Siedziałam sama w jaskini. Mówiąc sama mam na myśli, że Kai gdzieś
wyszedł i męczyła mnie samotność. Po kilku minutach miałam dość tego
bezczynnego siedzenia i wyszłam z jaskini. Szłam sobie po terenach
watahy. Było dość zimno, ale to mi nie przeszkadzało. Uwielbiałam
jesień, tak jak każdą porę roku. Pod łapami miałam dywan z kolorowych
liści. Były żółte, pomarańczowe i czerwone. Siedziałam wokół ich, a gdy
zobaczyłam całą stertę liści to nie mogłam się oprzeć i wskoczyłam w
nie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, przypomniało mi się to jak byłam
małym szczeniakiem. Rozglądałam się powoli, aby być pewna, że nikt mnie
nie zauważył. Jak już się upewniłam, że nikogo nie ma, zaczęłam
rozrzucać liście i tańczyć wokół nich. Kiedy już straciłam siły i byłam
zmęczona, wyjęłam z włosów moje kolorowe dodatki, które nieco nie pasowały. Zostawiłam tylko jeden, którego barwa bardzo mi się podobała.
Zamiast kwiatu we włosach mam mały liść. Nie wiedziałam co później
robić, a nie chciałam się nudzić. Cierpliwie czekałam aż ktoś przyjdzie.
Zauważyłam waderę o ładnej białej sierści. Jeśli się nie mylę była to
Astrid. Przez chwilę patrzyłam na nią. Może bym ją lepiej poznała? Może
byśmy się zaprzyjaźniły? Ruszyłam w jej stronę. Naprawdę byłam ucieszona
jej widokiem.
- Witaj Astrid - przywitałam się trochę niepewnie.
- Cześć - odparła.
Spojrzałam na niebo. Było bardzo pochmurno. Nie było widać wcale słońca.
- Dzisiaj jest bardzo pochmurnie - powiedziałam sama do siebie.
As uśmiechnęła się i też spojrzała na niebo. Pomyślałam chwilę o czym z nią porozmawiać. Po kilku sekundach odezwałam się:
- Cieszę się, że cię tutaj spotkałam.
- Czemu? - zapytała.
- Nie lubię być sama.
- To tak jak ja - powiedziała.
<Astrid? Sorki, że takie nudne. Nie wiedziałam co napisać xd>
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz