W celu dowiedzenia się czegoś o gościu podkradłam się do wilczego szpitala i weszłam wręcz niezauważalnie do jaskini. Basior leżał tam, a Astrid zajmowała się jego uchem. Czemu ona tak długo to robi? Chciałabym by było coś, bym stała się niewidzialna. Ale jak? Przecież uczyłam się tego z dziennika i nic. Teraz to byłoby mi przydatne. Ach... jeszcze paraliżowanie wilków, to byłby cud. No ale cóż jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Teleportacja w tej chwili w ogóle nie jest potrzebna. Po prostu ukryć się w cieniu poczekać aż basior zostanie sam i zaśnie i go porwać. Prostsze już być nie może.
Czekałam i czekałam, aż w końcu Astrid poszła do swojej jaskini. Oczywiście miałam takie szczęście, że Yusuf jako pielęgniarz pilnował go. Oczywiście nie mówię, że stał jak obrońca, tylko od czasu do czasu przychodził do niego i sprawdzał jego stan. Gdy dawniej podsłuchiwałam rozmowy jego i Astrid, lekarka powiedziała, że rano będzie wolny.
Popatrzałam na basiora. Spał w najlepsze. Podniosłam obolałe łapy od stania. Zamarłam. Przez to, że tak długo stałam moje stawy zapiszczały. Popatrzałam przestraszonym wzrokiem na samca. Miał głęboki sen. Upewniłam się, że Yusuf nie idzie, a gdy byłam pewna, podeszłam bliżej basiora. Aż było mi żal go porywać. No cóż... Z obrzydzeniem lekko dotknęłam basiora i przeteleportowałam do pewnej jaskini w środku Mrocznego Lasu. Lubiłam tu przebywać, gdy miałam dość tego świata. Jaskinia była stara i to rzeczywiście była nora z przejściem "do podziemi". Wybrałam właśnie to miejsce, ponieważ jest tu bardzo ciemno, więc on mnie nie zobaczy w całości i jest tu pełno lian którymi mogłabym związać "ofiarę". Urwałam parę i zawiązałam je w najjaśniejszym miejscu. Upewniłam się że są dobrze zawiązane i tylko czekałam aż się obudzi. Co tam, że Alfa będzie wściekła.
Gdy czekałam na jego pobudkę zdążyłam się umyć (językiem) i trochę ponudzić. Usłyszałam szybszy oddech porwanego. Był przestraszony. Nagle coś szybko powiedział:
- Jeżeli tu jesteś, pokaż się porywaczu - wysunęłam się z cienia, ale ustawiłam się tak by nie poznał mnie po pysku.
- Widzę, że śpioch się obudził - powiedziałam szyderczym tonem - a właśnie myślałam czy nie zostawić cię do pożarcia dzikim zwierzętom - musiałam go czymś przestraszyć. Gdybym tego nie zrobiła, zabawa straciłaby urok.
- Czego chcesz?- powiedział tonowanym głosem, "by brzmieć jak samiec Alfa".
- Czego chcę? - zaśmiałam się - Chcę dowiedzieć się po co tu jesteś.
-Dobra...
- Wystarczy?
- Ty diable! - krzyknęłam. Znałam moce różnych żywiołów i on po prostu usunął moje wspomnienia.
- I kto to mówi?
- No co - powiedziałam - pretensje kieruj do cieni.
<Alexander? A tam małe porwanko ;P>
Uwagi: Mroczny Las to nazwa miejsca, przypominam... O pisaniu "Alfa" z wielkiej litery chyba nie muszę przypominać. To wilki mają twarz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz