"Patrz, jaki słodki z niej szczeniaczek!"
"Nasza mała dziewczynka..."
"Mam młodszą siostrę?"
"Zaopiekuj się nią dobrze."
"Musiałam zasnąć" - Była to moja pierwsza myśl po przebudzeniu się. Znów
śniłam o swojej rodzinie. Niestety nie znam jej. Czasem miewam
niewyraźne wspomnienia z okresu, z którego praktycznie nic nie powinnam
pamiętać. Czy te wydarzenia miały miejsce? Może to tylko moja
wyobraźnia? Nie wiem. Wstałam powoli, prostując łapy i ruszyłam przed
siebie z pustym brzuchem. Zimą ciężko mi cokolwiek upolować i od
jakiegoś czasu nic nie jem. Westchnęłam. "Gdybym tylko znalazła jakieś
schronienie...".
Właśnie zbliżał się wieczór. Musiałam znaleźć miejsce, w którym mogłabym
się zatrzymać na noc. O dziwo, niedaleko mnie znajdowała się wielka
jaskinia. Bez zastanowienia ruszyłam w jej stronę i wpadłam do środka.
Dopiero wtedy zrozumiałam, że mógł być tu jakiś nieprzyjaźnie nastawiony
zwierzak. Nie ucieszyła mnie ta wizja i postanowiłam wejść głębiej, by
sprawdzić, czy nic mi nie grozi. Niestety we wnętrzu groty leżał wielki
niedźwiedź. Nie zapadł jeszcze w sen zimowy i bardzo szybko mnie
dostrzegł. Spanikowałam i odruchowo zaczęłam uciekać. Misiek podniósł
się ociężale i szybko mnie dogonił. Po jakimś czasie ucieczki dopadło
mnie zmęczenie i stopniowo zaczęłam zwalniać. "Nie zwalniaj, nie
zwalniaj!" - powtarzałam sobie w myślach, sapiąc ze zmęczenia.
Mieszkaniec jaskini wciąż miał sporo siły i wyraźnie uparł się, by mnie
dogonić. Co prawda był dalej ode mnie, jednak z łatwością mógł mnie w
każdej chwili dogonić, jakbym zwolniła jeszcze trochę. Wtedy zauważyłam
przed sobą dróżkę prowadzącą w prawo. Skoczyłam w nią z nadzieją, że
uda mi się schować między gałęziami, jednak zanim zdążyłam obrócić głowę
wpadłam na obcego wilka. Była to biała wadera z niebieskim księżycem i
gwiazdką na tylnej łapie.
- Dokąd tak pędzisz? - spytała zaciekawiona
- Grota, niedźwiedź, za mną, pomóż! - Był to jeden z niewielu razy, gdy
prosiłam o pomoc. Na szczęście waderze nie były potrzebne dodatkowe
wytłumaczenia mojej poplątanej wypowiedzi i odsunęła mnie do tyłu.
Skuliłam się gdzieś za gałęziami, a wilczyca odstraszyła wroga używając
swoich mocy i po chwili wróciła do mnie.
- Nic ci nie jest?
- Nie, nie. D-Dz-Dzię... Nieważne! - Niestety nie udało mi się podziękować.
- Powiedz, należysz do jakiejś watahy? - zapytała.
- Nie, uciekłam.
- Rozumiem. - pokiwała głową.
- A ty do jakiejś należysz? - tym razem ja zadałam pytanie.
- Tak, jesteś właśnie na jej terenach. - potwierdziła.
- Aha... A-a mogę dołączyć? - Kiedyś musiałam znaleźć stałe schronienie.
- Mogę zaprowadzić cię do Alfy, ona zadecyduje.
- Okej, prowadź! - zawołałam i ruszyłam szybkim krokiem za waderą.
Kilka minut później doszłyśmy do miejsca, gdzie było pełno jaskiń.
Kierowałyśmy się w stronę jednej z nich. Inne wilki obserwowały nas
zaciekawione, jednak po chwili znalazły sobie inne zajęcia.
Stanęłam przed młodą wilczycą (przynajmniej z wyglądu) i obserwowałam ją
z dołu, gdyż była ode mnie znacznie wyższa. Ona jedynie spojrzała na
mnie krzywo i zadała kilka pytań. Odpowiedziałam na nie, nie spuszczając
wzroku z, rzekomo, Alfy i czekałam na "wyniki". Po krótkiej ciszy,
wadera zwróciła się do mnie:
- Powiedz, po co nam w watasze mały bachor bez wykształcenia?
- W sumie to nie wiem, po prostu szukam miejsca, w którym dożyję
chociażby dorosłości. - Na moją odpowiedź Suzanna, gdyż tak jej na imię,
zerknęła na mnie i znów zapadła głucha cisza. Po krótkiej wymianie
spojrzeń poprosiła kogoś, by zaprowadził mnie do bezpiecznego miejsca i
dał pożywienie. Nie było go dużo, chociaż co się dziwić, jest zima.
Podziękowałam i zabrałam się za jedzenie. W pewnym momencie dopadło mnie
nagłe wyczerpanie i nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam. Rano, ta sama
wadera, która mnie wczoraj obroniła, obudziła mnie i powiedziała, że
zostałam przyjęta na okres próbny. Uśmiechnęłam się do siebie i znowu
zasnęłam. Właśnie zaczęłam nową przygodę!
Uwagi: Nie rób takich przerw w tekście! "Jakby" piszemy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz