Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 1 października 2017

Od Artemidy "Szczenięcy Lament" cz.1 (c.d wilk, który jest w stanie opiekować się brzdącem)

 Sierpień 2020 r.
Było ciepło. Do czasu. Poczułam lekki wstrząs, po czym wylądowałam na zimnym, kłującym podłożu. Zaczęłam piszczeć. Podniosłam ciężki łebek, czując że ledwo co go trzymam. Wyczuwałam intensywny zapach, który strasznie piekł w nozdrza. Poczułam uścisk na karku, po czym straciłam kontakt z ziemią. Na mojej zwilgotniałej sierści poczułam czyiś oddech. Czułam się bezpiecznie, uspokoiłam się. Po chwili zostałam położona na miękkiej oraz ciepłej rzeczy. Poczułam nagle piekący ból w okolicach brzucha.
Skuliłam się, wtulając się w to, a coś co mnie tu zabrało zaczęło wylizywać mi ciałko. Unosiłam się razem z miękkim podłożem. W górę i w dół, w górę i w dół... W górę... I w dół... Mijały długie chwile, a gdy coś co mnie tu przyniosło przestało mnie czyścić poczułam nieprzyjemne uczucie. Uczucie pustego brzuszka. Zaczęłam skomleć. To coś, co mną się opiekowało znów mnie złapało. Przyłożyło mój pyszczek do wystającego czegoś. Instynktownie zabrałam to do buzi i zaczęłam ssać. Z wyrostka wyleciało smaczne coś, co złagodziło to nieprzyjemne uczucie. Gdy skończyłam, czułam się pełna. Czułam zmęczenie, był to dla mnie wielki wysiłek...
*Szczenięcy Sen Później*
Obudziło mnie uczucie zimna. Zaczęłam piszczeć, szukając tego czegoś co ciepłe było. To coś na czym spałam straciło swoją temperaturę, i przestało się ruszać. Niezdarnie się czołgałam, próbując szukać ciepłego miejsca. Instynktownie, moje ciałko zaczęło się trząść. Pełzałam tak długo, aż nie opadłam z sił. Przestałam skomleć, gdyż byłam zbyt zmęczona. Wtuliłam się w jak najcieplejsze miejsce, które miało temperaturę niższą od pokojowej, ale nie było zimne. Czekałam. Czekałam na to co się może stać później. Kiedy już się poddawałam, poczułam wiatr na moim puchatym futerku. Po chwili straciłam kontakt z podłożem. To coś wróciło. Chociaż... Pachniało inaczej. Bojąc się, zaczęłam piszczeć, wywołując alarm. Nie zareagowało. Zaczęło mnie gdzieś nieść. Byłam głodna.
*Drogę później*
Zostałam położona na twardym podłożu. Czołgałam się mimo zmęczenia, gdyż chciałam być jak najbliżej ciepła. Poczułam że znów zostaje przeniesiona, tym razem do czegoś ciepłego. Wtuliłam się, ale nie wyczuwałam mleka. Nie trzeba było piszczeć, gdy pod pyszczek zostało podsunięta mi miska z pokarmem. Próbowałam ssać, ale nic nie leciało. Wsadziłam głębiej łebek, ale po chwili tego pożałowałam. Ciecz wlała mi się do nozdrzy powodując niemiłe uczucie. Kichnęłam, wydalając kropelki mleczka z nozdrzy. Próbowałam wszystkiego, gdy w końcu udało mi się obmyślić "strategię". Zrobiłam z języczka rurkę i ssałam.

<Ktoś?>

Uwagi: Brak daty! Nie "obmyśleć", tylko "obmyślić". "Kłujący" piszemy przez "ł". W połowie niektórych linijek wdarł się niepotrzebny Enter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz