Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 31 marca 2018

Od Manahane „Wyśniona pomoc” cz. 2

Wrzesień 2020
- Dalej? - spytał nieznajomy. Był to basior o jasnobrązowej sierści, czaszce byka na łbie oraz ze skrzydłami, ogonem zrobionych z jakiegoś pyłu czy innej nieokreślonej substancji. Ta sama substancja „leciała” z jego łap i uszu. Jego wygląd rozbawiał, jak i przerażał mnie. - To ja powinienem zadać to pytanie, Manahane.
- Ale kim ty jesteś? I skąd znasz moje imię? - wstałam z ziemi i cofnęłam się kilka kroków. - Co ja tu robię? - zaczęłam szybko i niespokojnie oddychać. Byłam zdezorientowana.
- Jestem strażnikiem snu i nocy, i takie tam - mruknął i się skrzywił. - Ja wiem wszystko, więc twoje imię nie jest dla mnie tajemnicą.
- Ale co ja tutaj robię? - powtórzyłam swoje pytanie lekko unosząc głos.
- Nie wiem tego - odszedł w głąb ciemności.
- Podobno wiesz wszystko! - krzyknęłam zdenerwowana i pobiegłam za nim, nie czekając na odpowiedź.
- Co ja nic nie wiem. - odwrócił się w moją stronę i zaczekał, aż do niego podejdę. - Nie jesteś tu przez przypadek - spoważniał - Zawsze jest jakiś powód, a teraz rozwiążmy twój problem.
- Jaki problem? - tego było za wiele. Nienawidziłam jak ktoś owijał w bawełnę, zatajał coś przede mną. Nie wiedziałam ci robić w tej sytuacji. Trochę spanikowałam, a łzy same leciały mi z oczu. - Powiedz mi o co tu chodzi, proszę.
- Jaka jest twoja moc? Umiejętność? Dar? - spytał znów ruszając przed siebie.
- Chodzi ci o żywioł? Materia - fuknęłam niezadowolona. Po co mu ta informacja?
- A co potrafisz? Może coś mi zaprezentujesz? - uśmiechnął się miło. Skuliłam ogon pod siebie, a uszy położyłam wzdłuż łba. Basior zrozumiał, że nie potrafię nic, co jest związane z moim żywiołem. - Więc znaleźliśmy problem! - rzekł uradowany. Nadal miałam pustkę w głowie i nie wiedziałam nic. - Manahane, pomogę ci odkryć twoje zdolności, ale obiecaj, że będziesz się mnie słuchać.
- Obiecuję - powiedziałam nieprzekonana. „Raz się żyje” pomyślałam.

Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu. Powoli zbliżaliśmy się w stronę jakiegoś źródła światła. Znaleźliśmy się w jakiejś bibliotece. Po chwili zorientowałam się, że to biblioteka z watahy.
- Co my tu robimy? - spojrzałam się na wilka. 
- Chcę ci pokazać książki - powiedział poważnie i podleciał do półki i wyciągnął trzy książki. - Teleportacja, zwierciadło, aura mocy, - zaczął wymieniać. - wchłonięcie, wir materii, niewidzialność, przenikalność, metamorfoza, regeneracja, telekineza i wiele innych, a ty nie umiesz nic? - spytał, a ja kiwnęłam łbem potwierdzając. Nic. - Zaczniemy od czegoś łatwego. - spojrzał w księgę - Aura mocy.

Basior kazał mi stanąć dziesięć metrów od niego i się skupić. Niespodziewanie zaczął rzucać we mnie książkami. Starałam się odpychać je łapami, aby uniknąć „zderzenia” z nimi.
- Co ty wyrabiasz?! - wrzasnęłam wkurzona. On nie przestawał. Zamknęłam oczy, uspokoiłam nerwy i wyobraziłam sobie tarczę. Przez dłuższą chwile nie dostałam żadną książką.
- Brawo - powiedział, a ja uradowana otworzyłam oczy dostając kolejnymi oczami - Przed nami jeszcze długa droga... - westchnął. - Nie udało ci się. Próbujemy dalej - rzucił we mnie kolejnymi książkami.
 
Pracowaliśmy przez wiele godzin, a przynajmniej mi się tak wydawało. Potrafiłam już wytwarzać małe pole siłowe, lecz czasami nadal przechodziły przez nie różne przedmioty. Po pewnym czasie basior zaczął wbiegać na mnie, a ja miałam odeprzeć jego atak tarczą. Choć szło mi coraz lepiej, powtarzał, że gdy się obudzę nie będę jeszcze tego umiała. Mówił też, że powinnam ćwiczyć tę umiejetność bardzo często.
- Manahane, pora się obudzić. - powiedział uśmiechając się. - Zobaczymy się następnym razem. Będę przychodzić do ciebie w snach. A teraz się obudź...
- W końcu się obudziłaś! - powiedział do mnie jakiś wilk - Byłaś nieprzytomna około dwa miesiące... - rozejrzałam się, byłam w wilczym szpitalu. Wstałam z łóżka i wyszłam czym prędzej. Byłam przestraszona i zdezorientowana. Nie wiedziałam co z sobą zrobić.

<C.D.N.>

Uwagi: Jeśli chodzi o odcienie barw, piszemy je razem, np. jasnobrązowy, ciemnozielony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz