Patrzyłam ze strachem na białą waderę. Była niewiele większa ode
mnie, jednak nie chciałam osądzać kogoś po wyglądzie. Mogła być
silniejsza. Pomyślałam, że mnie rozszarpie, ale odezwała się.
- Zadałam pytanie! Czemu mnie śledzisz?! - warknęła. Klapnęły mi uszy, ale odezwałam się niepewnie:
- Nie chciałam cię śledzić... Poczułam coś i pobiegłam za zapachem.
- Bzdura! Kto ci kazał mnie szpiegować?!
Przewróciłam oczami. Zrobiło się to dla mnie irytujące. Podniosłam się z ziemi, otrzepałam i powiedziałam ze spokojem:
- Jak już mówiłam, nikt mi nie kazał cię szpiegować. Jestem w tym lesie pierwszy raz. Nawet nie wiem, kim jesteś.
Przewróciłam oczami. Zrobiło się to dla mnie irytujące. Podniosłam się z ziemi, otrzepałam i powiedziałam ze spokojem:
- Jak już mówiłam, nikt mi nie kazał cię szpiegować. Jestem w tym lesie pierwszy raz. Nawet nie wiem, kim jesteś.
Wadera lekko warknęła na mnie. Starałam się ukryć to, że nadal się boję.
- Jak się nazywasz?
- Yuki- odpowiedziała obojętnie.
- Jestem
Shayle... Albo Thunder, albo Shy albo Blacky - uśmiechnęłam się
sztucznie. Wadera przewróciła oczami. Nie mam pojęcia czemu, ale mimo, że
boję się wielu rzeczy, lubiłam czasami kogoś denerwować.
- Wiesz może gdzie można znaleźć coś do jedzenia? Albo picia?
- W
pobliżu jest jedna wataha, mogę cię zaprowadzić, bo pewnie i tak się ode
mnie nie odczepisz... - po tych słowach wstała i spokojnym krokiem poszła
w głąb lasu.
- No i masz rację - podbiegłam żeby dorównać jej kroku.
*********
Doszłyśmy w końcu do jakiejś starej biblioteki. Wadera przystanęła i odezwała się do mnie.
- Powinna tam być obecna Alfa, Suzanna. Zapytaj czy możesz zostać... Ja spadam...
Wydawało
mi się przez chwilę, że po kilku krokach mruknęła "Byle dalej od
ciebie". Parsknęłam śmiechem. Może w tym miejscu znajdę jakichkolwiek
przyjaciół. Weszłam niepewnie do biblioteki. Przeszłam kilka kroków i
zaczęłam się rozglądać. Byłam pewna, że nikogo tu nie ma, ale nie
zauważyłam siedzącej w cieniu wadery.
- Hej!
Przestraszyłam się tak, że z piskiem odskoczyłam do tyłu. Nie znoszę jak ktoś mnie tak zachodzi od boku.
- Ej, spokojnie! Kim jesteś? - zapytała, wstając z ziemi.
- J-jestem Shayle... Szukam nowego domu...
- W takim razie wydaje mi się, że dobrze trafiłaś... Witaj w Watasze Magicznych Wilków!
Zamerdałam radośnie ogonem. Wydawała się być całkiem miła.
- Jednak jeśli chcesz tu zostać, to pamiętaj, że przez miesiąc będziesz obserwowana. Więc nie wywiń mi tu głupstwa.
Zamyśliłam
się na chwilę. A co takiego może zrobić szczeniak mojego wzrostu? I w
dodatku co może zrobić szczeniak który jest taką słabą ciamajdą, jak
ja... Nie raz zdarza się, że się potknę o własne łapy albo przestraszę
złamanego patyka w lesie. Ale pokiwałam głową i pobiegłam z radością
obejrzeć nowe tereny. Biegłam dość szybko i na chwilę przymrużyłam oczy,
bo słońce mnie raziło. Przebiegałam właśnie obok jakiegoś pagórka kiedy
nagle wpadłam na niebiesko-czarną waderę. Przewróciłyśmy się obie a ona
pisnęła. Chyba coś jej było. Wstałam i się otrzepałam, a ona tylko
prychnęła w moją stronę.
- Hej! Patrz gdzie leziesz!
<Kirke? Swoją drogą wszystkiego najlepszego>
Uwagi: Zauważyłem literówki i nieprawidłowe stawianie Spacji w przypadku zapisu dialogu.
Uwagi: Zauważyłem literówki i nieprawidłowe stawianie Spacji w przypadku zapisu dialogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz