Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 17 lutego 2016

Od Nico "Historia jakiegoś szczeniaka" cz. 3 (Cd. Suzanna)

Pod wpływem barwy głosu wadery, lekko się skuliłem. Wiedziałem, że jestem w tej chwili bardzo natrętny, co działa na złość wilczycy, ale bardzo mi zależało na tym, by w razie czego mieć jeszcze możliwość spotkania rodziny, a z nimi zostać nie mogłem.
- Ale... - zacząłem łamiącym się głosem.
- Żadnego „ale”. Wracaj do swoich i powiedz im, że nie jesteśmy głupi. - przerwała mi wadera. Uniosłem łeb i spojrzałem jej w oczy. Spojrzenie miała równie zimne jak głos. Poczułem nagły przypływ odwagi.
- Pani tego nie rozumie?! Nie mogę wrócić! - wybuchnąłem, po paru sekundach kontynuowałem z bezsilnością w głosie - Nie była pani nigdy w takiej sytuacji, kiedy nic nie ma znaczenia, ma się sprzeczne emocje? Z jednej strony chcę się rzucić przeszłość w diabły, a z drugiej nie można zapomnieć tego co było.
Samica się zamyśliła.
- Nie. - powiedziała krótko. Wtedy to już całkowicie nie wytrzymałem. Straciłem wobec niej szacunek i oddałem się emocjom, które kotłowały się we mnie już od jakiegoś czasu i dopiero teraz znalazły miejsce wyjścia.
- Świetnie! W takim razie pani nie zrozumie tego wszystkiego. Po co w ogóle strzępie sobie język. Jest pani taka sama jak te wszystkie wilki z mojej watahy. Daje pani etykietkę komuś, zanim go pani pozna. Nie jestem taki jak pani się wydaje. I na pewno nie jestem szpiegiem! Gdybym nim był, już dawno bym się zdradził! Przykro mi, że psuję cały pani pogląd na szczeniaki, które miały pecha mieszkać akurat po tej stronie od pani watahy! Przepraszam, że w ogóle miałem czelność ratować swoje życie uciekając kompletnie nieświadomie w stronę tej watahy! - krzyczałem. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale kazało mi to wykrzyczeć swoje myśli. Po tym jak skończyłem mówić poczułem niesamowitą ulgę. Chwilę potem dodałem już spokojniej – Jest jakiś sposób, by udowodnić, że mówię prawdę? - Spojrzałem na waderę. Ta wydawała się trochę zbita z tropu moim wybuchem i szybkim przejściu do spokojnego pytania o możliwość udowodnienia jej, że mówię prawdę. Szybko się jednak otrząsnęła. Zmierzyła mnie wzrokiem i zamyśliła się.
- Kim ty jesteś i dlaczego masz czelność mnie osądzać? Jesteś jeszcze szczeniakiem, co ty wiesz o prawdziwym życiu? - spytała z lipnym spokojem. Nie potrafiła wystarczająco ukryć zdenerwowania, co ją jeszcze bardziej denerwowało.
- Wystarczająco wiele. - powiedziałem patrząc jej w oczy. Dalej nie wiem, skąd czerpałem tą odwagę, ale ta pozwalała mi na wypowiedzenie słów, które normalnie nie przeszłyby mi przez gardło.

<Suzanna? Przepraszam, że tak długo i krótko...>

Uwagi: "Nieświadomie" piszemy razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz