Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 30 czerwca 2017

Od Nergala "W świecie mroku" Cz. 1 (Cd. Leah)

Styczeń 2020
Tak zgadza się, zabiłem własnego ojca. Nie żałuję tego i nigdy nie będę. W dzień jego śmierci nareszcie poczułem się wolny i niczym nie ograniczony. Moja psychika nigdy już nie będzie taka jak wcześniej. Wtedy myślałem, że odziały zabójców polowały tylko na mojego ojca, nie wiedziałem jeszcze jak bardzo się mylę.
Zaraz po moim pierwszym zabójstwie zaczęło padać. Deszcz zmoczył moją grzywkę, która opadła całkowicie na moje oczy. Coś się we mnie zmieniło, czułem to bardzo wyraźnie, tak jakby płomień uśpiony wewnątrz mnie zaczął płonąc jak nigdy dotąd. Widziałem i słyszałem więcej niż powinienem. Zacząłem wykrywać najmniejszy ruch i najcichszy oddech. Czułem ich, ukrywali się nie zdając sobie sprawy, że wiem gdzie są. Pobiegłem najszybciej jak tylko mogłem przed siebie. 
Gdy dobiegłem do skraju lasu, zmieniłem wygląd na ludzki i ruszyłem w kierunku wioski ludzkiej. Nie było to duże miasto, ale wystarczające by zgubić pościg. Już kilka razy z ojcem przyjmowałem ludzką formę, jednak nigdy tego nie lubiłem. Spojrzałem w górę, gęste ciemne chmury otuliły całe niebo, raz po raz w niedalekiej odległości uderzał piorun. "Idealne warunki na polowanie" - pomyślałem, uśmiechając się sarkastycznie, tuląc do piersi pistolet.
Deszcz z chwili na chwilę lał coraz bardziej, wszyscy normalni ludzie wrócili do swoich domów. Zapewniając mi idealne warunki by wyeliminować cele, bez świadków. Wtedy zdałem sobie sprawę, że kocham zabijać. W końcu i tak śmierć towarzyszy mi od urodzenia. Wyczułem pierwsze dwa cele niecałe dwieście metrów ode mnie. Puls przyśpieszył, a krew w moich żyłach aż się gotowała by rzucić się na nich. Kilka szybkich uderzeń serca, załadowanie i odbezpieczenie broni. Ukucnąłem przy śmietniku mierząc do obu celów na raz. "Pierwszy zginie na pewno, a drugiego najpewniej mocno zrani kula, przechodzące na wylot przez pierwszy cel" - pomyślałem. Pociągnąłem za spust, grzmot na niebie skutecznie go zagłuszył. Kula przebiła się przez szyję pierwszego celu na wylot, wbijając się w ramię drugiego celu. Z bólu zaczął wrzeszczeć, podbiegłem szybko do niego zatykając mu usta ręka i podrzynając jego szyję nożem. Bezwładnie upadł koło swojego towarzysza, tworząc jeszcze większą plamę krwi. Oboje tuż po chwili przyjęli formę wilków.
Podczas biegu mój kaptur zleciał mi z głowy, odsłaniając twarz. Już miałem biec dalej, kiedy kula otarła się o mój policzek. Szybko odskoczyłem i zobaczyłem czwórkę ludzi za sobą. Użyłem moich zmysłów, odkryłem dodatkowo snajpera na dachu.
- Poddaj się, i tak nie masz szans - Powiedział jeden z ludzi.
Nie odpowiedziałem, uśmiechnąłem się tylko i ze stoickim spokojem powolnym krokiem ruszyłem w kierunku zabójców. Włożyłem ręce do kieszeni.
- Zatrzymaj się! - Krzyknął ten sam głos
Kiedy zbliżyłem się jeszcze trochę snajper, załadowując pocisk, wycelował we mnie. Wtedy odkryłem w sobie ciekawy żywioł, a mianowicie śmierci. Otoczyłem się ciemną aurą śmierci i nadal idąc przed siebie, nie bojąc się niczego. Większość żywych istot boi się śmierci, tym razem również nie było inaczej, używając żywiołu zawładnęłam umysłem wszystkich oprócz tej jednej osoby, która odważyła się podnieść na mnie głos. Tak jak podejrzewałem, wszyscy zaczęli wić się z przerażenia po ziemi, krzycząc że nie chcą umierać. "Żałosne robaki" - pomyślałem.
- Co wy do cholery robicie!? Wstawać natychmiast i go zabić! - Wykrzyknął 
 W tamtej chwili popełnił kolejny bardzo poważny błąd, odwrócił się przez co stracił mnie z oczu. Ja stałem już za nim, z nożem przy jego gardle. Pozostali jego ludzie już byli martwi. 
- A czy ty boisz się śmierci? - Zadałem pytanie, po czym się zaśmiałem i zniknąłem ukrywając się w cieniu śmierci.
Po moich słowach zaczął się rozglądać, szukając mojej osoby.
- P...potwór! - Zająknął się i wykrzyczał.
"Taa, on ma rację, nawet ojciec nazwał mnie synem diabła, cóż za ironia, że posiadam dodatkowo żywioł śmierci" - Pomyślałem
- A teraz powiedz mi łaskawie, dlaczego goniliście mnie i mojego ojca przez niemal trzy lata? - Powiedziałem, pojawiając się tuż przed nim, przykładając mu pistolet do skroni.
Szybko przełknął ślinę i z przerażeniem wydukał:
- Ponieważ twój ojciec zabił naszego Alfę.
Zaśmiałem się na cały głos.
- Ten starzec miałby kogoś zabić, nie rozśmieszaj mnie!
- T-to prawda, tuż po jego śmierci następca zadecydował, że cały jego odział zabójców ma go pomścić, bez względu na cenę.
- Ach, rozumiem, jakże przykre, że ktoś was uprzedził.
- Owszem, jednak to już koniec, pociągnę Cię ze sobą do grobu! - Krzyknął rzucając pod nasze nogi granat.
Jedyne co zdążyłem zrobić, to zamortyzować uderzenie moją mocą. Jednak niewiele to pomogło. Cały obolały, tuż przed utratą świadomości zauważyłem człowieka... to znaczy nie do końca... to był magiczny wilk.
 
<Leah dokończysz?>
                                           
Uwagi: Nie środkuj Spacjami! Przede wszystkim przecinki - ich brak pozbawia wiele zdań sensu. Ogólnie z interpunkcją nie jest najlepiej. Akapity i wypowiedzi to również zdania, dlatego należy je kończyć kropkami! Ściany tekstu są bardzo niewygodne do czytania (ba, od razu odpychają), więc dziel go na akapity. Wiele zdań jest za długich, powinnaś je dzielić na przynajmniej dwa. Ponadto masz problem z czasem oraz poprawnymi formami niektórych słów (np. Wtedy myślałem, że odziały zabójców polowali tylko na mojego ojca, nie wiedziałem jeszcze jak bardzo się mylę., Pierwszy zginie na pewno, a drugi najpewniej mocno zrani kula). W innych jakby brakuje niektórych słów (np. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że kocham zabijać., Otoczyłem się ciemną aurą śmierci i nadal idąc przed siebie nie bojąc się niczego (tu chyba powinno być coś jeszcze).). Powtórzenia. Nie ma czegoś takiego jak "świecki spokój", jedynie "stoicki spokój". " "Idealne warunki na polowanie" - pomyślałem, uśmiechając się sarkastycznie - nie sądzę, by "sarkastycznie" było odpowiednim określeniem w tym kontekście. Nie ma czegoś takiego jak "pulik", a jedynie "policzek".
Z błędów technicznych - zmienił się z formy wilczej na ludzką i ok, ostatecznie mógł mieć te ubrania. Ale skąd u diaska miał pistolet? Poza tym z broni tego typu nie ma szans na zabicie dwóch osób z odległości 200 m. W talentach postaci nie ma mowy o żadnej aurze śmierci czy cieniu ani o ich działaniu! Niezbyt podoba mi się AŻ TAK szybkie poznawanie swoich umiejętności (jakby była jedna to jeszcze, ale bodajże trzy? Ponadto Nergal od razu był w stanie sprecyzować, cóż to za żywioł, co w przypadku rozpoznania na podstawie umiejętności wykrywania położenia innych osób wydaje się być nielogiczne). "Włożyłem ręce do kieszeni." - co z pistoletem? Zniknął? Odnośnie tych zabójców - coś mało groźni, skoro nawet ani razu nie trafili, a Nergal biegł przed siebie totalnie niczym nie zasłonięty. Snajper nie strzelił ani razu, a miał największe szanse na zabicie go. Mieli pozbyć się tylko ojca, nie syna. Próba zabicia go już po śmierci tego pierwszego nie ma większego sensu. Poza tym, aby ocalić się przed ogniem Nergal powinien zneutralizować gorąco, a nie sam odrzut, co w przypadku jego mocy jest NIEMOŻLIWE. "...zauważyłem człowieka... to znaczy nie do końca... to był magiczny wilk." - nie sądzę, by człowiek miał podobną sylwetkę do wilka.
Jeśli jeszcze raz zobaczę taką ilość błędów, bez chwili zawahania odeślę opowiadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz