Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 20 października 2015

Od Astrid "Identyczna" cz. 1 (Cd. Vanessa)

Obudził mnie chłód wkradający się do jaskini. Mój Boże, jak zimno! Poczułam, że jestem głodna. Już przyzwyczaiłam się, że nie muszę tak często polować odkąd rzuciłam funkcję goniącej dla lekarki. Nowa praca jest trudniejsza, bardziej wymagająca. Tam po prostu biegałam za ofiarą, zaganiałam ją do pułapki stworzonej przez atakujących, zabijających i Tsu, który dowodził. To była po prostu sielanka. Obecna praca wymagała ode mnie większej zręczności, opanowania i troski. Czułam się nie do końca dobrze, musiałam cały czas grać, udawać kogoś innego niż jestem tak w środku. Musiałam pozbyć się swojej wewnętrznej wariatki, która cały czas się wydurnia i śmieje. Nie mogłam taka być, nigdy. Nigdy, nie pokaże tak naprawdę siebie. Takiej jaką chcę być, ale brakuje mi odwagi.
Spróbowałam wstać, jednak zgrubiałe z zimna łapy nie reagowały. Po dłuższym czasie przeznaczony na wysiłek, by w ogóle się podnieść znalazłam się w pozycji stojącej. Lekko się zataczając ruszyłam ku wyjściu z jaskini. Kiedy z niej wyszłam skrzywiłam się. Było jeszcze zimniej. Lodowaty wiatr mierzwił moją sierść. Włosy, które porastały mój łeb wpadały mi do oczu. Praktycznie na ślepo przechodziłam przez tereny. Prowadzona jedynie przez instynkt w końcu doszłam do Zielonego Lasu. Dzięki drzewom, tutaj tak nie wiało, więc w spokoju mogłam rozejrzeć się wokoło. Zielony Las o tej porze roku nie był zbyt zielony. Nagie drzewa ukazywały dookoła swoje puste, zaśnieżone gałęzie. Na ziemi leżało pełno śniegu. Długo rozglądałam się za jakimś zwierzątkiem, który nadawałby się na śniadanie. W końcu zobaczyłam lichego zająca rozglądającego się dookoła. Przyjrzałam się na niego łapczywie i skoczyłam. Po chwili rozgryzałam kości zwierzaka. Nie był to obfity posiłek, zając był jeszcze mały i strasznie wychudzony dlatego zaczęłam łazić w okolicach lasu za jakąś lepszą zdobyczą. Niestety w lesie pustki. Kiedy zrezygnowana wychodziłam z lasu zobaczyłam ładną sarenkę. Rozejrzałam się czy w pobliżu nie ma kogoś, kto mógłby mi przeszkodzić i rzuciłam się na sarnę. Wtedy zauważyłam przed sobą czarną skrzydlatą waderę. Sarna uciekła.
- Przez ciebie uciekło mi śniadanie! - powiedziała niezadowolona. Zignorowałam to. Ta wadera kogoś mi przypominała, w końcu kiedy zidentyfikowałam jej wygląd zapytałam:
- Patty?
- Jaka Patty? Ja jestem Vanessa. - spojrzała badawczo na mnie wadera.
- Patty to wadera należąca kiedyś do Watahy Magicznych Wilków, wyglądała identycznie jak ty. - wyjaśniłam.
- Wyglądała?
- Tak, poszła w świat i nie wiadomo gdzie teraz jest. - odparłam – Zresztą nie ważne. Miło mi cię poznać, Vanesso. Ja jestem Astrid.

<Vanessa?> 

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz