- Znalezione
nie kradzione powiadasz? - popatrzyłam się na basiora - To dawaj! -
uderzyłam go łapą, zabrałam szmaragd i poleciałam na skałę, która była
dość wysoko, i usiadłam. Położyłam szmaragd przed sobą i czekałam,
czkałam, czekałam dość długo (ej czy to zdanie ma sens? xp). Nagle
poczułam, że jest mi gorąca w kark.
- Ogień, Shadow... -
pomyślałam i się obejrzałam i wcale się nie myliłam, to on. Westchnęłam
wzięłam szmaragd i poleciałam do wody, a on za mną. Wlatując do wody
ochlapałam Shadow'a popatrzyłam się na niego spod wody i w jednym
momencie poczułam jak coś ściska mi nogę. Zanim się obejrzałam byłam
już głęboko pod wodą. Zaczęłam krzyczeć, szarpać się, nie myśląc
próbowałam ziać ognie ale byłam pod wodą więc ogień od razu gasł.
Zastanawiałam się czy Shadow mnie widzi. Nie miałam tlenu. Zemdlałam.
Obudziłam się w jakiejś jaskini, przykuta grubym łańcuchem do krat. Obok na krześle siedzieli dwaj mężczyźni. Śmiali się i patrzyli na
mnie.
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz