- Nie uważasz, że powinnaś znaleźć sobie kogoś to towarzystwa? - spytał Riven.
- Nope - odparłam - już mi wystarcz twój dobijający głos.
- Ha, ha, ha - mruknął i rzucił we mnie małym kamyczkiem.
- RIVEN! - krzyknęłam, ale po chwili zobaczyłam jakiegoś basiora.
-
A ty tu skąd? I po co? - spytałam, ale ten natychmiast wziął mnie za
łapę i gdzieś pociągnął. Czy on umie mówić? W ogóle jakie ma prawo, mnie
zabierać gdziekolwiek?! Po chwili byliśmy przed jeziorem.
- Lubisz pływać? - zapytał zdyszany. Popatrzyłam na niego podnosząc brew - Lubisz pływać? - powtórzył pytanie.
- Taa... - mruknęłam, wciąż patrząc na niego dziwnie.
-
To chodź! - powiedział i zanim cokolwiek powiedziałam, wskoczył do
wody. On NAPRAWDĘ się dziwnie zachowywał... Stałam wciąż na pomoście,
patrząc na niego. Po chwili skuł wzrok na mnie i podpłynął wychodząc z
wody.
- Idziesz, czy mam cię tam wrzucić? - zapytał - a tak w
ogóle to Luke jestem - odparł z śmiechem. Popatrzyłam na wilka jak na
potuczonego. Wiem, że próbował być miły, ale zachowywał się dziwnie...
- Kirke - zmusiłam się na wielki uśmiech.
- To... pływasz? - spytał.
- Ech... - zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech i wskoczyłam do wody. Zrobię mu tą przyjemność...
- Zawsze tak każdego wyrywasz? - spytałam. Nienawidzę rozmawiać z wilkami, które widzę po raz pierwszy.
- Czasami - uśmiechnął się. Wywróciłam oczami.
- Cóż... - wyszłam z wody i się wysuszyłam - to dużo wyjaśnia.
- Byłaś w wodzie raptem pięć minut!
- Nie przepadam za... - ten wyszedł z wody i mnie znowu wepchnął. Zaczął się śmiać, gdy popatrzyłam na niego nieco groźną miną.
-
Ż... żałuj, że nie widzisz swojej miny! - na złość złapała go cieniem
za łapę i wciągnęłam do wody. Miał taki wyraz pyska, że naprawdę
chciałam się śmiać, ale jakoś nie mogłam uśmiechnąć. W tym momencie
Riven zaczął nawijać.
- Znam go raptem piętnaście minut, Riven! Nie mam zamiaru jak na razie mu ufać - odpowiedziałam mu w myślach i wyszłam z wody - jesteś głodny?
- A czemu pytasz? - spytał, także wychodząc, najwyraźniej nie pytając, co to były za szumy.
- Poszłabym coś upolować.
- Pójdę z tobą. W grupie raźniej, nie? - uśmiechnął się, a ja wywróciłam oczami.
-
Niech będzie - mruknęłam i pobiegliśmy do lasu. Cicho zaczęliśmy się
rozglądać za jakąś zwierzyną. W pewnym momencie ujrzałam dość potężnego
jelenia.
- Cii... - powiedziałam mu i zaczęłam się skradać do
zwierzyny. Moje opuszki lekko lądowały po ziemi, a ciało było najniżej
jak mogłam. W pewnym momencie wbiłam pazury w ziemię i skoczyłam na
grzbiet jelenia, gryząc go w kark. Zaczął się miotać, próbując mnie
zrzucić, ale mocno wbiłam mu się w tchawice. Po chwili, Luke ugryzł
zwierzę w kopyto. Zwierze upadło, prawie martwe.
- Czyń honory - powiedziałam, a ten podszedł do zwierzyny i dobił.
- Dobre polowanie.
-
Już ty się nie nakręcaj... - mruknęłam i podeszłam od drugiej strony,
by zacząć jeść. Było pyszne... dawno nie jadłam tak dobrego
mięsa...
<Luke? Ostrzegam! Bardzo ciężko zdobyć jej zaufanie xP>
Uwagi: "Popatrzyłam na wilka jak na potuczonego" - co znaczy słowo "potuczony"? Po raz pierwszy widzę taki zwrot. "Zaczął się łomotać" - "łomotać" znaczy "uderzać", "bić", więc nie bardzo pasuje do zdania.
<Luke? Ostrzegam! Bardzo ciężko zdobyć jej zaufanie xP>
Uwagi: "Popatrzyłam na wilka jak na potuczonego" - co znaczy słowo "potuczony"? Po raz pierwszy widzę taki zwrot. "Zaczął się łomotać" - "łomotać" znaczy "uderzać", "bić", więc nie bardzo pasuje do zdania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz