zażenowana" piszemy przez "ż". Czy tobie naprawdę nie podkreśla na czerwono tych wszystkich błędów?
"Porosze" odpisz xD
OdpowiedzUsuń