Spojrzałam na zegarek w moim domu. Muszę się bardzo spieszyć, bo od pięciu minut powinnam być już u Amber. W biegu chwyciłam torebkę, którą już miałam przełożoną przez ramię i pakowałam do niej klucze i telefon. Wyszłam przekluczyłam drzwi i pobiegłam do domu Amber
- Cześć, Kii! Co tak późno! - roześmiała się stojąc w drzwiach i patrząc na moją zdyszaną twarz
- Ech... Ten czas jest szybszy ode mnie... - wyprostowałam się i oby dwie wybuchnęłyśmy niepochamowanym śmiechem.
- No, to idziemy, do chłopków, żeby porozkładać nasz sprzęt!
- Rozkaz! - odparłam i poszłyśmy chichocząc wciąż na plan.
No, może nie było jakiś tam luksusów, ale nam w zupełności wystarczy.
Gdy już nasi przyjaciele porozkładali co trzeba, podziwialiśmy efekt końcowy (wszystko jest na dworze): lampy ustawione, kamery gotowe do włączenia, laptop podłączony, moje kochane, pomarańczowe krzesełko, które dostałam pare minut temu w prezencie z napisem "REŻYSERKA", drugie dla Amber z napisem "ZASTĘPCA REŻYSERA" i jeden (wyczyszczony!) Toi Toi, robiący za przebieralnię (na siusiu tak jak zawsze, czyli do lasu). Koledzy chcieli już chcieli iść, ale mi przypomniało się coś bardzo ważnego!:
- Nie mamy kamerzystów! Wracać! - westchnęli i zawrócili, ale nie wszyscy, bo Steve i Giveros zwiali. Zdaje się, że mają mnie dosyć =) No nic na to nie poradzę: mam taką szaloną i trochę natrętną naturę. Zostało ich niewiele, ale powinno wystarczyć: Wolwerin, Alexander i zawsze mi wierny Trey. Ja się zajmę efektami specialnymi. Wszystko powinno pójść sprawnie.
Później przyszli aktorzy, przebrali w już wcześniej uszykowaną cudwną garderobę przez Elizabeth, a Valixy wypiła Eliksir Młodości i stała się dzieckiem. Wszyscy, a najbardziej ja przyglądaliśmy się jej słodkości, bo tak będzie wyglądać tylko jeden dzień. Potem dostanie kolejne.
Już ustawieni aktorzy czekali na jeden znak:
- Akcja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz