Ostatnio wylądowałam w bardzo dziwnym miejscu. Ze słodkiej krainy
zmieniło się ono w mroczny las. Dziwna skrzydlata wadera stwierdziła, że
jestem wilkiem, który powinien uratować ten świat przed
nieszczęściem... Razem z partnerem, który miał zostać mi przydzielony.
Teraz idę z nim, a raczej nią przez mroczny świat i już bardziej
zepsutego humoru mieć nie mogę. Nie mógł być to ktoś inny? Ktoś bardziej
skory do współpracy? Eh... Mój fart. No nic, zawsze mogło być gorzej.
Włócząc się przez nieprzyjazną scenerię cały czas zastanawiałam się, jak
my niby mamy ten świat uratować. Nie znamy nawet powodu, przez który
tak drastycznie się zmienił. I tamto miejsce - czemu ono akurat było
nieskażone?
- Słuchaj... - zaczęłam niepewnie, ta cisza była już dobijająca.
- Czego znowu? - spytała zirytowana wadera
- M-masz może jakiś pomysł...
- Jaki znowu pomysł? Wyrażaj się jaśniej! - warknęła.
- Eh, ehm - odchrząknęłam zdenerwowana, gdyż nie zdążyłam nawet
dokończyć myśli - Masz może pomysł, co mogło się przydarzyć tej krainie?
Bez wiedzy o konkretnej przyczynie niczego tu nie zmienimy.
- Niby skąd mam wiedzieć? Przybyłam do tego miejsca z taką samą wiedzą o nim, co ty.
I na tym skończyła się nasza rozmowa. Już chyba wolę ciszę... Podczas
naszego "spaceru" w poszukiwaniu rozwiązania, potknęłam się o coś przez
przypadek.
- Auć! - krzyknęłam niezadowolona. Partnerka jedynie zaśmiała się pod nosem.
- Tylko ty potrafisz potknąć się o coś tak widocznego!
- Śmieszne, bardzo... Właściwie, co to? - Popatrzyłam zaciekawiona na mały błyszczący przedmiot.
Okazało się, iż był to... Kamień? Różowy, dziwnie świecący kamień... Po
dotknięciu go, przez ułamek sekundy widziałam, jak miejsce, w którym
obecnie przebywamy, było takie samo, jak te, z którego wyruszyłam. Z
zaskoczenia aż odskoczyłam na bok i pisnęłam.
- A tobie co? Kamienia się wystraszyłaś? Nawet tchórzliwy szczeniak by tak nie zareagował - powiedziała z pogardą w głosie.
- Wcale się nie wystraszyłam. - wymamrotałam pod nosem. - Też go dotknij, to zrozumiesz moją reakcję.
Wilczyca zareagowała spokojniej niż ja, chociaż też była zaskoczona.
- Co do...
- No właśnie. Czyżby to mogło nas do czegoś doprowadzić?
Zaciekawiona ponownie dotknęłam tajemniczy przedmiot, tym razem nie
puszczając go po sekundzie. Przede mną ponownie ukazał się cukierkowy
las, a w nim urocze wilczki, przypominające mnie i Pestkę. Czyżby była
to wizja przyszłości? A może to... to przeszłość? Tak, to już było, na
pewno! Przyglądałam się uroczej scence, przedstawiającą wesołe
stworzenia bawiące się ze sobą czy też zajadające się słodkościami. W
pewnym momencie mały, przerażony szczeniak krzyknął na całe gardło
"UCIEKAJCIE STĄD!". Zaraz po tym okrzyku uderzył w niego promień
światła, przypalając łapkę i koniec ogonka. Właścicielem tego promienia
był basior. Ani trochę nie przypominał mieszkańców świata. Jego futro
przypominało ubarwieniem popiół. Był on cały w bliznach, nie miał też
oka. "Świat ten dobiega końca. Pożegnajcie się z życiami, śmiecie!" -
skierował on te słowa do przerażonego tłumu, po czym jednym tupnięciem
spowodował wybuch całego miejsca. Wszystko stanęło w płomieniach, a
wilki i inne stworzenia zmieniły swoją postać w straszne potwory bez
różnych części ciała. Z tej okropnej wizji wyrwała mnie kompanka, która
patrzyła na mnie zaskoczona.
- Hej, długo Cię nie było! Zaczynałam się obawiać, że podróż będę musiała kontynuować sama! - warknęła naburmuszona wadera
- Znalazłam... Znalazłam! - pisnęłam na całe gardło i zaczęłam podskakiwać jak dzieciak.
- Co znalazłaś? Mów! - rozkazała chłodno Pestka, przez co natychmiastowo się skuliłam.
- Z-znalazłam wskazówkę... - wymamrotałam pod nosem. W tym samym momencie pojawiła się ta sama skrzydlata wadera, co wcześniej.
- Gratuluję! Właśnie odkryłyście kryształ przeszłości! Razem jest ich
pięć. Do odnalezienia zostały jeszcze cztery. Będą wam one pokazywać
krok po kroku, co stało się z tym miejscem. Dużo wam zdradzić nie mogę,
ale kryształy te są ukryte w najważniejszych dla tej krainy miejscach.
Oczywiście nie zdobędziecie ich tak łatwo... Tym razem wam się upiekło!
Och, ułatwię wam sprawę. Od tej pory, jeśli któraś z was dotknie
kryształ, druga będzie również widziała jego wartość. Niestety, od tej
pory także, jeśli jedna poczuje ból, druga również. To samo tyczy się
emocji. Innymi słowy - czujecie to samo! Powodzeniaa! - wygłosiła nam
to, po czym zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła.
- Co? - wykrztusiłyśmy obie w tym samym czasie, tak samo zszokowane.
- Ale mi ułatwienie... - burknęłam pod nosem niezadowolona.
- Nie marudź, idziemy.
- Jak to "idziemy"? Gdzie niby?
- Nie słuchałaś jej, czy co? Idziemy szukać tych całych "ważnych
miejsc". Mam straszną ochotę na coś słodkiego, pośpiesz się! - oznajmiła
chłodno wilczyca.
I to w sumie można uznać za początek naszych najdziwniejszych przygód...
A humor pogorszył mi się jeszcze bardziej, jednak było to możliwe...
<Mimo braku weny postarałam się coś tam nabazgrać... Czas na twoje wypociny! ^^>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz