Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

wtorek, 31 lipca 2018

Od Navri "Jestem młodsza, ale nie gorsza" cz. 19

Styczeń 2021 r.
Pod koniec grudnia do naszej grupy dołączyła niejaka Gaja. Miała bardzo zaskakujące, bo zielone futro. Sama nazywała je raczej limonkowym, cokolwiek miałoby to znaczyć. Może kiedyś się tego dowiem. Tak czy inaczej Gaja była z nas najmłodsza. Było to uczucie niezwykle dziwne, gdyż dotychczas to ja zajmowałam to stanowisko, nie licząc Sakury. Nie dzieliło nas jednak aż tak wiele miesięcy, jak z zieloną waderą. Z tego właśnie powodu miewałam problemy z dogadaniem się z Gają... Aoki miała więcej prób rozmowy z nią, czemu przyglądałam się zwykle z pewnej odległości. Nasza młodsza koleżanka miała także oddzielnie zajęcia. O tych samych godzinach, ale otrzymywała całkiem inne zadania niż my. Widywałyśmy się jedynie na lekcjach polowania. Na pozostałych lekcjach byłam skazana na Aoki.
Choć czy tak bardzo skazana? Sama nie wiem. Zaczęłam przyzwyczajać się do jej obecności. Póki nie miała równie wrednego towarzystwa była całkiem znośna. Przyzwyczajenie się do tej świadomości zajęło mi sporo czasu, ale koniec końców się udało. Aoki przestała być moim wrogiem. Choć wciąż zdarzało się jej patrzeć na mnie nieprzyjaznym wzrokiem, to brak jakichkolwiek wstrętnych uwag powodował, że byłam skłonna nawet usiąść bliżej. Nauczyciele wyglądali na uspokojonych, widząc, że się jakoś dogadujemy. Rozmawiałyśmy niewiele i w dodatku nic poza tematami zajęć, ale lepsze było to niż nic. W sumie lubiłam ją obserwować. Nie wiem, czy to zauważała. Właściwie niewiele mnie to obchodziło. Zmieniła się, a zmiany mnie interesowały.
- Dzisiaj odbędziemy lekcję sztuk walki - Oznajmił Hitam, tym samym sprawiając, że w końcu odwróciłam wzrok od zamyślonej Aoki. - Mam nadzieję, że coś zapamiętałyście z poprzedniej, bo będziemy kontynuować ten temat.
- Ćwiczyłyśmy uderzenia tylnymi łapami bez odwracania głowy w stronę przeciwnika - wyrecytowała znużonym głosem Aoki.
- Świetnie - Uśmiechnął się lekko Hitam. Ten wilk zaskakująco często to robił. Co prawda były zazwyczaj bywały to uśmiechy blade lub ledwo zauważalne, jednak nie zmieniało to faktu, że miał pewne przyzwyczajenie do tej czynności.
- Dzisiaj będziemy omawiać wciąż kopnięcia tylnymi łapami, jednak z zamachu. Wymaga to dobrego wsparcia na przednich i zablokowania łokci, inaczej upadniecie na pysk. Ostatnio szło wam dość dobrze, więc sądzę, że sobie poradzicie.
Aoki ramiona opadły z zrezygnowania. Raczej nie przepadała za lekcjami sztuk walki. Miałam wrażenie, że zbyt bardzo bała się o zniszczenie swojego futerka. Ja osobiście uważałam, że i tak jest śliczne. Rudy to znacznie ciekawszy kolor od mojej pospolitej bieli.
- Nie będzie się kopać nawzajem, bo jeszcze zrobicie sobie krzywdę, a tego bym nie chciał. Na początek po prostu poćwiczcie odbicia przy drzewach, by się rozgrzać - oznajmił Hitam, wstając i idąc na skraj Zielonego Lasu. Znowu mieliśmy lekcje na Szczenięcej Polanie, więc kiedy podążyłyśmy w ślad za nim, już po chwili dotarliśmy do celu.
Wybrałyśmy sobie po jednym drzewie i zaczęłyśmy próbować. Hitam od czasu do czasu podchodził i poprawiał nas w razie, jakbyśmy robiły coś źle. Później objaśnił, jak prawidłowo wykonać zamach nogami, wskazał odpowiednią odległość od drzewa, byśmy sobie nie połamały niczego i przystąpiłyśmy do pracy. Szło całkiem dobrze. Aoki zdawała się wyżywać z maksymalną agresją. Dostrzegłam, że aż kora się sypała. Hitam nie zwracał na to większej uwagi. Czasem mówił, że lekcje sztuk walki są głównie po to, by wylać swoje negatywne uczucia, póki oczywiście nie zrobimy drugiemu wilkowi większej krzywdy. W końcu to tylko trening, a nie prawdziwe starcie.
Po zakończonej lekcji postanowiłam podejść do Aoki. Początkowo szłam kilka kroków za nią, aż nie odwróciła się i nie krzyknęła:
- Po co za mną leziesz?!
Zatrzymałam się i popatrzyłam na nią w milczeniu. Dopiero po chwili odparłam:
- Chcę porozmawiać.
Warknęła groźnie i przybrała pozę do ataku.
- Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieswoja. Jeśli stało się coś złego...
- Zamknij się, gównojadzie!
Zamarłam w otwartym pyskiem. Gównojad? Ja przecież nigdy nie... Ach, to pewnie jakieś przezwisko. Niezbyt kulturalne, swoją drogą. Aoki odczuwała potrzebę wyżycia się? W porządku. Spokojnie usiadłam i czekałam na dalsze obelgi. Wadera wyglądała na zdezorientowaną.
- Wstawaj i walcz!
Patrzyłam na nią w milczeniu. Kogo ona oszukuje? Na lekcjach radziłam sobie zwykle lepiej niż ona. Prawdopodobnie pokonałabym ją bez trudu. Wezwanie do walki skończyłoby się jej własną porażką. Kłapnęła groźnie zębami na niewiele tuż przed moim pyskiem. Zaraz potem od razu się wycofała.
- Czemu się nie ruszasz? - zapytała ostro.
- Ponoszą cię emocje. Jeśli by doszło do bójki, obie miałybyśmy problemy. Da się to załatwić w inny sposób. O co chodzi? - Zadając to pytanie, nadal nie spuszczałam jej z oczu. Patrzyłam centralnie na jej pysk. Teraz już wyglądała na całkiem zagubioną. Nachyliłam się do krzaka, który rósł tuż przy moim boku, delikatnie zerwałam kwiatka i włożyłam Aoki za ucho. Nie broniła się przed tym. Patrzyła na mnie kompletnie oszołomiona. Wróciłam na swoje miejsce.
- Po co to zrobiłaś?
- Aby ci poprawić humor.
Tym razem to ona otworzyła pysk, nie wiedząc jak reagować. Trochę złagodniała. Uśmiechnęłam się lekko, ledwo dostrzegalnie. Podobnie jak robi to Hitam.
- Udało mi się?
Odwróciła pysk, zawstydzona.
- Daj mi spokój - mruknęła i wyminęła mnie. Nie odwróciłam się za nią, ale mój uśmiech nadal się utrzymywał. Sama nie do końca wiedziałam dlaczego.
***
Kiedy wróciłam do jaskini, taty jeszcze nie było. Rano wspominał coś, że będzie musiał zostać przy Alfach dłużej, bo mają coś ważnego do omówienia i nikt nie może im w tym przeszkodzić. Ułożyłam się więc na tyle jaskini i rozmyślałam. Nie miałam nic ciekawszego do roboty. Zerknęłam leniwie w kierunku kilku książek, które w czasie wolnym czytał mój tata. Ja jeszcze nie umiałam, choć chętnie bym się nauczyła... Może za jakiś czas spytam kogoś o udzielenie mi kilku lekcji. Ciekawiło mnie, co wszystkich tak interesuje w książkach.
- Hej, Navri? - usłyszałam cichy, męski głos. Podniosłam głowę i popatrzyłam w kierunku wyjścia, ale prócz zarysu sylwetki nie widziałam nic.
- Kto tam? - zapytałam chłodno.
- Magnus - odparł szybko basior, wchodząc do środka - Mam dla ciebie specjalne okulary. Skupiają światło. Możesz je nosić w mniej słoneczne dni. W kompletnych ciemnościach ci one nie pomogą, ale mam nadzieję, że będziesz zadowolona.
Podeszłam bliżej. Basior zmienił się w człowieka i założył mi na nos coś podobnego, co on sam miał. Mój model miał jednak okrągłe szkiełka i były nieco inaczej wygięte. Rozejrzałam się, szybko mrugając.
- Przez pierwsze kilka dni będzie ci się wszystko rozmazywać i może boleć głowa, ale z czasem się przyzwyczaisz. W razie jakbyś miała jakieś problemy, zgłoś się do mni... - Urwał - Albo do Suzanny, bo od niej mam te szkła. Albo do Kai'ego. Lepiej do Kai'ego. Może on coś tymi swoimi szamańskimi czarami pomoże.
Chciałam powiedzieć, że Kai wcale nie jest szamanem, ale Magnus już wyszedł. Rozejrzałam się po jaskini. Rzeczywiście nie widziałam większej różnicy, lecz postanowiłam mu zaufać. Może miał rację, że potrzeba odrobiny czasu.

<C.D.N.>

Uwagi: Brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz