Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Od Gai "Ucieczka"

Listopad 2020 r.
Oczy postanowiłam otworzyć dopiero wtedy, gdy wilk mnie puścił. Zdziwiona spostrzegłam, że jestem w zupełnie innym miejscu. Nie w lesie, nie w norze, tylko... w posłaniu. W domu, i to ludzkim. Mama dużo opowiadała mi o ludziach, między innymi o tym, że są bardzo nieprzewidywalni, a czasem nawet źli. Ta rodzina raczej nie wydawała się zła, wręcz przeciwnie. Gdy rozglądałam się na boki, mieszkająca tu dziewczynka zawołała:
- O, zobacz, mamo, ten dziwny zwierzak się obudził!
"Co za zwierzak?! Jestem magiczną wilczycą a nie dziwnym zwierzakiem!" pomyślałam.
- Ciekawe jaki to w ogóle zwierz.... - Zamyślił się tata.
- Z wyglądu jest wilkiem, a z charakteru to psem, bo nie boi się ludzi - Dopowiedziała mama i kazała Amelce (dowiedziałam się, że tak ma na imię dziewczynka) iść już spać, bo jest już późno. Ja zrobiłam to samo.
**********
Rankiem obudził mnie straszny zgiełk panujący przed pójściem dzieci do szkoły. Amelka zapomniała pracy domowej, a przez to mama zapomniała zamknąć drzwi na klucz. Poczekałam aż wszyscy odjadą i zaczęłam się przygotowywać do... ucieczki. W końcu zebrałam siły, wstałam i przysunęłam do drzwi pudełko po butach Amelki, z których już wyrosła i usiadłam na nim kombinując jak tu by skoczyć na klamkę.
Myślałam tak i myślałam, aż wymyśliłam. Jak to zrobić? Po prostu skoczyć i tylnymi łapami ustać na klamce, a przednimi lekko odepchnąć drzwi.
I voilà! Byłam na zewnątrz. Czym prędzej zaczęłam szukać furtki lub dziury w płocie, przez którą można się przecisnąć. Znalazłam i to, i to, ale najpierw spróbowałam z furtką. Zrobiłam to samo co z drzwiami, ale nie wyszło. Teraz kolej na plan B. Udało się, tyle, że musiałam nieco poszerzyć dziurę. Gdy cała znalazłam się po drugiej stronie płotu zaczęłam biec.
Biegłam tak samo jak wtedy, gdy uciekałam przed ogniem, czyli gdzie pieprz rośnie. Mama mówiła mi, że oprócz ludzi niebezpieczna jest również jezdnia, dlatego trzymałam się od nie z daleka, lecz jednym razem musiałam przez nią przejść na skrzyżowaniu. Zrobiłam to szybko, jednak gdy ujrzałam samochód w oddali przestraszyłam się myśląc, że to coś mnie zaraz zje. Niewiele myśląc umknęłam tuż, tuż, przed samochodem.
- Uff... Jaka ulga! - Powiedziałam do siebie. 

Uwagi: Brak daty, źle zapisany tytuł. Wypowiedzi pisze się od nowego akapitu, a myśli nie są oznaczane od myślnika. Cudzysłowie (które pisze się za pomocą cudzysłowie, a nie przecinków) lub kursywa owszem, ale nie myślnik. "Włala" pisze się "voilà", a nie "vuala" (polecam dla upewnienia się w pisowni zerkać w Google).
Nie wiem, czy opowiadanie jest częścią dłuższej serii, bo przez brak odpowiednich oznaczeń w wersji oryginalnej nie mam żadnej wskazówki. Końcówka jednak mówi jakby o urwaniu w pewnym momencie akcji, to znaczy, że powinna pojawić się kontynuacja. Właśnie by uniknąć takich niedomówień należy pilnować tytułów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz