Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 14 listopada 2014

Od Shadow'a "Czy to koniec watahy? cz.1"

Wiem, że identyczne op. już się pojawiały, ale to tak zwany "tasiemiec", więc muszę pisać od nowa, ale tak, żeby każdy zrozumiał o co chodzi w tym wszystkim, bo łatwo się pogubić, jakbym pisała to w formie tradycyjnej (cd. pozostałych części). Ten tasiemiec wpływa na losy całej watahy.



  - Kii... Śpisz? – zapytałem szeptem wchodząc do jaskini Alfy, by jej nie budzić.
            - Nie, a co? – zapytała wadera podnosząc się z ziemi. Jej białe futro lśniło na srebrzyście w świetle księżyca, jeszcze bardziej podkreślając jej nieziemską urodę...
            - Wiesz co?... Przemyślałem sobie wszytko...
            - Wszystko to znaczy co?
            - Moje okropne zachowanie... I postanowiłem w końcu, że poprawię się i będę już dobrym basiorem. - uśmiechnąłem się, a wadera zaskoczona zamrugała oczami, rzucając przy tym cień na kości policzkowe swoimi długimi rzęsami.
            Taaa, jasne... Przecież i tak nic z tego nie wyjdzie – pomyślałem.
            - Ty mówisz serio?
            - A dlaczego miałbym kłamać? – przewróciłem oczami.
            Bo jestem zły? – skomentowałem, ale nie powiedziałem tego na głos.
            - Nie wiem... Tak jakoś przyszło mi na myśl... A tak ogólnie mówiąc, to dlaczego z tym do mnie przychodzisz?
            - Bo chciałem zapytać, czy może ktoś z watahy nie potrzebuje pomocy, bo mam dużo wolego czasu, a chciałbym się jakoś nauczyć być "dobrym chłopcem" od kogoś, kto byłby dla mnie dobrym przykładem. Tylko no wiesz, w nocy...
            - Ktoś się znajdzie, i nawet wiem kto. – uśmiechnęła się serdecznie wychodząc ze swojej jaskini. Jest taka piękna, że aż chce się ją całować... No ale muszę zrobić "dobre pierwsze wrażenie". Podążyłem za nią zastanawiając się, do kogo mnie prowadzi...
Po kilku minutach drogi Kii zadrapała w prowizoryczne drzwi czyjejś jaskini. Po chwili w wejściu pojawiła się czarna jak noc wadera. Wyglądała trochę inaczej od pozostałych... Ale wciąż równie piękna.
- Witaj, Des. – przywitała ją z uśmiechem Alfa. Ja z wymuszonym uśmieszkiem też wybełkotałem pod nosem, tak że tylko ja siebie usłyszałem, a one najpewniej nie:
- Cześć. Niedługo wasza wataha przepadnie już po wieki.
- Nie za późno na odwiedziny? – usiadła, otuliwszy się ogonem.
- Wybacz, możemy iść, jeśli przeszkadzamy. – zawstydziła się Kii.
- Żartuję. I tak nie znam uczucia snu. Można spytać, skąd ta chęć zajrzenia do mnie? Bo raczej nie bezinteresowna.
            - A więc mamy do ciebie sprawę... – zaczęła Kii.
            - Jaką?
            - Czy Shadow mógłby ci trochę pomóc?
           - W czym? – uniosła brwi czarna wadera, nazywana przez Kii Des. Ciekawe, czy naprawdę tak ma na imię?... To kolejna wilcza piękność w tej watasze... Muszę uważać, bo jeszcze się z nią zwiążę. I z tą Des, i z watahą znaczy się.
 - No nie wiem... W tym co przed chwilą robiłaś na przykład.
       - Hm... No dobrze... – mruknęła wadera po chwili zamyślenia – Pomoże mi w ustaleniu właściwości pewniej rośliny, której nie znam.
            - Shadow, może być? – zwróciła się do mnie Kii, na co ja żwawo pokiwałem głową potakując jej.
            - No to ja już pójdę, przyjdź do mnie jakbyś szukał kolejnej pracy.
         - Ok! – krzyknąłem za nią. Spojrzałem na Des, ale ona już zniknęła w swojej jaskini, więc podreptałem w ślad za nią.
            - To gdzie jest ta roślina? – zapytałem.
           - Zaraz... – odparła wyciągając zza skały w zębach jakiś kwiat – Znalazłam to na cmentarzu i nie bardzo wiem, jakie ona ma właściwości. Sprawdziłam już wszystkie księgi i nic o niej nie było wspomniane.
            Położyła kwiatka mi przed łapami, bym mógł mu się uważniej przyjrzeć. Szczerze wolałbym patrzeć na nią, ale nie pozostało mi nic innego, jak udawanie, że zastanawiam się nad gatunkiem owej cmentarzowej flory. Nie mogłem nic wymyślić, ale nie chciałem wyjść na głupka, więc odparłem naukowym tonem:
            - Znam tylko jeden sposób, by to sprawdzić...
            - Jaki? – wyprostowała się z nadzieją Des.
            - Taki. – odpowiedziałem, schyliłem się i... zjadłem roślinkę.
     - Co ty zrobiłeś idioto?! – wrzasnęła przerażona, a ja przeżuwałem w skupieniu coś ziołopodobnego.
            - Szmakuje jag mienta... – mruknąłem.
            - Wypluj to, natychmiast!
            - Za późno... - rzekłem przełykając ślinę, a następnie "susząc ząbki" w stronę Des – ...już połknąłem.
            - Co?! Możesz się tym zatruć i zginąć! – krzyczała, a ja tylko machnąłem łapą nonszalancko.
            - Mówi się trudno, ale przynajmniej będziesz wiedzieć, co "robi" ta roślina.
            - Ty debilu!
            - E tam... – mruknąłem wychodząc z jej jaskini i zmierzając w stronę, gdzie obecnie znajduje się Kii.
            - Masz dla mnie jakąś jeszcze robotę? – zapytałem białej wadery.
            - Już? Tak szybko? – zdziwiła się Kii.
            - Tak... – uśmiechnąłem się szeroko.
            - No to może... – zaczęła, ale przerwała jej Nari krzycząc spanikowana i wpadając do jaskini Alfy:
- Pomocy! Atakują!
- Kto atakuje? – zapytała Kiiyuko.
- Szczeniaki!
- Akurat Shadow szuka jakiejś miłej pracy... JAZDA DO MALUCHÓW BO ZGINIE NAM ŻOŁNIERZ!
Posłusznie poszedłem do wilczątek, a kolejna piękna wadera za mną. Szkoda, że nie przed... Szczeniaki mnie obskoczyły i obwiązały linami.
- Mamy nowego zakładnika! – zawołali chórem.
- Dzieci, zostawcie pana! - krzyknęła zaskoczona ich zachowaniem.
- Nie! To nasza uwięziona księżniczka! Tylko książę może ją uratować pocałunkiem prawdziwej miłości!
Podeszła i próbowała mnie rozwiązać.
- Bardzo cię przepraszam za ich zachowanie – powiedziała zmieszana Nari.
- Nie no, spoko. – wyszczerzyłem się.
Dla kobiet wszystko. – pomyślałem.
- Ej, maluchy. Kto będzie moim księciem?
- Eee... – zacięły się, a potem stanęły w jednym kole, by omówić plan.
- Długo jeszcze ma wasza księżniczka czekać?
- Musisz zatańczyć dla nas taniec szamana, a cię wypuścimy.

<C.D.N.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz