- Głupia! Kretynka! Wariatka! Zwariowałaś Kirke myślałaś, że twój wróg jest dobry! Kirke pogięło cię! - krzyczałam
do siebie w myślach chodząc w kółko. Usiadłam i zaczęłam płakać. Miałam
nadzieję, że On jest inny... a mnie zdradził. Była umowa którą
złamał... jak mogłam...
- Nie słuchaj tych którzy mówią, że księżyc jest z sera... - jego
ostatnie słowa które obiły mi się o uszy. Księżyc nie jest z sera... On
tylko tak wygląda na pierwszy rzut oka... Jest z... Moje rozmyślanie
przerwało przybycie Kasume.
- Asai kazała mi ją przesłuchać na OSOBNOŚCI - wilki przytaknęły i odeszły.
- Zadowolony?! - warknęłam.
- Ciii! Nie tak głośno! - wyjął kluczę i mnie uwolnił - pokaże ci skrót żebyś mo...
- A skąd mam wiedzieć czy to nie pułapka jak tam w lesie? - warknęłam i wyszłam niechętnie.
-
Tylko ja mogę cię zabić, pamiętasz? Teraz nie gadaj, tylko chodź... zanim
się rozmyślę... - szybko i bezgłośnie pobiegliśmy w stronę głównej
sali. Jednym ruchem łapy mnie zatrzymał.
- Poczekaj tu... - Kasume ochlapał mnie jakąś mazią i szybko przebiegliśmy w stronę... biblioteki?
- Wiedziałam! - zatkał mi pysk łapą. Zaczęliśmy słyszeć jak idą w naszą stronę kroki.
- Schowaj się! - wepchnął mnie gdzieś i otworzyło się jakieś tajne przejście. Zaczęłam nasłuchiwać.
- Kasume? Ktoś tu jest?! - spytał jeden.
- Gdyby był, to bym to zgłosił, wariacie - warknął, patrząc na nich.
- Jesteś walnięty, Kasume... - warknęli obaj.
-
Chcesz się bić?! Chętnie spróbuje twojej krwi i zobaczę jak oczy ci
wylatują z orbit - drugi basior wydawał dźwięki jakby miał zaraz się
posikać ze śmiechu. Warknął niechętnie i odeszli. Przyszedł do mnie i
zamknął tajemne przejście.
- Nie mamy wiele czasu... w drogę - zaczęłam za nim iść w ciszy.
-
Czemu mi pomagasz? - spytałam miłym tonem głosu, a ten popatrzył na mnie
wzrokiem... Ale nie wzrokiem psychopaty lub kogoś godnego zemsty...
popatrzył na mnie wzrokiem przyjaciela.
- Bo jako jedyna nie chciałaś mnie zabić - westchnął - O tym nikomu ani słowa, jasne?
-
Oczywiście, mój władco - uśmiechnęłam się tak samo jak Kasume.
Chodziliśmy równym tempem. Łapy kładliśmy jakbyśmy tańczyli, a ogony
machały w idealnym rytmie dokładnie tak samo. Wnet zaczęła grać muzyka.
Jakby padał deszcz i grała spokojna muzyka.
- Ty to robisz? - spytałam.
- To przez deszcz. Jesteśmy
prawie na miejscu - zobaczyłam małe światełko w tunelu. Zaczęłam biec w
stronę wyjścia. Gdy dobiegłam poczułam jak deszcz obmywa moje futro.
Wzięłam głęboki oddech.
- Najszybciej jest do twojej watahy tamtędy - pokazał łapą i zaczęły bić dzwony.
-
Uwaga! Wadera uciekła powtarzam! Wadera uciekła! - Kasume na mnie
skoczył i udawał, że mnie atakuje, a ja delikatnie go odepchnęłam.
Zaczęliśmy odgrywać scenkę bitwy, a gdy mnie uderzył bardzo mocno ja
udałam, że go oszołamiam i uciekam w wskazaną przez niego stronę.
****
Biegłam
nadal nie oglądając za siebie. Deszcz zmienił się w burzę. Ja biegłam z
łzami. Przypomniałam sobie wszystko od nowa... od kiedy byłam
szczeniakiem... jak poznałam Kasume. Co dla mnie zrobił. Dobrze, że nic
mu nie będzie. Piorun uderzył o gałąź i o mało na mnie nie spadł.
Biegłam coraz szybciej. Deszcz nie pokazywał moich łez z wyrzutów
sumienia. Widziałam już watahę. Chciałam pobiec do jaskini i się w niej
zamknąć tak, aby nikt nie wszedł. Usłyszałam łamiącą się gałąź. Stanęłam
jak słup patrząc jak na mnie spada, gdy nagle cień przebił dużą gałąź
na pół. Popatrzyłam za siebie widząc Kasume, który łapą pokazał, że nikt
się nie skapnął i, że on jest bezpieczny jak i ja. Przytaknęłam na
znak, że rozumiem odbiegłam do watahy i poszłam do Van.
- Vanessa?
-
Kirke? - przytuliła mnie skrzydłami, nie było widać moich łez. I
dobrze. Nikt nie może wiedzieć co się wydarzyło w tamtych dniach...
< Podobało się? ^^>
Uwagi: Zapomniałaś o kilku przecinkach.
Uwagi: Zapomniałaś o kilku przecinkach.
Podobało się? Raczej, że tak :D
OdpowiedzUsuńMam na to odpisać?
OdpowiedzUsuń