- Aha, Alexander, twój Adonis - zapytałem złośliwe
- Rix! - warknęła
- Dobrze walczy - pochwaliłem
Przybiegł Alex, zaraz po nim Blade.
Jestem dosyć masywny, więc musiało mnie nieść trzech wilków.
Zabrali mnie do jaskini Blade'a. Opatrzył mi skrzydło, wsadził mi do
pyska parę liści Amezodu, następnie zabandażował skrzydła. Puściła mi
krew z nosa więc siedziałem z nosem w misce, kaszląc krwią.
Alexander podszedł do mnie:
- A więc Rix? Tak?
- Wole Onurix - rzekłem
- Dziękuje serdecznie - powiedziałem podając mu łapę.
- Drobiazg - rzekł dumnie wypychając pierś
- Świetnie walczysz - mimo tego, że nie przypadł mi do gustu, byłem grzeczny
Uśmiechnął się.
- Jak się czuje Kii? - zapytałem po chwili niezręcznej ciszy.
- Najlepiej będzie jak sam ją o to zapytasz - rzekł
- A ty jak? - zapytał
- Bywało gorzej - odparłem
Przewrócił oczami i poszedł rozmówić się z Blade'm.
Odkaszlnąłem skrzep czerwonej cieczy. Nagle pojawiła się Kii.
< Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz