- Z czego się śmiejesz? - spytałam sama z siebie w myślach. - Dziewczyno, ty nie byłaś taka zawsze. Co ci się stało?!
- Nie wiem. - powiedziałam na głos odpowiadając sama sobie.
- Czego nie wiesz? - spytała zaskoczona wadera.
- Byłaś spokojniejsza, milsza, bardzie dobra... - odparło moje zrozpaczone sumienie.
- Wieem. - mruknęłam.
- Zwariowała. - stwierdził Yusuf.
Ja ich prawie nie słyszałam. Byłam teraz gdzieś daleko. W niewielkim, białym pomieszczeniu. Siedziałam na białej ziemi i widziałam przed sobą siebie tylko, że z białymi, anielskim skrzydłami. Moje tak zwane Dobre Sumienie. Rozmawiałam z nim w białym miejscu, ale tam na terenach WMW byłam tylko ja odpowiadające (głosem) na "swoje myśli". Czy byłam zwariowana, szalona? Może powinni zabrać mnie do psychiatryka?
- Zmień się Tri, zmień się... - zawołała lepsza wersja mnie. Ja wróciłam do rzeczywistości.
- Ku-ku, ku-ku. - mruknął Yusuf.
Nie odpowiedziałam na to. Postanowiłam odejść z tego świata i właśnie to mam zamiar teraz zrobić. Ruszyłam ku światłu.
- Dobrze, że wróciłaś. - powiedział ten sam głos co mówił do mnie na samym początku tego niezwykłego zdarzenia.
- Taak. - powiedziałam tylko.
- Ona znika! - zdziwiła się Sarah.
- Pozdrówcie ode mnie Kiiyuko i Rafaela oraz Kai'ego! - zwróciłam się do tej ziemskiej, żywej dwójki.
I odeszłam. Teraz jestem martwa i czekam na tego co mi wytłumaczy gdzie trafię. Nie ważne zresztą gdzie. Ważne jest to, że za chwilę zacznie się kolejna impreza tylko, że pozaziemska!
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz