Tego dnia wstałam naprawdę bardzo wcześnie, było może koło szóstej.
Przeciągnęłam się jak mały szczeniak i wyszłam z jaskini. Wzięłam
głęboki wdech i zamknęłam oczy.
- Zanosi się na kolejny gorący i kłopotliwy dzień - burknęłam na głos
Już od szczeniaka nienawidziłam ciepłej wiosny i upalnego lata. Jednak
tamtego roku było jeszcze cieplej niż zwykle. Postanowiłam pójść w jedno
z moich ulubionych miejsc w watasze, do: Śnieżnego Lasu. Gdy wreszcie
doszłam na miejsce odetchnęłam z ulgą.
- Tak bardzo mi tego brakowało - powiedziałam, zamknęłam oczy i spojrzałam w niebo.
Po chwili zerwał się chłodny wiatr. Miałam wrażenie, że odpowiedział na
moje wcześniejsze zdanie. Zaczęłam biegać jak szalona przez zaspy
śniegu, jednak w pewnym momencie poczułam innego wilka. Natychmiast się
wyciszyłam, zaczęłam się skradać. Gdy byłam już bardzo blisko źródła
tego dziwnego zapachu, zobaczyłam całkiem obcego wilka. Szybko
przeanalizowałam fakty i postanowiłam spytać się co tu robi, przecież
było możliwe, że tylko zabłądził. Koniec końcowi moje zainteresowanie nim
skończyło się tym, że teraz prowadzę go do Alfy.
"Strasznie kłopotliwa sprawa, zwłaszcza że znowu muszę wyjść na ten skwar na słońcu" - pomyślałam
- A ty co taka naburmuszona? - zapytał
- Nie jestem naburmuszona.
- Twój wyraz pyska mówi co innego - powiedział i zaśmiał się na końcu.
- To ciekawe co teraz wyczytasz z mojej mimiki - powiedziałam, po czym
podpaliłam teren wokół nas, następnie podpaliłam swoje odporne na ogień
futro. Przez całą tą scenerie wyglądałam jak demon. Wilk chyba się
przestraszył, bo zrobił krok w tył. Zaczęłam się śmiać, a on cofał się
jeszcze bardziej. Z całej tej sytuacji nie zauważył przewróconego pnia
za sobą i przewrócił się przez nie na plecy. Tyle mi wystarczyło
zgasiłam cały ogień i podeszłam do niego.
- Twoja mimika mówi mi, że chyba się mnie boisz - wyszeptałam mu do ucha po czym zaczęłam się śmiać.
(Serill, co będzie dalej? )
Uwagi: Wciąż nieprawidłowo zapisujesz dialogi. Popatrz, jak to wygląda według Ciebie i porównaj z wersją poprawioną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz