Sierpień 2021 r.
Tego dnia miałam odbyć ostatnie spotkanie z moimi nauczycielami na lekcjach. Już za kilka kolejnych mogłam oficjalnie zacząć pracować na upragnionym stanowisku. Podejrzewałam, że będą mieli zamiar mnie jeszcze przeszkolić. Hitam być może o tym coś wspominał... W każdym razie nie miałam zamiaru celebrować szczególnie mojego przejścia w dorosłość. Chciałam się skupić na płynnym przyzwyczajeniu się do nowych warunków, do przeprowadzki do oddzielnej jaskini, a za pojedyncze gratulacje w związku z zakończeniem życia jako szczeniak dziękować w mało entuzjastyczny, jednocześnie dość typowy dla mnie sposób. Nie chciałam wyprawiać przyjęcia, nie byłam Shenem. Nie kręciło mnie to szczególnie, a zaproszone przeze mnie osoby mogłyby nie mieć nawet czasu na spędzenie go ze mną.
Ostatecznie wylądowałam na lekcjach magii prowadzonych jak zwykle przez Kai'ego. Tym razem siedziała razem z nami Gaja, nie mogąc się już doczekać pierwszych zajęć. Dla mnie były to ostatnie... Chciałam dać z siebie wszystko. Basior przywitał nas radosnym uśmiechem. Wzrokiem przeskakiwał z wilka na wilka, jakby nie mógł się na nas napatrzeć. Ostatecznie skupił się na mojej sylwetce. Wytrzymałam jego spojrzenie bez mrugnięcia okiem.
- To twoja ostatnia lekcja, prawda? - dopytał. Skinęłam bez słowa głową.
- Będziesz mieć zamiar kontynuować edukację u starszych wilków? - dopytywał dalej. Uniosłam brew.
- Jest taka możliwość?
- Z tego co mi wiadomo, to tak... - Mówiąc to, popatrzył na resztę szczeniąt. Gaja wyglądała na już zniecierpliwioną. - Szczegóły mogę ci podać po lekcji, żeby już nie tracić czasu.
- Rozumiem, odpowiada mi taki układ - odrzekłam spokojnie.
- Dobrze... w takim razie... - Kai przeszedł się po jaskini - Dzisiaj będziemy próbować zmieniać się w człowieka. Nie każdy wilk posiada tę zdolność, więc nie martwcie się, jeśli się wam nie powiedzie. Ja przykładowo nie mam takiej możliwości. Próbowałem naprawdę długo, ale wciąż nie mogę się uwolnić z mojej wilczej skóry. Nie użalajcie się nad sobą, jeżeli wam dokucza to samo. To nie oznacza niczego złego i można przywyknąć. Nigdy nie miałem z tym większego problemu. Jedynie musiałem uczyć się pewnych rzeczy tylko z opowieści, prosić zmiennokształtnych o pomoc... Ogólnie mogę wam powiedzieć, że jest to często uwarunkowane genetycznie, więc o ile musimy do tego dojść w waszym wypadku... - Mówiąc to, popatrzył w kierunku Aokigahary i Gai - ...tak jeśli chodzi o Navri, to jestem niemal przekonany, że wystarczy tylko odpowiednia determinacja oraz wysiłek. I Astrid, i Dante, i Valixy byli wilkołakami. Jedynie jest szansa na przejście genu braku zmiany postaci od Leonarda... - Ostatnie zdanie wypowiedział nieco ciszej.
- I co? Ta lekcja będzie się kręcić wokół Navri? - zapytała nieco zgryźliwie Aoki. Kai potrząsnął głową.
- Nie, oczywiście, że nie. Próby wyzwolenia zdolności przemiany mogą prowadzić także do odkrycia mocy, bo wymagają podobnego skupienia. Pierwsza przemiana jest najtrudniejsza, bo wymaga aktywowania ogólnego źródła energii. Mam nadzieję, że dzięki temu dowiemy się jeszcze czegoś ciekawego na temat waszych zdolności - Nauczyciel magii uśmiechnął się serdecznie do wader. Gaja entuzjastycznie pokiwała głową, jednocześnie niespokojnie przebierając łapkami. Już zdołałam się zorientować, że zawsze reagowała tak na nadmiar emocji.
- Czyli robimy jak zawsze? Skupiamy się na źródle energii i staramy się ją uwolnić do kończyn? - dopytywała ruda wadera. Kątem oka cały czas ją obserwowałam. Jej pysk wyrażał mieszankę znużenia i rozbawienia. Nie wiem z czego ona wynikała. Możliwe też, że po prostu mi się wydawało.
- Zgadza się - potwierdził nauczyciel. Aoki się nieznacznie uśmiechnęła, prawdopodobnie zadowolona z tego, że miała rację.
- Aoki, Navri, możecie się już brać do roboty. Ja w tym czasie zajmę się Gają, bo spędziła na zajęciach znacznie mniej czasu niż wy i nie jest do końca zorientowana. Wy sobie już poradzicie bez mojej pomocy, ale będę was w razie czego obserwować.
Aoki pokiwała głową ze zrozumieniem i spojrzała na mnie z drobną niechęcią. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przewyższałam ją o dobre pół głowy. Zawsze to ona była wyższa... Wyglądało na to, że muszę przywyknąć do nowego stanu rzeczy.
- Pracujemy razem czy oddzielnie? - zapytałam cicho.
- Oddzielnie - odrzekła, jakby to było oczywiste i odeszła ode mnie na odległość kilku kroków. Westchnęłam z zrezygnowaniem, ale nie pozostało mi nic innego jak tylko wykonać polecenie nauczyciela. Miałam nadzieję, że pójdzie mi łatwiej, choćby z racji tego, że już znałam swój żywioł i wiedziałam dokładnie jakim uczuciem jest uwalnianie energii, o którym Kai regularnie wspomina. Zacisnęłam powieki i skupiłam się najbardziej jak tylko mogłam. Odruchowo wbiłam pazury w twardą skałę, myśląc o tym, że rosnę, rosnę, rosnę... Mimo, że wydawało mi się, że mogłam osiągnąć swój cel, skupiałam się dalej, jakby chcąc utrwalić efekt. Po uchyleniu oczy jednak się rozczarowałam. Co prawda moje futro pokryte było czymś na wzór bąbelków świecących trudną do opisania żółtą poświatą. Spojrzałam na Kai'ego, ale tego nie zauważył. Następnie skierowałam wzrok na Aoki, ale stała ona do mnie tyłem. Dopiero jak odchrząknęłam basior zwrócił na mnie uwagę. Otworzył szerzej oczy w głębokim zdumieniu.
- Wygląda jak... pył lub piana - powiedział zmieszany i zaśmiał się nerwowo - Nigdy czegoś takiego nie widziałem.
W tym samym czasie Aoki ryknęła na całe gardło "nienawidzę mojego żywiołu!" i cisnęła czymś bardzo jasnym prosto we mnie. Nawet nie zobaczyłam co to mogło być. Odskoczyłam przestraszona, pewna, że trafi. Tak się jednak nie stało. Kai wyglądał na jeszcze bardziej zaszokowanego i patrzył to na mnie, to na Aoki. Wadera prawdopodobnie nawet nie dostrzegła, że cokolwiek zrobiła. Gaja zapewne też była świadkiem zdarzenia, bo wyrwał się jej zdławiony pisk.
- Przeniknęło przez ciebie - stwierdził Kai, patrząc na mnie - Podejrzewam, że to aura ochronna... Przepraszam, ale muszę póki co porozmawiać z Aoki.
- Nic nie szkodzi... - odrzekłam cicho, ponownie zerkając na tę złocistą powłokę. Miałam teorię, że mogła neutralizować cudzą moc... Jednocześnie straciłam skupienie nad utrzymaniem zaklęcia, więc obserwowałam jej powolne znikanie. Interesujące, pomyślałam w zadumie. Gdybym umiała czytać, na pewno zagłębiła się w temat. Wygląda na to, że nawet nauczyciel magii nie jest pewien co do moich zdolności.
Zerknęłam na Aoki. Jej mina wyrażała to, że rzeczywiście nawet nie dostrzegła, że cokolwiek zrobiła. Zaraz potem wstąpiła w nią złość. Powoli przeniosłam wzrok na Gaję. Wciąż była porządnie przestraszona.
- Nic się nie stało... - Powiedziałam, podchodząc bliżej - Nie ma co tracić czasu na przejmowanie się.
Wciąż wbijała we mnie wzrok tych wielkich fioletowych oczu. Chyba jej nie pomogłam. Nie jestem najlepszym wsparciem... Powinnam się nauczyć pocieszania, skoro mam zamiar zostać nauczycielem - pomyślałam niezbyt zachwycona. Ukończenie szkoły nie było równoznaczne z automatycznym posiadaniem pełnych kompetencji na dane stanowisko... Jeszcze przede mną wiele nauki, w dodatku tej dużo trudniejszej, zwanej doświadczeniem życiowym...
Uwagi: Brak.
Uwagi: Brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz