Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 28 sierpnia 2018

Od Navri "Jestem młodsza, ale nie gorsza" cz. 23

Lipiec 2021 r.
Byłam niemal pełnoletnia. Od tego dzielił mnie raptem miesiąc. Już w głowie miałam ułożony plan: zostać nauczycielką obrony, być może zaangażować się w jeszcze jakieś stanowisko, ale nie byłam pewna jakie. Pewnie takie, na jakie będzie akurat zapotrzebowanie lub zależnie od moich chęci. Chciałam się w końcu do czegoś przydać, tego byłam pewna. W dodatku nauka Aoki musiałaby być ciekawym doświadczeniem, szczególnie, że jeszcze nie tak dawno była starsza ode mnie. Do teraz nie poznałam powodu tej zmiany. Miałam jedynie świadomość, że musiała być to wina Eliksiru Wieku. Jaka była szczegółowa historia? Tego nie wiedziałam.
Hitam akurat przenosił manekiny z miejsca na miejsce, a ja zadeklarowałam się mu pomóc przed lekcją, więc natychmiast przystąpiłam do pracy. Od razu szło sprawniej. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, prócz przekazywania sobie informacji, gdzie i co odstawić. Po zakończonej robocie nauczyciel obrony uważnie zlustrował mnie spojrzeniem.
- To jedna z twoich ostatnich lekcji, prawda?
- Prawda - potwierdziłam, siadając w wysokiej trawie. Był to jeden z powodów dla których lubiłam lato. Może i już nie byłam na tyle mała by się w niej ukryć, bo nie tak dawno zaczęłam rosnąć w znacznie szybszym tempie, ale i tak jakaś przyjemność z tej drobnostki została.
- Jak się z tym czujesz? - zapytał z uśmiechem samiec - Już niedługo sama zajmiesz moje stanowisko.
- Chyba dobrze - Wzruszyłam ramionami - Czekałam na ten moment. Staniemy się znajomymi po fachu.
- Tylko znajomymi? - zapytał, unosząc jedną brew. Miał na pysku wymalowany ten charakterystyczny lekki uśmiech.
- Przyjaciółmi?
- Tak, chyba przyjaciółmi - stwierdził basior, zerkając w niebo - No chyba, że masz inne pojęcie tego słowa.
- Nie, jest w porządku... Wydaje mi się, że jesteśmy przyjaciółmi - mruknęłam pod nosem, wodząc wzrokiem po okolicy. Słyszałam, że Aoki i Gaja się zbliżają. Przybyłam jeszcze przed czasem, więc nie było to żadne zaskoczenie, że dopiero teraz miały się pojawić.
- Idą? - zapytał basior, strzygąc uszami. Skinęłam głową.
- W takim razie koniec tych pogaduszek - dodał cicho - Pora się przywitać i rozpocząć lekcję.
Ponownie mu potaknęłam i potruchtałam w ślad za nim. Wydeptywał ścieżkę w tej gęstwinie traw. Zaraz później zajęłam swoje stałe miejsce na Szczenięcej Polance i oczekiwałam na rozpoczęcie zajęć.
- Dziś zajmiemy się skokami z wysokości na przeciwnika - Zaczął Hitam, kiedy już wszystkie się przywitałyśmy i zajęłyśmy miejsca. - Jak się pewnie domyślacie, musicie dobrze wymierzyć odległość i dopiero atakować. Jest duża szansa na wszelakie urazy, złamania... Musicie mieć odpowiednio wypracowaną tę technikę, inaczej może się to źle dla was skończyć. W najgorszym wypadku, w razie nieostrożnego poruszania się po drzewie, możecie również zostać dostrzeżone. Jeśli macie kontakt z wilkiem władającym nad załóżmy ogniem lub powietrzem chyba doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, że to mogłoby się dla was skończyć tragicznie.
Gaja, jako, że była z nas najmłodsza, skrzywiła się. Podejrzewałam, że sobie to wyobraziła.
- Przejdźmy do zajęć praktycznych - zarządził Hitam - Zaczniemy od wspinaczki na drzewa, a następnie przejdziemy do skoków w stogi zeschniętej trawy, którą wcześniej przygotowaliśmy wraz z Navri.
***
Krótko po zakończeniu lekcji, już po posprzątaniu pozostałego bałaganu, postanowiłam odszukać Aoki. Podejrzewałam, że akurat brała kąpiel, więc pospieszyłam do Wodospadu. Jak się okazało na miejscu, nie pomyliłam się za bardzo. Przystanęłam za krzakami i obserwowałam pływającą koleżankę. Nie chciałam przegapić momentu, kiedy wyjdzie na brzeg... Swoją drogą w tej scenie było coś niezwykle hipnotyzującego. Ułożyłam się wygodniej i obserwowałam uważniej. Przez drzewa przebijały się promienie słońca złocące powierzchnię wody, która mącona była nie tylko przez wodospad, ale i również przez ruchy Aoki. Wydawały się być one pełne gracji. Na jej futrze odbijały się tęczowe refleksy...
Niespodziewanie zaczęła zmierzać do brzegu. Wycofałam się głębiej w krzaki, by możliwie jak najdyskretniej podejść do wadery. Nie miałam z tym większego problemu, gdyż Yuki zrobiła co mogła, bylebym tylko umiała poruszać się bezszelestnie. Jak widać jej szkoła, choć surowa, okazała się być skuteczna.
- Aoki - powiedziałam, kiedy w końcu się do niej zbliżyłam. Popatrzyła na mnie nieco przestraszona i oburzona za razem.
- Czego chcesz? Śledziłaś mnie? A może podglądałaś?
- Mam dzisiaj wolne, nie musisz przychodzić na moje stanowisko. Zamiast tego chciałabym cię zaprosić na obiad.
- Obiad? - powtórzyła odrobinę zdziwiona.
- Możesz zamówić co tylko zechcesz. Zapłacę - odparłam, starając się, aby w moim głosie nie pobrzmiewały żadne konkretne emocje. Jakby ta sprawa była mi całkowicie obojętna.
- Ty płacisz... - Mówiła z chytrym uśmieszkiem - Zgoda. Jestem głodna, więc możemy iść już teraz.
Nie odmówiłam. Udałyśmy się od razu na miejsce i zajęłyśmy ostatni wolny stolik. Nie od razu podeszła do nas Yuki, która, patrząc na nas spod zmrużonych powiek niezbyt przyjaznym wzrokiem, przedstawiła menu.
- Co jest najdroższe? - zapytała Aoki słodkim głosem. Ach, tak... To taki miała plan...
Yuki po chwili namysłu wymieniła kilka dań, a Aoki wybrała kilka z nich: padło na leczo z warzyw i mięsa, kawę czekoladową i czekoladowe wilcze łapki. Mnie również naszła ochota na leczo, jednak do tego zamówiłam mrożoną kawę. Kelnerka podała sumę trzydziestu ośmiu Srebrnych Gwiazdek. Podejrzewałam, że było to dużo, ale na szczęście miałam tyle oszczędności. Czego to się nie robi dla swojej symp... swojej koleżanki.
Aoki po odejściu Yuki popatrzyła na mnie z satysfakcją, ale nie zareagowałam na to w żaden sposób. Już po chwili wyglądała na zawiedzioną moją obojętnością. Nie wiedziałam o czym z nią rozmawiać, więc tylko obserwowałam. Po upływie kilku sekund jednak odwróciła głowę, zapewne poirytowana moim wzrokiem, więc sobie odpuściłam i również wypatrywałam powrotu kelnerki.
Pierwsze na stole pojawiły się nasze napoje. Mrożoną kawę kupowałam już kilkakrotnie, więc miała dokładnie taki smak, jak podejrzewałam. Obserwowałam zaś reakcję Aoki. Nigdy nie piłam czekoladowej kawy, ona najwyraźniej też nie. Początkowo spróbowała nieśmiało, a później już brała łapczywie łyki. Kiedy postawiono przed nami dwa talerze leczo jej kubek był już pusty. Coś mi mówiło, że nie zdoła zjeść wszystkiego. Tata już mi w trakcie wizyty w restauracji kilkakrotnie powtarzał, że nie należy pić przed posiłkiem...
Ostatecznie stało się dokładnie tak, jak przewidywałam. Sałatkę z owoców leśnych zjadłyśmy na pół, bo sama nie zdołała. Nie przeszkadzało mi to w żadnym razie. Było to co najmniej... interesujące doświadczenie. Nigdy jeszcze chyba nie miałam tak blisko pyska Aoki mojego. Mogłam również z bliska zobaczyć, że każdy owoc chwytała ostrożnie w zęby, by dopiero go skosztować. Uznałam to za na swój sposób słodkie...

<C.D.N.>

Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz