- Kirke! Zaczekaj! - krzyknęłam. Niebieska wadera się odwróciła i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Shayle?! A co ty tu robisz? - zapytała, przekrzywiając lekko głowę. Dobiegłam do niej w końcu zdyszana.
- Widziałam, że gdzieś idziesz i pomyślałam, że może być ciekawie i pójdę za tobą...
- Ehh... No dobra, to chodź - powiedziała i wznowiła wędrówkę. Ledwo zdążyłam się zatrzymać, a już trzeba znowu iść... Ugh...
- A w ogóle... Dokąd idziemy?
- Nie mam pojęcia... Chyba w Góry, coś mi mówi, że powinnam tam pójść...
- No dobra... Ale nie wejdę z tobą na szczyt - odparłam po chwili.
- Dlaczego? - odwróciła głowę w moją stronę, nie zatrzymując się.
- Bo... Powiedzmy, że muszę kogoś poszukać...
- A kogo? - dopytywała się. Zaczęło mnie to denerwować... Znowu.
- Aj no, nie mam pojęcia... Po prostu chce znaleźć kogoś kto może mi pomóc się zmienić... W sensie... Mój charakter...
Wadera pokiwała głową. Ucieszył mnie fakt, że taka odpowiedź jej wystarczy. Doszłyśmy do urwiska. Dalej prowadził tylko most. Nie było innej drogi. Nie mogłam się powstrzymać... Musiałam wykrzyknąć to, co pomyślałam.
- Co za idiota stawia urwisko na środku ścieżki!
Kirke popatrzyła na mnie z dziwnym wyrazem pyska. Po chwili jednak zaśmiała się z tego co powiedziałam. Rozbujałam lekko linę i weszłam na pierwszą deskę, która lekko zaskrzypiała pod moim ciężarem.
- Chyba wytrzyma... - mówiłam, stawiając kolejne kroki.
- Jeżeli będziemy iść... - w połowie drogi odwróciłam się i zobaczyłam tuż za sobą Kirke. Westchnęłam.
- Pojedynczo...
Nagle deska pode mną zerwała się. Pisnęłam z przerażenia, ale zdążyłam się złapać zębami liny. Wisiałam teraz nad głębokim wąwozem.
- Shayle! Czekaj, pomogę ci! - Kirke podała mi ogon. Jakoś się go złapałam, ale wtedy lina się urwała. Most złamał się na dwie połowy, które poleciały w dwie różne strony. Na szczęście obie wylądowałyśmy na ziemi... Tyle, że po przeciwnych stronach...
- Idź dalej! Nie ma innego przejścia! Ja zawrócę do innego wyjścia, bo chyba takiego nie ma! - krzyknęłam do niej. Zauważyłam, że pokiwała głową na znak, że rozumie. Patrzyłam jeszcze chwilę jak odchodzi, potem zwróciłam i poszłam w swoją stronę.
- Shayle?! A co ty tu robisz? - zapytała, przekrzywiając lekko głowę. Dobiegłam do niej w końcu zdyszana.
- Widziałam, że gdzieś idziesz i pomyślałam, że może być ciekawie i pójdę za tobą...
- Ehh... No dobra, to chodź - powiedziała i wznowiła wędrówkę. Ledwo zdążyłam się zatrzymać, a już trzeba znowu iść... Ugh...
- A w ogóle... Dokąd idziemy?
- Nie mam pojęcia... Chyba w Góry, coś mi mówi, że powinnam tam pójść...
- No dobra... Ale nie wejdę z tobą na szczyt - odparłam po chwili.
- Dlaczego? - odwróciła głowę w moją stronę, nie zatrzymując się.
- Bo... Powiedzmy, że muszę kogoś poszukać...
- A kogo? - dopytywała się. Zaczęło mnie to denerwować... Znowu.
- Aj no, nie mam pojęcia... Po prostu chce znaleźć kogoś kto może mi pomóc się zmienić... W sensie... Mój charakter...
Wadera pokiwała głową. Ucieszył mnie fakt, że taka odpowiedź jej wystarczy. Doszłyśmy do urwiska. Dalej prowadził tylko most. Nie było innej drogi. Nie mogłam się powstrzymać... Musiałam wykrzyknąć to, co pomyślałam.
- Co za idiota stawia urwisko na środku ścieżki!
Kirke popatrzyła na mnie z dziwnym wyrazem pyska. Po chwili jednak zaśmiała się z tego co powiedziałam. Rozbujałam lekko linę i weszłam na pierwszą deskę, która lekko zaskrzypiała pod moim ciężarem.
- Chyba wytrzyma... - mówiłam, stawiając kolejne kroki.
- Jeżeli będziemy iść... - w połowie drogi odwróciłam się i zobaczyłam tuż za sobą Kirke. Westchnęłam.
- Pojedynczo...
Nagle deska pode mną zerwała się. Pisnęłam z przerażenia, ale zdążyłam się złapać zębami liny. Wisiałam teraz nad głębokim wąwozem.
- Shayle! Czekaj, pomogę ci! - Kirke podała mi ogon. Jakoś się go złapałam, ale wtedy lina się urwała. Most złamał się na dwie połowy, które poleciały w dwie różne strony. Na szczęście obie wylądowałyśmy na ziemi... Tyle, że po przeciwnych stronach...
- Idź dalej! Nie ma innego przejścia! Ja zawrócę do innego wyjścia, bo chyba takiego nie ma! - krzyknęłam do niej. Zauważyłam, że pokiwała głową na znak, że rozumie. Patrzyłam jeszcze chwilę jak odchodzi, potem zwróciłam i poszłam w swoją stronę.
<Kirke?>
Uwagi: "W ogóle" piszemy osobno, a "pojedynczo" przez "n". Wilki nie mają twarzy! Przed "ale", "który", "że", "więc" i "bo" stawiamy przecinek. Jest jeszcze więcej sytuacji, w których warto ich używać, ale ja podałam tylko te podstawowe i najprostsze do zapamiętania, bo zauważyłam, że ty praktycznie z nich nie korzystasz.
Uwagi: "W ogóle" piszemy osobno, a "pojedynczo" przez "n". Wilki nie mają twarzy! Przed "ale", "który", "że", "więc" i "bo" stawiamy przecinek. Jest jeszcze więcej sytuacji, w których warto ich używać, ale ja podałam tylko te podstawowe i najprostsze do zapamiętania, bo zauważyłam, że ty praktycznie z nich nie korzystasz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz