Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 15 października 2015

Od Nightmare Moon "Nie jest to czas życia przeszłością, tylko przyszłością" cz. 1 (cd. chętna wadera)

Ciemna i zimna noc. Taka jaką lubię. Stąpając po ziemi, pokrytej śniegiem, czułam przyjemny chłód pod łapami. Cały czas szukałam miejsca gdzie zostanę na dłużej, miejsca gdzie poczuje się jak w domu. Dom... Te słowo odbijało się echem w mojej głowie. Kiedyś byłam małą i szczęśliwą waderką mieszkającą wraz ze swoją rodziną złożonej z dwójki rodziców i trzech braci. Pewnego, zwyczajnego dnia, goniłam zająca, chcąc go upolować i zanieść do domu jako pierwszą zdobycz. Ścigałam go aż przekroczył granice watah. Nie zauważyłam że minęłam Drzewo Rady, gdzie umownie była granica watah. W końcu odpuściłam i gdy chciałam wrócić do domu zatrzymał mnie pewien wilk. To był Bruno - syn Alfy i znany morderca.
- Czego tu chcesz? - zasyczał basior.
Ja skuliłam się i odpowiedziałam:
- Już... sobie... pójdę... - wyszeptałam piskliwym głosikiem.
- Jeszcze zobaczymy... -zaśmiał się diabelsko. Wykorzystałam chwile nieuwagi Bruna i biegłam ile sił w łapach. Po drodze zauważyłam wilki które kierowały się w stronę jej watahy. Przy Drzewie spotkałam swoich rodziców wraz z Alfą.
- Gdzie ty byłaś?! - pytał ojciec.
- Co się stało? - spytała delikatnie matka.
- Zając... Bruno... Inni... - sapałam cichutko.
- O nie... - rzekł cicho Alfa i zawył. Po kilku minutach przybyły wszystkie wilki.
- Zabierzcie szczeniaki i ukryjcie je. - rozkazał przywódca. Ja jednak z poczuciem winy poszłam w inną stronę... By wymierzyć sobie karę. Kiedy wróciłam na pole bitwy, chcąc przeprosić rodzinę i Alfę, widziałam to co było moimi najgorszymi koszmarami... Wszędzie ciała... Krew... Echa krzyków... W końcu odnalazłam swoją rodzinę. Mama imieniem Andromeda leżała na plecach, w kałuży krwi. Łapę miała na sercu, gdzie była ogromna dziura.
Tata, który nazywał się Orion, miał wszędzie rany. Największa była na brzuchu. Najpierw zaszlochałam, później zawyłam z łzami w oczach.
Przez wiele dni w moim sercu gościła żałoba. W końcu otrząsnęłam się ze wspomnień. Nie jest to czas życia przeszłością, tylko przyszłością. Nagle cichy szelest obudził w niej czujność.
- Pokaż się! - wykrzyczała, szykując się do ataku jeśli to wróg.
Wreszcie z ukrycia wyszła...

<Ktoś?>

Uwagi: Literówki... Masz problemy z wyrazami kończącymi się polskim znakiem "ę" (karę, Alfę, stronę itd.). Popatrz, jak zapisane są myślniki przy wypowiedziach w innych op. i zacznij je stawiać z właśnie tymi odstępami. Skoro wcześniej pisałaś o "tajemniczej postaci" jako o samicy, to dlaczego ostatnie zdanie mówi o tym, że to była ona lub on? Tak trochę się pogubiłam...

2 komentarze:

  1. Tak, wiem... Mam czasami problemy z pisownią, tym bardziej jak pisze na komórce... Poza tym mam dużo materiałów w szkole i bardzo chce iść na weterynarie... Zależy mi na tej szkole ale postaram się to poprawić. Tylko ostatnio ciężko z weną... Czasami pisze bez sensu (XD) , mimo to próbuje jakoś trzynać fabułe w kupie.

    OdpowiedzUsuń