- Mógłbyś patrzeć jak chodzisz, niż oglądać pazurki – mruknęła.
- Mogłaś mnie uprzedzić, że idziesz, albo przyspieszyć kroku – odrzekłem starając się zamaskować urażenie.
- Jak wiesz, damie nie przystoi ustępować mężczyźnie – uderzyła mnie w czuły punkt. Przecież zawsze staram się jak mogę, żeby zachowywać się jak dżentelmen, a ta przychodzi i niszczy mi moje zdanie na mój temat. W tym momencie Bóg się nade mną nie zlitował, więc nie obdarzył mnie jakąś cięta ripostą. Stałem patrząc się na nią jak skończony idiota. Ch*lera, co ona teraz musi sobie myśleć…
- Wybacz – mruknąłem niechętnie, po dość dłuższym czasie milczenia. Tym razem ona wygrała rundę Króla Ciszy, następnym razem ja ją wygram, o ile nadarzy się okazja. Jak należy zaczekałem, aż wadera odejdzie, jednak ta jak na złość nie zamierzała się nigdzie ruszać. Nie miałem wyboru – siedziałem i czekałem. Jestem ciekaw ile puszystych oraz tłustych królisiów przekicało przez łąkę. Bolało mnie to, że nie mogłem być teraz z nimi i ganiać za jednym z nich, a w brzuchu dalej burczy.
- Nie masz nic lepszego do zajęcia?
- Może i mam.
- To nie możesz iść się nim zająć?
- A nie możesz ty pierwszy zająć się swoimi. Słyszę, że twój kolega bardzo się niecierpliwi – powiedziała uszczypliwie, wskazując na brzuch. Zaśmiałem się ironicznie. Co za bezczelność… Jestem ciekaw jak Percy wytrzymał z nią tyle czasu.
- To są moje sprawy i mogą poczekać, a ty na pewno masz coś lepszego do roboty.
- A obmyślałeś taką opcje, że: „Możesz się mylić?” – o Boże, ten sarkastyczny uśmieszek. Nie, Yus. Chociaż…
W tej chwili chyba ją znienawidziłem, ewentualnie polubiłem. Nie wiem, nie mogę tego rozróżnić. Oba są zawsze silne. Nie wypadało mi nic innego poza cierpliwym czekaniem, aż jej się to znudzi, bądź sprawa okaże się pilniejsza, niż mówi oraz za parę minut sobie pójdzie.
**3h później**
Znudzony podniosłem na nią wzrok spod mojej szarej sierści dłuższej na
czubku głowy, tworząc swego rodzaju „grzywę”. Ona nadal tak samo chytrze
się na mnie patrzyła. W tym momencie mnie oświeciło i wpadłem na
genialny pomysł. O tak, to będzie to! Siłą umysłu nakłoniłem roślinność,
aby tuż obok mnie wyrosła fioletowa lilia… Delikatnie ją wyrwałem, aby
nie uszkodzić łodygi, następnie wręczyłem jej (złośliwie) uśmiechając
się:- Jeśli tak ma to wyglądać, to może pójdziesz za mną na polowanie. Tak, wiem, to jest bardzo romantico, ale to w formie przeprosin, tylko i wyłącznie.
Jako dama nie powinna mi tego odmówić. Chcę dalej grać w tą chorą grę.
<o Lol, Des graj ze mną>
Uwagi: Dlaczego wyrazy składające się na tytuł op. piszesz Caps Lookiem? W niektórych miejscach zapominasz o przecinkach.
Fajnie, że ktoś prowadzi jeszcze blogi o wilkach ;)
OdpowiedzUsuń