Każdy ma czasem takie sny w których nagle tracimy wszystko co udało nam
się zdobyć przez całe życie, jednak moje sny nie są tylko snami, po
których wilki budzą się z łzami w oczach, moje zamieniają się w
rzeczywistość. Jednak ja już do tego przywykłem, każdego dnia otacza
mnie mrok i ciemność. Pytanie tylko czy ty dasz radę zatańczyć z
ciemnością? Szczerze w to wątpię, ale jeśli myślisz że dasz sobie radę,
życzę ci szczerze powodzenia! - Onux
Ciemność, to jedyne co teraz posiadam. Błąkałem się w tym mroku odkąd
tylko pamiętam. Od zawsze zadawałem sobie pytanie: Dlaczego ja? Jednak
nikt mi nie potrafił odpowiedzieć, ani rzeka ani księżyc.
Pozostało mi tylko się z tym pogodzić. "Hmm, jak łatwo to powiedzieć" - pomyślałem. Błąkałem się bez celu po terenach. Sądząc po temperaturze panowała już
noc, jednak dla mnie to już nic nie znaczyło. Nie mogłem zawrócić bo za
mną był tylko strach, złość i nienawiść. Wizja przyszłości nie zanosiła
się dużo lepiej. Zarówno przede mną jak i za mną było tak samo:
- Mrocznie - powiedziałem na głos
Nie pamiętam, który to już dzień czy noc tak szedłem. Miałem już tego
dość, całe moje zmęczenie powaliło mnie na ziemię. Chciałem się poddać,
leżeć w śniegu aż do momentu w którym bym zginął, może to właśnie w
śmierci znalazł bym spokój.
"Nie, nie mogę tego zrobić!" - powiedziałem w myślach
Jeśli bym się poddał przestałbym być sobą. Nigdy się nie poddałem i
teraz też tak było. Ostatnimi siłami podniosłem się. Zacząłem iść dalej.
Moja droga nigdy nie była prosta, a życie nigdy nie było dla mnie
łaskawe. Podczas gdy normalne szczeniaki bawiły się i śmiały skacząc po
drodze pełnej kwiatów, ja szedłem po drodze wysypaną kamieniami w
zupełnych ciemnościach i w dodatku całkowicie sam. Z moich myśli wyrwał
mnie znowu ten sam smak: ciepłej metalicznej krwi. Zacząłem się nią
dławić i kaszleć. Mój kaszel z dnia na dzień stawał się coraz gorszy.
Była to wina: odwodnienia, silnego głodu lub tej rany na brzuchu która
teraz zaczęła dziwnie pachnieć. Próbowałem wyjąć zębami ciało obce które
się tam znajdowało, jednak tylko pogarszałem swój stan. Kula musiała
tam zostać, przynajmniej na razie. Kolejne uderzenie bólu. Zwinąłem się
aż w pół. Wiele wilków nienawidzi bólu, jednak dla mnie był jak
przyjaciel, który mówił mi, że nadal żyję. Zimny powiew wiatru, sprawił że
poczułem się jeszcze gorzej. Jednak powiew wiatru przyniósł pewien nowy
zapach.
- Niemożliwe! To wilk - powiedziałem radowany
Zacząłem biec w kierunku zapachu, moja rana zaczęła krwawić jeszcze
bardziej, ale wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Zapach stał się
bardzo wyraźny, zatrzymałem się jakieś trzy metry od jego źródła.
Musiałem wyglądać wtedy koszmarnie, jednak to już było bez znaczenia.
Zaświecił się pierwszy promień światła w mojej ciemności a jego źródłem
był ten wilk.
- Proszę, pomóż mi - wydukałem po czym straciłem przytomność
Pomimo, że straciłem przytomność wszystko słyszałem. Wilk którego
poprosiłem o pomoc głośno zawył i po chwili u jego boku stały kolejne
trzy wilki.
- Co się stało, Kirke!? - zapytał jeden lekko zdyszany
Dalej już nic nie słyszałem, znów popadłem w mrok, jednak tym razem czułem się szczęśliwy.
"Bardzo zaciekawiła mnie ta Kirke, ciekawe jaką osobą się okaże" myślałem głęboko pogrążony w ciemnościach.
<Kirke? Co będzie dalej?>
Uwagi: Przecinki~ "Odkąd" piszemy razem, przez "ą" i "d". Myśli nie zapisujemy tak samo jak wypowiedzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz