Grudzień 2020
Z tego co wiem, o tej porze roku, nawet samotne wilcze szczeniaki
powinny sobie smacznie spać w swojej norze. A ja?! Ja nie miałam nory!
To znaczy miałam, ale przegonił mnie z niej ogień... Dlatego trzeba
znaleźć nową! I za to właśnie się zabrałam pewnego dość zimnego dnia...
Uciekałam zwinnie w gęstym gąszczu ludzkich nóg, aż w końcu się
zatrzymałam pod śmietnikiem. Byłam wyczerpana, ale nadal myślałam o tym,
aby znaleźć choćby coś, co przypomina naturalną, wilczą norę. Dopiero
wieczorem, gdy miasto trochę spustoszało nabrałam wystarczająco dużo
odwagi do dalszej wędrówki. Wreszcie udało mi się wyjść z miasta i
trafiłam do przyjemnego lasku. Byłam na łonie natury, co mi się bardzo
spodobało. Pobiegałam trochę między drzewami i zmęczona zapadłam w błogi
sen...
"Pewnie znowu uznają mnie za dziwaka..." Pomyślałam.
Usiadłam mimowolni wsłuchując się w te wszystkie odgłosy natury... aż usłyszałam wycie! Zerwałam się gwałtownie, rozglądałam się na wszystkie cztery strony świata... Lecz nigdzie nie było śladu wilka... Ba! Nie było nawet śladu po śladzie wilka! Wycie ustąpiło, a ja zaczęłam być już prawie pewna, że się przesłyszałam... Ale na wszelki wypadek zawołałam:
- Halo?! Ktoś tu jest?
Odpowiedziała mi cisza. Z opuszczoną głową podreptałam smętnie w lasu, nie wiedząc nawet gdzie idę...
Po kilku minutach w lesie ujrzałam ciemną sylwetkę wilka...
- Hej... - Powiedziałam niepewnie.
- Masz watahę? - Spytała mnie ciemna postać.
- Nie, jestem samotna.
- A chciałabyś mieć?
- Nie wiem... A po co pytasz?
- Eee... n... nic takiego - wyjąkał z trudem ciemny wilk.
- A ty co tutaj robisz? Wyglądasz na bardzo młodą waderę.
- Ja... no szukam schronienia.
- W jakim sensie?
- Jakiejś nory.
- Znam jedną niezłą i jest całkiem niedaleko, wiec będziesz miała dostęp do świeżej wody.
- Wooow... - Zachwyciłam się moim nowym mieszkankiem.
- Kiedyś była moja, ale teraz jest dla mnie o wiele za mała - poinformował mnie wilk.
- A jak masz na imię? - zapytałam się.
Nastała chwila ciszy, aż w końcu wilk odezwał się:
- Bona, a moje pełne imię to Bona Caeli.
Dopiero wtedy Bona wyszła z cienia i pokazała swoje prawdziwe ubarwienie.
- Miło mi Cię poznać. Ja się nazywam Gaja.
- Przed chwilą mnie pytałaś o watahę... O co Ci chodzi?
- Czyyy...
- Czyyy co? - zdziwiłam się
- Czy chciałabyś dołączyć do watahy?
- Nie wiem!
- Aha...
- Zmieniając temat, co będę jeść?
- Będziesz polować.
Popatrzyłam na Bonę pytającym wzrokiem.
- Ale ja nie umiem!
- To będziesz musiała się nauczyć. - odparła wilczyca, odwróciła się i szybkim krokiem odeszła.
- Ale jak?! - zawołałam lecz Bona już tego nie słyszała...
No cóż... Trzeba sobie jakoś radzić...
**********
Obudziłam się sama. Z początku byłam zdziwiona tym, gdzie jestem. Jednak
po chwili sobie wszystko przypomniałam i wyruszyłam na wędrówkę w
poszukiwaniu schronienia. Prócz pięknego śpiewu ptaków było bardzo
cicho. Za bardzo. Zbliżałam się do leśnego bajorka. Żaby zaczęły
rechotać na mój widok."Pewnie znowu uznają mnie za dziwaka..." Pomyślałam.
Usiadłam mimowolni wsłuchując się w te wszystkie odgłosy natury... aż usłyszałam wycie! Zerwałam się gwałtownie, rozglądałam się na wszystkie cztery strony świata... Lecz nigdzie nie było śladu wilka... Ba! Nie było nawet śladu po śladzie wilka! Wycie ustąpiło, a ja zaczęłam być już prawie pewna, że się przesłyszałam... Ale na wszelki wypadek zawołałam:
- Halo?! Ktoś tu jest?
Odpowiedziała mi cisza. Z opuszczoną głową podreptałam smętnie w lasu, nie wiedząc nawet gdzie idę...
Po kilku minutach w lesie ujrzałam ciemną sylwetkę wilka...
- Hej... - Powiedziałam niepewnie.
- Masz watahę? - Spytała mnie ciemna postać.
- Nie, jestem samotna.
- A chciałabyś mieć?
- Nie wiem... A po co pytasz?
- Eee... n... nic takiego - wyjąkał z trudem ciemny wilk.
- A ty co tutaj robisz? Wyglądasz na bardzo młodą waderę.
- Ja... no szukam schronienia.
- W jakim sensie?
- Jakiejś nory.
- Znam jedną niezłą i jest całkiem niedaleko, wiec będziesz miała dostęp do świeżej wody.
************
- Oto ona! - powiedział z triumfem nieznajomy wilk, gdy dotarłyśmy na miejsce.- Wooow... - Zachwyciłam się moim nowym mieszkankiem.
- Kiedyś była moja, ale teraz jest dla mnie o wiele za mała - poinformował mnie wilk.
- A jak masz na imię? - zapytałam się.
Nastała chwila ciszy, aż w końcu wilk odezwał się:
- Bona, a moje pełne imię to Bona Caeli.
Dopiero wtedy Bona wyszła z cienia i pokazała swoje prawdziwe ubarwienie.
- Miło mi Cię poznać. Ja się nazywam Gaja.
- Przed chwilą mnie pytałaś o watahę... O co Ci chodzi?
- Czyyy...
- Czyyy co? - zdziwiłam się
- Czy chciałabyś dołączyć do watahy?
- Nie wiem!
- Aha...
- Zmieniając temat, co będę jeść?
- Będziesz polować.
Popatrzyłam na Bonę pytającym wzrokiem.
- Ale ja nie umiem!
- To będziesz musiała się nauczyć. - odparła wilczyca, odwróciła się i szybkim krokiem odeszła.
- Ale jak?! - zawołałam lecz Bona już tego nie słyszała...
No cóż... Trzeba sobie jakoś radzić...
<C.D.N.>
Uwagi: Nie kończymy każdej wypowiedzi myślnikiem. Stosujemy je tylko kiedy jest dalsza narracja, np. - Fajny z ciebie chłopak - powiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz