Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 15 maja 2015

Od Vaither'a "Jak dołączyłem"


Wolno szedłem przed siebie, ruchem ciała nieświadomie zlewając się z poruszającymi się cieniami drzew. Dla niewprawnego oka pozostawałem niewidoczny. Przydatna umiejętność, której nauczyłem się lata temu. Potrzebna przy podchodzeniu zwierzyny w lesie. Zmarszczyłem nos czując obcy zapach. Chyba wszedłem na terytorium jakiejś watahy. Cóż, ich sprawa. Zaraz i tak stąd zniknę. Jak zawsze. Nigdzie nie zagrzałem miejsca od czasu mojej pierwszej watahy. Miałem cichą nadzieję, że nikogo nie spotkam. A nawet jeśli... dam sobie radę. Zamarłem w bezruchu, zlewając się z cieniem. Usłyszałem cichy szelest, wyraźnie nie wydany przez ptaki. Przypadłem do ziemi kryjąc się w trawie. Zobaczyłem biało-różowo-czarną młodą waderę. We wszechobecnej zieleni pozostawała bardzo widoczna. Wyczuła mnie dopiero, kiedy nieomal nadepnęła mi na ogon. Podniosłem się i spojrzałem na nią wyzywająco, acz spokojnie. Skrzywiła się nieco. Widziałem w jej oczach nieme pytanie "Co on tu robi?".
Przekrzywiłem łeb i postanowiłem niczego nie ułatwiać. Milczałem tylko spokojnie ją obserwując. Jeśli się na mnie rzuci, zdążę ją odeprzeć. Machnąłem ogonem i nieco się wyprostowałem. Wprawiłem tym w ruch mięśnie grające ładnie pod skórą, bez cienia zbędnego tłuszczu. Mogłem się wydawać nawet trochę zbyt chudy, ale to była kwestia zbyt długiego głodowania.
- Kim... Kim jesteś? - Spytała niepewnie
- Zrobisz mi krzywdę? - zapytałem z przekonaniem
Ona na to:
- Ależ skąd. Po prostu pytam, jak się nazywasz. - odpowiedziała pełna szczerości i sympatii.
- Nazywam się Vaither - rzuciłem szybką wiadomość, mając nadzieję, że mnie wypuści.
- A jakaś krótsza wersja? - zastanawiając się odpowiedziała.
- Vai. - odpowiedziałem jeszcze szybciej.
- Aha, ja jestem Kiiyuko. - przedstawiła się przyjacielsko.
Wydała się miła, ale skoro to teren watahy, to w każdej chwili może wezwać całe stado do pomocy, co mnie zmartwiło, bo ewidentnie była na patrolu.
- Więc witaj, mogę już iść? Chcę tylko tędy przejść. Za pół godziny już mnie tu nie będzie. - szybko zaproponowałem.
- Poczekaj chwilę. Masz jakąś watahę? Bo zwykle takie wilki nie pałętają się same po terytoriach innych watah. - zapytała
- Nie, nie mam watahy.- odparłem z nadzieją, że w końcu sobie pójdę.
- A nie chciałbyś może dołączyć do watahy? Bo widzisz, tej watasze przyda się młody, silny i piękny basior. Poza tym chyba i tak nie masz gdzie iść? - zaproponowała
Myślałem pięć minut nad tą propozycją, a ona siedziała przede mną i obserwowała mnie.
- Właściwie, to czemu nie. Tyle, że muszę iść do waszej bazy, rozmawiać z Alfą i jeszcze ją przekonać. - odpowiedziałem od niechcenia.
- W porządku, więc tak. Po pierwsze, nie koniecznie do bazy, tylko do miejsca, w którym przebywa Alfa. Po drugie, już z nią porozmawiałeś. I po trzecie także ją przekonałeś, więc jesteś przyjęty do watahy! - wykrzyknęła, a potem zawyła radośnie. 

Uwagi: Po "..." stawiaj Spację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz