Podeszłam do
gładkiego lądowania na ziemi. Udało mi się bez szwanku. Uciekliśmy im. 1:0 dla
nas. Spojrzałam na Tsume’a, czy również nic mu nie jest. Na szczęście był w
jednym kawałku, a wylądował zaraz za mną.
- Wszystko
ok? – zapytałam z troską.
- Tak. Chyba
tak. – odparł zamyślony. Wyglądał na odrobinę zmieszanego, ale i za razem zasmuconego.
- Coś się
stało?
- Nie, nie…
Tylko nie wiem, czy aby na pewno przekażą od nas wiadomość, a co ważniejsze,
czy im uwierzą.
- Tego nie
wiemy… - podeszłam bliżej – Ale raczej tak.
- Ale mogą…
- Żadnego
„ale”. Takie wróżenie źle wpływa. Lepiej mieć cichą nadzieję, że wszystko się
uda, niż myśleć o tym negatywnie. Stres źle wpływa na nerwy i urodę.
Uśmiechnęłam
się. Jemu też się udało. Co prawda nie był promienny, tylko odrobinę blady, ale
to jednak chociaż już coś.
- Mam
jeszcze pytanie…
- No bo bez
pytań obyć się nie mogło. – zaśmiał się Tsume.
- Masz
rację… Rafael jest twoim bratem?
- Tak.
- Symiel
też? – upewniłam się – Jak tak, to czy rodzonym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz