Sierpień 2020 r.
Było ciepło. Do czasu. Poczułam lekki wstrząs, po czym wylądowałam na
zimnym, kłującym podłożu. Zaczęłam piszczeć. Podniosłam ciężki łebek,
czując że ledwo co go trzymam. Wyczuwałam intensywny zapach, który
strasznie piekł w nozdrza. Poczułam uścisk na karku, po czym straciłam
kontakt z ziemią. Na mojej zwilgotniałej sierści poczułam czyiś oddech.
Czułam się bezpiecznie, uspokoiłam się. Po chwili zostałam położona na
miękkiej oraz ciepłej rzeczy. Poczułam nagle piekący ból w okolicach
brzucha.
Skuliłam się, wtulając się w to, a coś co mnie tu zabrało zaczęło
wylizywać mi ciałko. Unosiłam się razem z miękkim podłożem. W górę i w
dół, w górę i w dół... W górę... I w dół... Mijały długie chwile, a gdy
coś co mnie tu przyniosło przestało mnie czyścić poczułam nieprzyjemne
uczucie. Uczucie pustego brzuszka. Zaczęłam skomleć. To coś, co mną się
opiekowało znów mnie złapało. Przyłożyło mój pyszczek do wystającego
czegoś. Instynktownie zabrałam to do buzi i zaczęłam ssać. Z wyrostka wyleciało smaczne coś, co złagodziło to nieprzyjemne uczucie. Gdy
skończyłam, czułam się pełna. Czułam zmęczenie, był to dla mnie wielki
wysiłek...
*Szczenięcy Sen Później*
Obudziło mnie uczucie zimna. Zaczęłam piszczeć, szukając tego czegoś co
ciepłe było. To coś na czym spałam straciło swoją temperaturę, i
przestało się ruszać. Niezdarnie się czołgałam, próbując szukać ciepłego
miejsca. Instynktownie, moje ciałko zaczęło się trząść. Pełzałam tak
długo, aż nie opadłam z sił. Przestałam skomleć, gdyż byłam zbyt
zmęczona. Wtuliłam się w jak najcieplejsze miejsce, które miało
temperaturę niższą od pokojowej, ale nie było zimne. Czekałam. Czekałam
na to co się może stać później. Kiedy już się poddawałam, poczułam wiatr na moim puchatym
futerku. Po chwili straciłam kontakt z podłożem. To coś wróciło.
Chociaż... Pachniało inaczej. Bojąc się, zaczęłam piszczeć, wywołując
alarm. Nie zareagowało. Zaczęło mnie gdzieś nieść. Byłam głodna.
*Drogę później*
Zostałam położona na twardym podłożu. Czołgałam się mimo zmęczenia, gdyż
chciałam być jak najbliżej ciepła. Poczułam że znów zostaje
przeniesiona, tym razem do czegoś ciepłego. Wtuliłam się, ale nie
wyczuwałam mleka. Nie trzeba było piszczeć, gdy pod pyszczek zostało
podsunięta mi miska z pokarmem. Próbowałam ssać, ale nic nie leciało.
Wsadziłam głębiej łebek, ale po chwili tego pożałowałam. Ciecz wlała mi
się do nozdrzy powodując niemiłe uczucie. Kichnęłam, wydalając kropelki
mleczka z nozdrzy. Próbowałam wszystkiego, gdy w końcu udało mi się obmyślić "strategię". Zrobiłam z języczka rurkę i ssałam.
<Ktoś?>
Uwagi: Brak daty! Nie "obmyśleć", tylko "obmyślić". "Kłujący" piszemy przez "ł". W połowie niektórych linijek wdarł się niepotrzebny Enter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz